Kilka słów o blogu + regulamin

Blog przedstawia moją wersję wydarzeń w anime Shaman King ("Król Szamanów") poczynając od trzeciej rundy.

Obecnie blog uznać można za zakończony. Oficjalne zakończenie ma miejsce w rozdziale 37. Pozostałe uznać można za dodatkowe. Nie mają one większego wpływu na fabułę.

sobota, 13 kwietnia 2013

36. Walkę czas zacząć


Dobry wieczór wszystkim ^^ Co u Was? Mam nadzieję, że zdrówko dopisuje i w ogóle jest okej :D Ostatnie dwa tygodnie były dla mnie jakieś strasznie męczące, nie mogłam się ustatkować.. Ale nawał sprawdzianów minął, większość konkursów mam już za sobą, więc ogółem jest spoko :D
Po raz pierwszy od nie powiem jak dawna mogę stwierdzić, że jestem całkiem zadowolona z rozdziału ^^ Czekałam na niego od baardzo dawna.. Starałam się dać z siebie wszystko podczas pisania, jednak wiadomo, że mogłam popełnić jakieś błędy. Jak coś znajdziecie, to dajcie znać, ok? W końcu tego bloga piszę też po to, by się kształcić :)
Chciałabym zadedykować rozdział kilku osobom ^^
1. Po pierwsze Kasumi, za pomoc w podjęciu decyzji :)
2. Po drugie Neko, za to, że się tak dobrze dogadujemy ^^
3. Po trzecie Annie K. Liczę na to, że jednak dałaś radę wtedy zasnąć i nie miałaś przeze mnie koszmarów :D
Zanim przejdziemy do rozdziału, chcę tylko jeszcze powiedzieć, że dobrze się go czyta przy tym utworze :) W ogóle, to zastanawiam się czy nie dodać playera z muzyką na tym blogu... Co o tym myślicie?
Na końcu zamówione obrazki z Nichromem ^^ A w następnej notce zagości u nas Yohane Asakura. Yay! Dzięki za to zamówienie, uwielbiam go <3 Może nie do końca z tego powodu, co wszyscy, ale to nieważne :D Czekam na zamówienie na 38 rozdział :)

36. Walkę czas zacząć

Ciemność. Nieprzenikniona czerń. I żadnych szans na zmianę. Idziesz, nie wiedząc nawet dokąd. Nogi same cię prowadzą, chociaż… Czy w ogóle masz nogi? Czy w ogóle masz ciało? Czy w ogóle istniejesz? Nie czujesz go, nie czujesz niczego. Wszystko wokół jest ciemnością…
           Hao nie pamiętał nawet, kiedy wszedł do tunelu. Czy było to kilka minut temu? A może kilka lat? Nie wiedział, nie myślał o tym. Jego świadomość została wyłączona, tak samo zresztą jak podświadomość. Działał tylko ten jeden, szczególny zmysł szamana.
           Z początku nie działo się nic, jedynie ciemność pochłaniała chłopaka coraz bardziej. Jednak w pewnym momencie coś zaczęło się zmieniać. W jednym miejscu czerń poczęła się rozjaśniać, a następnie przybierać różne barwy. Te zaś z czasem układały się w postaci. Czy Hao je znał? Oczywiście, że tak. To był przecież Yoh… I ktoś jeszcze…
          
           Znajdowali się na jednym ze wzgórz otaczających Patch. Wyglądali na zadowolonych, śmiali się z tylko im znanego powodu.
- Wiesz, Aku – zaczął Yoh. – Jesteś moim najlepszym przyjacielem… Uwielbiam spędzać z tobą czas…
- Cieszę się, że tak mówisz – odpowiedział blondyn z lekko zawstydzonym uśmiechem. Jednak kiedy Asakura odwrócił się, na twarzy Onaji’ego pojawiło się tylko znużenie…

           Po chwili obraz zniknął. Jednak zanim Hao zdołał go sobie przemyśleć, pojawił się nowy.

