Ohayo!
Na początku chciałabym od razu przeprosić za karygodne spóźnienie... Jednak w zeszłą środę, a także w następny poniedziałek i środę była (i będzie) rejonowa olimpiada. Więc nauka, zmęczenie.. Wszystko się kumuluje. Ale mogę obiecać, że postaram się poprawić w ciągu ferii zimowych.. Szkoda tylko, że będą one dla mnie dopiero od 11.02..:(
Dobra, nie zanudzam. Co do notki... Jestem w miarę zadowolona z końcówki, ale początek... Szkoda gadać.. Jednak chciałabym zadedykować ten rozdział kilku osobom... Po pierwsze wszystkim, którzy mieli ochotę zająć się Aku... W ten dobry i nieco gorszy sposób ^^ A także osóbkom, z którymi piszę na gg. Nawet nie wiecie jak bardzo poprawia mi to humor :D
Gomen'nasai, że zapomniałam o ankiecie.. Dlatego też mam dla Was kilka obrazków z całą naszą gromadką. Mam nadzieję, że znajdziecie wśród nich swoje... zamównienia xD
28. Jego prawdziwe oblicze
Manta
biegł najszybciej jak potrafił, co rusz omijając nieco zdziwionych szamanów.
Nie oglądając się za siebie, robił wszystko, aby jak najprędzej przekazać
wiadomość Hao. Obejrzał się za siebie, jednak nikogo nie zobaczył. Czy możliwe,
że nikt go nie ściga? Niezależnie od tego, nie miał zamiaru zwolnić. Omijał
zaskoczonych pieszych, czasem nawet przebiegając im między nogami.
Był
już bardzo blisko domu, gdy nagle, tuż przed nim, jak spod ziemi wyrosła
jasnowłosa Szwedka z drużyny „€2”. Miała w rękach całkiem sporą sieć, otoczoną
nieco bladoniebieską mgiełką foryoku. Uśmiechnęła się z tryumfem i rzuciła na
chłopaka trzymany w rękach przedmiot do masowego połowu ryb (dzięki Spokoyoh za
poetycki synonim xD). A przynajmniej miała taki zamiar.
Niespodziewanie,
tuż przy jej nogach przeleciała jakaś brązowo-kremowa postać. Ciężko było od
razu określić coś więcej, gdyż prędkość sprawiła, że kolory zupełnie się ze
sobą pomieszały. W każdym razie, w efekcie, sieć upadła sobie spokojnie na
piasek, a Manta znajdował się teraz kilka metrów dalej, razem ze swoim
wybawicielem.
- Hao! – zawołał
jasnowłosy, gdy po kilku sekundach otrząsnął się z zaskoczenia. Asakura jednak
nie odpowiedział mu, tylko wstał i z pewnym zainteresowaniem począł przyglądać
się zszokowanej dziewczynie, która gapiła się na leżący u jej stóp przedmiot
jak kosmita na kapustę.
Na widok ognistego szamana, Agnes nieco
się przeraziła. Jednak zanim długowłosy zdążył cokolwiek powiedzieć, puściła
się pędem z powrotem w kierunku swojej drużyny. Władca płomieni patrzył przez
chwilę na uciekającą Szwedkę, po czym odwrócił się do Manty.
- Dlaczego ona cię
goniła? – spytał.
- Ja… Hao, jest
bardzo źle! Aku… On pertraktuje z tymi „Euro”! Widziałem jak ze sobą
rozmawiali! No i jeszcze jego strój! Przecież ma te same kolory, co ich
mundury! – wypowiedział szybko Oyamada.
- Co!? –
zdenerwował się szatyn, po czym na jego twarzy pojawił się lekki strach. –
Muszę jak najszybciej powiedzieć o tym Yoh!
Zaraz po tych słowach, odsunął się
nieco od Manty i zniknął w płomieniach.