           Yoh siedział sam pod jedną ze ścian kanionu, który Hao znał doskonale. Było to miejsce, gdzie jego brat poznał tajniki Księgi Szamanów.
           Słońce już dawno zaszło, wszyscy poza młodym Asakurą spali. Jednak on sam, nie potrafił. Po policzkach spływały mu łzy. Podkurczył bardziej kolana i objął je rękami. Żal było patrzeć na niego w tym stanie.
           W pewnej chwili do Yoh zbliżyła się Anna, której zmysł szamański podpowiedział, że coś jest nie tak, nakazując się obudzić.
- Yoh – szepnęła, siadając obok. – Co się dzieje?
           Z początku, chłopak tylko zwrócił na nią spojrzenie zaczerwienionych oczu. Potem jednak nieśmiało się do niej przytulił.
- Anno… Przez całe życie pragnąłem mieć brata… Kogoś, z kim mógłbym się pośmiać, powygłupiać… A kiedy już go zyskałem, okazuje się, że jest to zimny drań bez serca…

           I znowu obraz zaczął się zamazywać. W pamięci ognistego szamana odbił się tylko widok załamanego bliźniaka. Hao poczuł, jakby ktoś ciął jego serce sztyletem. Poczucie winy zaczęło niszczyć go od środka. Jednak wtedy, pojawiło się kolejne wydarzenie z przeszłości…

- A masz, ty głupi kundlu! – krzyknął jakiś nastolatek, uderzając dość grubą gałęzią w psa, który siedział obok z podkulonym ogonem i skamlał cicho. Kilku chłopaków obok niego tylko zaśmiało się.
           Jeden z nich podszedł do rosnącego obok drzewa wiśni i zerwał kwitnącą gałązkę, oskubując ją następnie z liści i różowych płatków. Podszedł do towarzysza i również zamachnął się na bezbronne zwierzę.
- Przestańcie! – krzyknęła jakaś dziewczynka, podbiegając. Chwyciła wandala za rękaw, próbując go zatrzymać. – Tego pieska to boli! I jeszcze niszczycie kwiaty!
- Odsuń się, mała – mruknął tylko nastolatek i dość brutalnie odepchnął dziecko od siebie. Pozostali zbliżyli się do niej, prawdopodobnie po to, by jeszcze bardziej jej przyłożyć.
- Hej! Zostawcie ją! – rozległ się dziecięcy głos, który wydał się Hao dziwnie znajomy. Zza drzew wyłonił się może sześcioletni Yoh z maleńkim, drewnianym mieczykiem w rączce.
           Trzej wandale tylko spojrzeli po sobie, po czym wybuchli głośnym śmiechem. Zostawili psa i dziewczynkę i całą grupą skierowali się w stronę Asakury. Chłopiec, mimo iż próbował się bronić, nie miał szans wobec starszych i większych od siebie przeciwników. Gdy nastolatkowie z nim skończyli, Yoh leżał półprzytomny na chodniku. Z rozbitego kolana i złamanego nosa lała się krew.
           Minęło kilka minut. Wszyscy się rozeszli, zostawiając malca własnemu losowi. Przeciwną stroną ulicy szła zaniepokojona długą nieobecnością syna Keiko. Gdy zobaczyła swoje dziecko, podbiegła do niego szybko. Wzięła rannego chłopczyka na ręce. Ten, widząc znajomą twarz szepnął tylko:
- Ludzie są źli…
           Zaraz potem stracił przytomność.

           Kolejny już raz obraz zniknął. Hao pogrążył się znów w nieprzeniknionej ciemności. Ledwo co widziane wydarzenia zupełnie namieszały mu w głowie. Nie potrafił jednak skupić się na jednej myśli dłużej niż kilka sekund, toteż pozostawał w swego rodzaju otępieniu. Przez chwilę myślał, że to koniec, jednak czekała go jeszcze jedna próba…   
           Tym razem nie zobaczył przed sobą żadnej sceny. Mimo to, do jego uszu docierały różne zdania, wypowiadane przez ludzi.

„Zetnijmy ten niepotrzebny las i wybudujmy fabrykę!”
„Martwisz się o jakieś gryzonie? Co tam, tysiąc łasic w tę czy we w tę…”
„Nie obchodzi mnie, co się stanie za sto lat! Ważne, że my zdobędziemy kolejne miliony!”
„Po co komu w ogóle natura? Komputery! To jest przyszłość!
„Dalej! Podjedź no tu tą maszyną! Zajmiemy się odpowiednio tymi krzaczorami!”
„Nienawidzę ludzi…”
          
           Ostatni głos, ognisty szaman rozpoznał doskonale. To był jego brat. Hao poczuł, że coś zaczyna w nim pękać, tak jakby dawno zasklepiona rana miało otworzyć się na nowo…

„Ludzie to zło… Należy ich zniszczyć…”

♥♥♥

           To jest jak powrót do najgorszego koszmaru… Znów ta wszechogarniająca czerń, pochłaniająca cię w sobie. Pożerająca wszystkie pozytywne myśli, odbierająca nadzieję na opuszczenie tego miejsca. Niby czujesz, że idziesz przed siebie, a jednocześnie masz wrażenie, że unosisz się w nicości, gdzie to ona nad tobą panuje. Wydaje ci się, że wiesz, co może cię tu spotkać, a zarazem obawiasz się każdego kolejnego kroku, każdego, nawet najcichszego dźwięku. Teraz to nawet światło przyprawiłoby cię o jeszcze większe przerażenie. Ciemność lubi się tobą bawić, lubi widzieć twój strach, a czasem dawać ci chwile względnego bezpieczeństwa, tylko po to, by zobaczyć ponownie twoje zwątpienie. Zawładnęła tobą, a ty nic na to nie poradzisz… Pozwalasz jej się prowadzić, chociaż ten szczególny szósty zmysł alarmuje cię, że to pułapka…
           Yoh, mimo, że już wcześniej znalazł się w podobnym miejscu, czuł się teraz tak, jakby wszedł tam po raz pierwszy. Nawet on, wiecznie wyluzowany i uśmiechnięty, czuł przytłaczające go ciemności. Mimo, że starał się ze wszystkich sił, jego myśli zdawały się rozpływać, znikać, a świadomość powoli zasypiać. Dziwne, nieokreślone dźwięki tylko jeszcze bardziej go przytłaczały. Ani się spostrzegł, jak tunel zupełnie przejął nad nim władzę.

- Synku, biegnij! Uciekaj stąd! On tu jest! – krzyknęła młoda kobieta do swojego kilkuletniego dziecka, wypychając je za drzwi do ogrodu.
- Ale mamusiu… Co  się dzieje? – spytał malec, nie znając powodu zdenerwowania matki.
- Nie czas teraz na to! Biegnij i ukryj się gdzieś, tylko szybko!
           Nie czekając już nawet, aż jej syn coś powie, pchnęła go na trawę i szybko zamknęła drzwi. Odwróciła się prędko i zobaczyła GO. Stał swobodnie na drugim końcu korytarza, przy jego nogach leżało zwęglone ciało jej małżonka.
- T-ty potworze! – krzyknęła zrozpaczona.
- Kogóż to próbowałaś przede mną ukryć? Jakiegoś dzieciaka, tak? Nie martw się, pozwól mu iść ze mną, a nic złego się mu nie stanie…
- Nigdy! – krzyknęła kobieta, jednak w tym momencie jej sprzeciw zamienił się we wrzask wywołany niewyobrażalnym bólem. A potem kobieta nie czuła już nic. Płomienie całkowicie ją pochłonęły.
           Hao przeszedł swobodnie nad jej szczątkami i jednym ruchem zmusił drzwi do otwarcia się. Wyszedł do ogrodu, gdzie za jednym z krzewów od razu dostrzegł przestraszonego chłopczyka.
- Chodź ze mną, a cię oszczędzę – powiedział krótko.
- C-co? Gdzie mama? – spytał malec, rozglądając się w poszukiwaniu znajomej twarzy.
- Mamy nie ma. Raczej do ciebie nie przyjdzie.
- Mamusiu… - dziecko zaczęło płakać.
           Ognisty szaman westchnął, zdając sobie sprawę, że donikąd go ta rozmowa nie zaprowadzi.
- Żegnaj, mały – rzucił tylko, po czym zniknął w płomieniach. Ogień trawił teraz suche liście niewielkiego krzaczka, a wraz z nimi zupełnie niewinnego chłopca…

           Yoh już od samego początku wiedział, że nie będzie go czekało nic przyjemnego. Jednak to… To było ponad jego siły. Gdyby nie to, że nie potrafił teraz pozbierać myśli, już dawno krzyczałby z bezsilności i bólu. Nie mógł patrzeć na takie okropieństwa. To było tak okrutne, bezwzględne…
           Wtem, pojawił się zupełnie nowy obraz. Kilkoro szamanów siedziało wokół palącego się, trzaskającego ogniska…