♥♥♥
Yoh siedział sobie nad stawem i czekał
na przyjaciela. Aku obiecał mu, że załatwi coś w mieście i zaraz wróci.
Spoglądając na spokojną wodę jeziorka, słuchawkowy rozmyślał o ostatnich
wydarzeniach. W ciągu zaledwie kilku dni, Onaji stał się jego najlepszym
przyjacielem. Ufali sobie bezgranicznie, byli jak bracia… No właśnie, bracia…
Hao ostatnio jakoś inaczej się zachowuje. Aku sam zwrócił na to uwagę młodego
Asakury. Wyraźnie widać, że coś się zmieniło. Dlaczego ognisty szaman nie jest
taki jak dawniej…?
W tym momencie, dał się słyszeć szelest
krzaków za plecami wielbiciela cheeseburgerów.
- Spóźniłeś się
nieco, Aku – zaśmiał się Yoh, odwracając głowę. Jednak, ku jego zdumieniu,
osobą, którą zobaczył wcale nie był Onaji. – H-Hao…? – zdziwił się.
- Yoh, musisz mnie
posłuchać, to bardzo ważne – powiedział poważnym tonem długowłosy i podbiegł do
siedzącego bliźniaka. – Chodzi o Aku… On… nie jest z tobą do końca szczery.
- Co ty mówisz? –
zdziwił się słuchawkowy, jednak w jego głosie słychać było lekkie
rozdrażnienie.
- Powiedział ci
może, że współpracuje z drużyną „Euro”?
- C-co…?
- To, co
słyszałeś.
Krótkowłosy zaniemówił. Spoglądał na
brata z nieobecnym wyrazem twarzy. Musiał przemyśleć to, czego się dowiedział.
I może nawet wyciągnąłby z tego jakieś wnioski, gdyby nie nagłe pojawienie się
blondwłosego klona Hao na polance.
- Cześć Yoh! –
zawołał z uśmiechem właściciel czarnej pelerynki, jednak wesołość wyparowała z
niego w chwili, gdy zobaczył władcę płomieni.
- Aku… Ja… -
zaczął niepewnie słuchawkowy, jednak po krótkiej chwili spiął się w sobie i na
jednym wdechu powiedział – Hao mówi, że współpracujesz z drużyną Euro. To
prawda?
- Że co? –
„zdziwił” się Onaji, a następnie roześmiał. – Co to za bzdury? Ja z nimi?
- Manta widział,
jak rozmawiałeś z ich przywódcą – wypowiedział oskarżycielskim tonem ognisty
szaman.
- Chyba coś mu się
przewidziało. Przecież to bez sensu! Ja miałbym z nimi współpracować?
- Wiedziałem, że
mnie nie oszukujesz – uśmiechnął się Yoh. To było dla starszego Asakury za
dużo.
- Yoh?! Wierzysz
temu zakłamanemu oszustowi, a nie własnemu bratu!?
Jego bliźniak trochę się zawstydził.
Popatrzył na stojących obok, niemal identycznych szamanów. Spojrzał na chwilę w
oczy Hao, wypełnione wściekłością i lekką goryczą. Zaraz potem chwycił za rękę blondwłosego
towarzysza i rzekł:
- Chodźmy stąd,
Aku. Chyba nie jesteśmy tu mile widziani.
Władca płomieni stał jak sparaliżowany
i nieobecnym wzrokiem patrzył na oddalającego się brata. Po kilku minutach po
jego policzku spłynęła samotna łza.
♥♥♥
Minęły
trzy dni. Yoh zupełnie odłączył się od naszej gromadki. Wracał do domu jeszcze
później, a wychodził zaledwie po kilku godzinach krótkiego snu. Anna przeprowadziła
z nim jedną rozmowę, jednak po niej nie odzywała się właściwie ani słowem. W
domu panowała jakaś dziwna, nieprzyjemna atmosfera. Horo stracił apetyt, Ryu
zaczął przypalać jedzenie, Choco nie rzucał już głupimi żartami i chyba nawet
Renowi zbrzydło mleko. Ucichły rozmowy i przyjacielskie kłótnie. Wszyscy byli w
kiepskim nastroju, mimo że o treści rozmowy z młodym Asakurą dowiedzieli się
tylko Manta i Anna.