- Mistrzu, wyjaśnij proszę, dlaczego Yoh jest dla ciebie taki ważny – poprosił Opacho, spoglądając na Hao proszącym wzrokiem. Długowłosy spojrzał w stronę płomieni, jakby zbierając myśli. Oczywiście, nie dało się po nim poznać, czy waha się z odpowiedzią, czy tylko szuka odpowiednich słów. Twarz Asakury była niczym maska, prawdziwe uczucia skryte pod wiecznym spokojem. Tak jakby jej właściciel zawsze i wszędzie wiedział, co ma czynić.
- Yoh? Cóż, jak już ci kiedyś powiedziałem, to długa historia. Nie jest ważna przeszłość, tylko to, żeby on stał się silniejszy. Bo, mój mały Opacho, Yoh wkrótce do mnie dołączy. Z własnej woli lub nie…
- Co masz przez to na myśli, mistrzu? – zdziwił się Luchist, unosząc głowę znad swojej książki.
- Potrzebna mi jego dusza. Jeżeli dołączy do nas z własnej woli, przeżyje. Jak nie będzie chciał, będę musiał odebrać mu duszę siłą… Jednak do tego musi stać się silniejszy.
- Dlatego tak się o niego troszczysz…? – spytał z wyraźną niechęcią Basil.
- Tak, Yoh musi dotrzeć do Patch Village. Tylko tam zyska potrzebną siłę. Przedtem czeka go oczywiście nieco przystanków, jednakże prawdziwą moc zdobędzie dopiero tam.
- Czyli nie zależy ci na nim, a na jego duszy? – chciał się upewnić murzynek.
- Dokładnie tak… On sam nie stanowi dla mnie żadnej wartości.

           To zabolało. Mimo, że młody Asakura wiedział, że to wypowiedź sprzed kilku miesięcy, to i tak słowa brata były dla niego ciosem. Niestety, nawet gdyby mógł teraz się skupić i przemyśleć ledwo co usłyszaną wypowiedź, ból pozostawał. To okropne, kiedy odczuwasz ból, a nie możesz nic z tym zrobić, bo nie masz nad sobą kontroli. Tak, ten test jest wyjątkowo ciężki. A może… może to nie jest tylko test? Może Król Duchów pragnie mu coś przekazać?

           Ren ponownie próbował zaatakować Hao, jednak Duch Ognia bez problemu poradził sobie z osłoną. Na widowni rozległ się okrzyk zachwytu, kiedy w stronę Rena poleciał płomień w kształcie długiego ostrza. Chińczyk cofnął się, a broń rozpłynęła, nie robiąc mu żadnej krzywdy. Zdenerwowany wielbiciel mleka szepnął coś do siebie, po czym w jego rękach pojawiło się największe guan-dao w jego karierze. Zamachnął się na Hao, gotów do zadania ostatecznego ciosu.
           Ognisty szaman spojrzał na niego, po czym przybrał bardziej bojową postawę. Na ułamek sekundy przed ciosem, w jego oczach pojawiły się płomienie, a także jakiś nietypowy błysk… Podobny do tego, który towarzyszył mu jeszcze przed przemianą. Długowłosy uśmiechnął się w nieco złośliwy sposób, a następnie przyjął mocne uderzenie Rena.
           Walka skończyła się. Asakura z włosami postawionymi na sztorc i spaloną pelerynką wylądował spokojnie na ziemi. Po drugiej stronie stadionu leżał  nieprzytomny, ranny Ren…

           Wśród natłoku informacji, ciężko było Yoh dojść do jakiegoś logicznego wniosku. Dlaczego Król Duchów pokazuje mu coś takiego? Dlaczego Hao podczas tej walki był tak podobny do siebie sprzed kilku miesięcy…? Czy jest coś, o czym brat mu nie powiedział?