Hao
zupełnie oderwał się od rzeczywistości. Cały czas miał nieprzytomne spojrzenie,
prawie nic nie jadł i właściwie cały czas spędzał sam. Nikt nie wiedział, jak
do niego dotrzeć. Nawet Oyamada, który ostatnio naprawdę zaprzyjaźnił się z
długowłosym, nie miał pojęcia, co robić. Zwłaszcza, że tego dnia miała się
odbyć walka „Drużyny Gwiazdy” z „€1”…
♥♥♥
- Nie! Opacho! – krzyknął Manta, obserwując z
trybun jak Fernando Banavidez przymierza się do ostatecznego ciosu. Murzynek
dotychczas uciekał przed potężnymi atakami Hiszpana, jednak teraz został
otoczony przez całą zgraję małych byków.
Wiele
widzów wręcz wstało ze swoich miejsc. Chyba wszyscy zgodzimy się, że
torturowanie małego chłopczyka nie jest czymś, na co można patrzeć obojętnym
wzrokiem. Matki-szamanki pozasłaniały swoim dzieciom oczy, nie chcąc, aby
widziały tak drastyczną scenę. Kilkaset par oczu skierowanych było teraz na
osobę wysokiego bruneta, trzymającego w rękach czerwoną płachtę.
- Opacho… - szepnął ze strachem Hao, obserwując
nieuniknioną klęskę swojego małego przyjaciela. Wiedział już wcześniej, że
Opacho przegra. Nie miał szans z dorosłym, dobrze wyszkolonym szamanem. Pytanie
brzmiało tylko „Czy przeżyje?”.
Fernando
zbliżał się z wrednym uśmiechem do przerażonej owieczki. W pewnym momencie
rzucił okiem w stronę ognistego szamana. Widząc strach na twarzy Asakury,
poczuł w sobie pewien tryumf. Zrobi to raz, a dobrze. Uniósł wysoko rękę, w
której zmaterializował się czarny miecz z rogami zamiast tradycyjnego jelca.
- Opacho! Poddaj się póki możesz! – krzyknął w
pewnym momencie Luchist, za co Hao w głębi duszy dozgonnie mu podziękował.
Malec
popatrzył pytająco na swojego mistrza, a gdy władca płomieni lekko skinął mu
głową, cicho powiedział:
- J-ja… Poddaję się…
Banavidez
w ostatniej chwili wstrzymał atak tak, że ostrze znajdowało się zaledwie kilka
centymetrów od główki murzynka. Był, delikatnie mówiąc, niezadowolony.
Popatrzył wściekle na stojących przy brzegu areny członków „Drużyny Gwiazdy”,
do których zdążył już dołączyć zapłakany Opacho. Mogło się wydawać, że Fernando
zaraz pobiegnie tam, aby, nie zważając na przepisy turnieju, dobić swojego
małego rywala. Jednak, gdy Silva (A co mi tam xD Dawno facet nie miał nic do
roboty ^^) oznajmił zwycięstwo „€1”, Hiszpan odpuścił. Wzruszył tylko ramionami
i ruszył do czekających na niego Antonia i Björna. Niedługo jednak miał okazję
„cieszyć się” towarzystwem blondyna, gdyż zaledwie chwilę później sędzia
wywołał następnych szamanów do pojedynku.
♥♥♥
Yoh
siedział na trybunach razem z Aku i z przejęciem przyglądał się walce. Znaleźli
sobie miejsca w najwyżej położonym rzędzie. Wszystkie siedzenia tam oraz nieco
niżej, były wolne, co szczerze mówiąc mogło niektórych zdziwić, zwłaszcza
biorąc pod uwagę świetną widoczność.