„Ludzie są złem tego świata… Należy ich wyplenić… Tylko szamani są w stanie uratować tę planetę…”

♥♥♥

           Nagłe, ostre światło oślepiło dwójkę szamanów wychodzących z tunelu. Osłaniając oczy dłońmi, powoli wyszli z ciemnej jaskini, która poddała ich tak wielu próbom. Obaj mieli okropny mętlik w głowie. Obaj czuli, że coś się zmieniło. W obu coś pękło.
           Spojrzeli po sobie, jednak żaden z nich nie uśmiechał się. Yoh, który liczył, że po wyjściu zobaczy pogodną twarz braciszka, bardzo się zdziwił. Przez jedną, krótką chwilę miał wrażenie, że stoi przed nim dawny Hao. Zaraz potem wrażenie zamieniło się w strach, kiedy długowłosy odezwał się:
- Yoh… Pomożesz mi stworzyć królestwo tylko dla szamanów?
           Młodszy z bliźniaków zaniemówił. Poczuł, że opada z sił.
- Hao… Co ty mówisz? Błagam, powiedz, że to nieprawda…
- Yoh, wiem co ludzie ci zrobili. Sam mówiłeś, że są źli, że ich nienawidzisz… Oni naprawdę zrujnują tę planetę!
           Wielbiciel cheeseburgerów nie odpowiedział. Jego oczy zaszkliły się. Opuścił głowę, po czym odwrócił się od brata i ruszył w stronę kamiennego kręgu, który znajdował się jakieś kilkaset metrów dalej.
           Zaskoczony Hao podbiegł do niego, jednak kiedy chciał dotknąć brata, coś odrzuciło go do tyłu.
-  Yoh! Dlaczego mi to robisz? Nie ufasz mi?!
           Krótkowłosy zatrzymał się i spojrzał w stronę bliźniaka.
- Ufam mojemu bratu. A ty nim nie jesteś.
           Teraz to Hao poczuł w oczach pieczenie. Łzy spłynęły mu po policzkach. Jednak Yoh już tego nie widział, szedł dalej w kierunku prastarej areny, na której stoczyć mieli finałową walkę. I co teraz? Mają walczyć? Mają się wzajemnie atakować, podnieść miecz na rodzonego brata, w dodatku bliźniaka? Najwyraźniej nie ma innego wyjścia… Skoro Yoh nie chce mu pomóc, będzie musiał go zwyciężyć.
           Kiedy Hao w końcu dotarł do kamiennego kręgu, mającego może jakieś trzydzieści metrów średnicy, zastał swojego brata siedzącego na jednym z mniejszych kamieni. Mówił on szeptem do Amidamaru, który unosił się obok w swojej ludzkiej formie. Ognisty szaman zasmucił się. Przecież wyraźnie słyszał, jak Yoh twierdził, że nienawidzi ludzi, że są źli…
           Wtem, uwaga obu braci została zwrócona w stronę megalitów, z których zaczął emanować jakiś dziwny blask. Zaledwie chwilę później, cały krąg został zamknięty dziwnym, pomarańczowożółtym polem energii, przypominającym nieco ścianę, która odgradzała ich od siebie w trakcie podróży.
- Bracia Asakura – rozległ się znajomy już bliźniakom głos. – Dotarliście aż tutaj, by stoczyć finałową walkę. Jej zwycięzca zostanie Królem Szamanów i otrzyma moc Króla Duchów. Będzie to pojedynek na śmierć i życie. Tylko jeden z was może opuścić to miejsce żywy, jako Król. Ciało drugiego spocznie tu, na prastarym cmentarzysku.
           Hao i Yoh byli zupełnie zszokowani. Z niedowierzaniem spoglądali to na siebie, to na ptasiego wysłannika Króla Duchów, który siedział na jednym z menhirów. Do tej pory zdawali sobie sprawę z tego, że muszą walczyć, jednak nigdy przez myśl nie przeszło im, że będą musieli pozbawić tego drugiego życia…
- Czas rozpocząć walkę i niechaj przeżyje najlepszy!


A teraz obrazki z Nichromem ^^ Trochę się ich nazbierało, bo wstawiłam również kilka grupowych z Patch Tribe :) Jak zwykle - kliknij, aby powiększyć:

http://x0stardust0x.blog.fc2.com/blog-entry-38.html






http://5rex.blog.fc2.com/page-21.html





http://patchfans.deviantart.com/art/Nichrom-patch-7989249?q=favby%3Apatchfans%2F31935083&qo=4


http://asknichrom.deviantart.com/?offset=30










http://spiess62.deviantart.com/art/Nichrome-127037012?q=favby%3Aspiess62%2F4725169&qo=7

http://www48.tok2.com/home/wheeloffortune/indexira.niku.html

http://www.pixiv.net/member_illust.php?mode=medium&illust_id=3871638


I to tyle, mam nadzieję, że mnie nie zabijecie! Do następnej notki :D

11 komentarzy:

  1. Wiesz, jaki dziś dzień? Dzień, kiedy nie muszę pisać u Ciebie komentarza o 1 w nocy.:D Yay! xD

    Powiem szczerze...Ten rozdział jest genialny. Naprawdę. Pobyt w tunelu i te wszystkie emocje, myśli, przeżycia, świetnie opisałaś. Naprawdę przyprawiały o ciarki. Właśnie taką uwielbiam twórczość. ^^

    KD to naprawdę kretyn.-.- Nie dość, że wymyślił jakiś bezsensowny tor przeszkód, to wysłał ich to tunelu, gdzie namieszał im w głowie, to w dodarku muszą walczyć na życie i śmierć. T.T no...i jeszcze ich skłócił T.T To za dużo dla mnie. Wystarczy mi "Mechaniczna Księżniczka" do łamania serca...

    Ale tak obiektywnie (przynajmniej na tyle, ile mogę^^) cały pomysł z finałem jest świetny. (Ostatnio chyba już to mówiłam^^) . Wprawiasz czytelnika w niepewność, wywołujesz emocje i sprawiasz, że nie można się doczekać następnego rozdziału. I o to chodzi właśnie chodzi w pisaniu.
    I wiesz, dobrze, że nie wstawiłaś tego fragmentu z Patch. Zniszczyło by to ten nastrój, a tak jest idealnie.^^

    Czekam na kolejny rozdział.^^

    A zapomniałabym... Nichrom, yay! :D Obrazki świetne ^^

    I dziękuję za dedykację :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Dzięki za dedykację. :* A błędów nie znalazłam, choć nie dam sobie uciąć głowy, że ich nie da, bo rozdział był tak dobrze napisany i tak się świetnie go czytało, że nie zauważyłabym jakiejś drobnej literówki.
    Świetnie przemyślany kompozycyjne rozdział. Wizje Hao, potem wizje Yoh... Majstersztyk!
    Cóż, to, że Yoh nie przepada/nie przepadał za ludźmi to koncepcja znana już z prac Takei'ego, ale i tak wciąż robi wrażenie. Wydaje mi się, że Król Duchów potraktował bliźniaków nierówno i Yoh oberwało się gorzej. Jego wizje były bardziej przejmujące i trudniejsze do zniesienia... Jeśli mam się czepiać (a lubię się czepiać xD) zwróciłabym uwagę na to, że Hao powinno być trudniej zabić tamto dziecko, o ile ta wizja przeszłości była zgodna z prawdą. W końcu nie zabił Lyserga, bo było mu w pewien sposób żal dziecka, które właśnie straciło rodziców... Choć oczywiście takie kwestie to sprawa danego autora, po prostu moje wrażenia odnośnie danej postaci czy sytuacji mogą być odmienne od Twoich. :)
    W fragmencie o Yoh, tym środkowym, nie rozumiem ostatniej myśli. Na logikę, należała do Hao, ale dlaczego znalazła się akurat w tym miejscu? Yoh ją usłyszał na koniec? Nie jest to dla mnie jasno zaakcentowane.
    Tak ogólnie, naprawdę cudnie udał Ci się ten rozdział. Idealnie oddałaś grozę wszechogarniającej ciemności, a także oczywiście uczucia braci. Owacja na stojąco! Mogłabym tylko narzekać, że ten rozdział jak na Ciebie jest dość krótki. ;)
    Król Duchów to taka menda, jakich mało! Bezczelnie nastawił ich przeciwko sobie, robiąc im pranie mózgu. == To wszystko jest nastawione na oglądalność! Tak! Bo kto by oglądał "walkę" polegającą na czochraniu bratu czupryny?... *Zgłasza się kilkadziesiąt osób z Spokoyoh na czele* Eee, no dobrze, ale zakładam, że obecnie przebywający na trybunach w Patch szamani oczekują innego rodzaju widowiska, niż braterskie przepychanki. xD
    Zakładam, że opis reakcji publiczności zawierał elementy komediowe i nie dodałaś go, nie chcąc psuć nastroju. Dobrze, oczekuję go w następnym rozdziale. ;)
    Sorry, muzyczki nie słuchałam przy czytaniu, dopiero po. xD Bardzo ładna jest, ale czasami najlepiej mi się czyta bez podkładu muzycznego. Co innego przy pisaniu... A ze stałego odtwarzania muzyki na blogu bym zrezygnowała. Jak coś samo zaczyna grać po otwarciu jakiejś strony, to bywa to irytujące. Co innego player, który można samemu włączyć, jak się ma na to ochotę, taki w ramce albo w notce.
    Yay, Nichromek! *.* Ostatnie najlepsze. Mmm, i będzie Yohane! Super! W sumie, to z jakiego powodu Ci "wszyscy" go uwielbiają? xD Jestem ciekawa, bo jeszcze z nikim o nim nie gadałam. xD Trudno mi więc określić, jakim powodzeniem cieszy się wśród fanów SK. A w 38... Ja wysuwam kandydaturę Matamune. ^^ Ewentualnie "wszystkie kociaki z SK". xD Koooty~! Taki fajny egipski kociak był w jednym miejscu w mandze. xD
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział był cudowny. Zasługuje na to, by go skomentować. Na początku myśli Yoh i Hao...bardzo mi się podobały. Gdy ci chłopcy znęcali się nad Yoh,chciałam kopnąć Hao by tam poszedł i ich usmażył oraz przytulił swojego kochanego brata. Oni są bliźniakami i łączy ich niewidzialna,nierozerwalna więź...więc ....dlaczego?Dlaczego muszą walczyć na śmierć i życie? No cóż,teraz nie wiem, czy chcesz jednego z nich zabić, czy nie. Moja intuicja podpowiada mi,że nie dałabyś rady tego zrobić, bo to byłoby na prawdę złe. Jednakże,jeśli jeden z nich zginie,to będzie smutne, ale dobre zakończenie opowiadania. Końcówka mi się bardzo podobała. Emocjonująca, i nie jestem zła.
    Pamiętam,jak kiedyś mi powiedziałaś, że gdy nigdy nic się nie dzieje i bliźniacy nie ucierpią,to jest trochę nudno. Zapamiętałam to sobie.
    Yoh...nie daj się i walcz dzielnie. Liczę na ciebie! Jakby nie było, to masz dokąd wracać.
    Jeśli Hao zginie,to zawsze jakieś pocieszenie,że będzie duchem i będzie mógł z nim rozmawiać...no ale..przytulenie braciszka stanie się bardzo trudne...


    Życzę weny do następnego rozdziału. Ten zdecydowanie podobał mi się najbardziej ze wszystkich. Jest tak jak u Spokoyoh,mój poziom agresji podnosi się o kolejny level up bo wkurzam się, że nie ma dalszej części...


    *ściska i dziękuje za fajny rozdział*


    Anna

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle genialny. Bardzo podobał mi się opis uczuć podczas podróży w tunelu. I te retrospekcje. Świetne. Na prawdę Król Duchów nie ma co robić, tylko zwiększać słupki oglądalności? Dzisiaj krótko, ponieważ zakuwam do egzaminów. Następny rozdział skomentuje jak coś to w maju.
    Czekam na nn.
    Pozdrawiam ;*

    PS: Poproszę obrazek z Anną.

    OdpowiedzUsuń
  5. wydaje mi się, czy KD zatęsknił za bólem, hę?>< *w wybitnie znaczący sposób rozgrzewa pięści* nie dość, że wpakował ich do mało przyjaznego innego wymiaru, kazał im wejść do tego strasznego tunelu, to jeszcze na koniec coś takiego! w głowie się nie mieści>< walka na śmierć i życie? czego on, do jasnej chusteczki, oczekuje? że którykolwiek z bliźniaków będzie w stanie zabić drugiego? nawet po tym praniu mózgów w pseudo-Yomi *odgraża się za nie KD* nie byliby w stanie tego zrobić... no chyba, że to kolejny test - bo jeśli Królem Szamanów miałby zostać ktoś, kto dla osiągnięcia swojego celu gotów jest iść po trupach, to ja podziękuję... KD serio chciałby takiego partnera?== ja wiem, że z jego rozpaćkanym, jogurtowatym mózgiem nie jest dobrze, ale żeby aż tak?==
    ten początek... to było złe:( mało to już się Asakurowi nacierpieli? musi im to jeszcze tak dobitnie przypominać? i w ogóle co to za wybieranie fragmentów "jak mi się podoba"?== przez to wszystko bliźniacy zapomnieli o tych dobrych chwilach... a przecież one sa ważniejsze od tych złych... to one dają im siłę... głupi, głupi KD><
    i na koniec jeszcze mnie dobijasz... *panika na widok łez w oczkach bliźniaków* *biegnie i tuli braci na pocieszenie* to było bardzo, bardzo zueT-T
    tak, absolutnie nie miałabym nic przeciwko braterskim przepychankom zamiast finałowej walkiXD a szamanów na arenie mam w związku z tym głęboko gdzieśXD
    oczywiście nie wyobrażam sobie, że mogłabyś zabić któregoś z bliźniaków czy też zakończyć to inaczej jak pogodzeniem braci... oj nie chciałabyś mnie spotkać, gdyby było inaczej...XD
    rozdział bardzo się podobał:) czego się już zresztą nasłuchałaś/naczytałaś;D
    obrazki też fajne^^ a jeśli chodzi o zamówienie na next, to... bliźniacy!!:D ewentualnie kociaki, jak proponuje Neko^^
    a co do playera... nie, nie dodawaj na bloga... irytują mnie takie rzeczy... wolę podawanie linka - jak ktoś chce, to sobie włączy, jak woli czytać w ciszy, to zignoruje i wszyscy będą zadowoleni;)
    buziaczki i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie oddany klimat, i jeszcze ta walka na śmierć i życie. Nie mogę się juz doczekać następnej notki. Pozdrwaiam
    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam nic przeciwko takowej walce, bo mnie takowe ekstytują ;D. Nawet jakbym sama pisała i niekoniecznie o SK to pewnie wplątała bym w to walke między moimi ulubieńcami. Choć w opisach walk ja nie być dobra, lepiej romanse mi wychodzą, Nichrom wygląda na obrazkach genialnie, a co do zamówienia, dawno samej Anny na nich nie było ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rozdział jest naprawdę ciekawy, czytałam z zapartym tchem :)Nie wiem czemu, ale ta wizja Hao z kobieta i dzieckiem, najbardziej przypadła mi do gustu o.o sama nie wiem czemu, chociaż może dlatego, ze wręcz widziałam to własnymi oczami, smutne bardzo, że Hao taki był, i musi to yoh oglądać..:( mam nadzieję, ze wpadną na jakiś pomysł wybrnięcia z tej sytuacji, może hao weźmie dusze yoh i w ten sposób wygra i przeniesie ich na patch village, by następnie oddać mu dusze... chociaż to chyba niemozliwe :(( czekam z niecierpliwością na kolejną notkę, naprawdę błagam o nią jak najszybciej !
    ciesze się razem z tobą ze nie masz tych sprawdzianów...brr
    pozdrawiam ciepło ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadal nie przeczytałam. Ehh, na serio muszę się za to wziąć. Jestem dopiero przy piątym rozdziale ><. Obiecuje, że jednak to nadrobię i skomentuje ponownie (ewentualnie nowy rozdział, jeżeli wyjdzie). No to teraz coś innego, chciałaś być informowana, a ja niestety jestem zbyt leniwa na założenie gg (kiedyś to zrobię), więc informuje cie tutaj (nie zauważyłam spamownika, jeśli takowy istnieje to proszę mnie poprawić xd). Nowa notka na http://blizniacy-asakura.blogspot.com/ . Choć jestem na początku mogę przyznać, iż masz bardzo fajne pomysły ;3.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ładny utwór, pasujący do nastroju~ ^^
    Jest to jeden z najlepszych rozdziałów w twoim opowiadaniu. Bracia poznają przeszłość drugiego i tylko od nich zależy jak to zinterpretować. Każdy z nich ma swoje racje, których jak widać chcą bronić. Takie psychologiczne aspekty bardzo wzbogacają ogólny odbiór. :3
    Walka na śmierć i życie powiadasz? Zobaczymy jak z tego wybrną. ._.

    OdpowiedzUsuń

Zakaz używania wulgaryzmów!
Przyjmuję tylko konstruktywną krytykę! Komentarze typu "Żaal..." etc będą kasowane w trybie natychmiastowym.