Björn był bardzo silnym szamanem, jednak lata
treningu u boku Hao sprawiały, że Luchist w niczym mu nie ustępował. Asakura
oglądał niezwykle szybką wymianę ciosów. Cóż, tym razem Norweg nie trafił na
łatwego przeciwnika.
- Myślisz, że uda mu się wygrać? – spytał szatyn.
- Gdyby mu się nie udało, „Drużyna Gwiazdy”
odpadłaby z turnieju… - powiedział tylko blondyn, a na jego twarzy pojawił się
przez krótką chwilę mściwy uśmiech. Słuchawkowy jednak tego nie zauważył, gdyż
ani na moment nie przestawał obserwować pojedynku.
Z
każdą chwilą tempo ataków zwiększało się, jednak żaden z przeciwników nawet na
sekundę nie zamierzał stracić panowania nad sobą. W pewnej chwili pastor
przerwał grad strzałów, którymi dotychczas zasypywał wroga i w zamian za to
utworzył wielką kontrolę ducha. Larsen, widząc przed sobą ogromną postać
Lucifera, również postanowił wykorzystać nieco więcej foryoku. Po widowni aż
przeszedł szum, gdy Björn stanął na ramieniu ogromnego wikinga, którego topór
mógł mieć spokojnie kilkanaście metrów.
Na
chwilę wszystko ucichło. Przeciwnicy wpatrywali się w siebie bez mrugnięcia
okiem. I nagle obaj zaatakowali. Po arenie rozszedł się przeraźliwy zgrzyt, gdy
bronie obu duchów skrzyżowały się, blokując wzajemnie. Wszystko było już
przesądzone – ten, który pierwszy opuści oręż lub popełni najmniejszy błąd,
przegra. Używając całej swojej mocy, Luchist i Björn naparli na siebie.
Przepychanka trwała już dość długo, a na twarzach obu szamanów pojawiły się
kropelki potu. Żaden nie chciał ustępować, lecz w pewnym momencie… Trzask!
Oślepiająco białe światło na kilka sekund oślepiło wszystkich widzów.
- Co tam się dzieje…? – spytał nieco wystraszony
Yoh, zakrywając oczy dłonią, aby osłonić się przed blaskiem.
- Któryś z nich przegrał… - odparł Aku, który o
dziwo w żaden sposób nie próbował się bronić przed utratą wzroku.
- Ktoś tam stoi – powiedział po chwili Asakura, gdy
dało się już w miarę normalnie oglądać wydarzenia na arenie. – To… Luchist!
Na te
słowa, Onaji skrzywił się niezadowolony i burknął pod nosem coś, czego
kulturalny szaman raczej by nie powiedział. Jednak i tym razem słuchawkowy nie
zwrócił na to uwagi.
Rzeczywiście,
gdy światło zniknęło, dało się zobaczyć pastora stojącego na środku stadionu i
leżącego tuż obok Norwega.
- Zwycięża Luchist Lasso z „Drużyny Gwiazdy” –
oznajmił Silva, a identyczny komunikat pojawił się na ekranie. – W finałowej
walce zmierzą się Hao Asakura i Antonio Pessimo!
Na
dźwięk imienia Hao, Yoh zasmucił się nieco. Każda myśl o bracie sprawiała mu
ból. Dlaczego ognisty szaman tak chciał skłócić go z Aku…? Przecież niemożliwe,
aby…
Spojrzał
na siedzącego obok blondyna. Ten odwzajemnił gest, po czym rzucił na moment
okiem w stronę przygotowujących się do pojedynku szamanów i uśmiechnął się.
Jednak coś było nie tak. To był przebiegły uśmiech.
- Królu Duchów… Co ja zrobiłem… - Zdążył tylko szepnąć
ze strachem Yoh.
♥♥♥
W tym
samym momencie Hao i Antonio ustawili się na pozycjach. Kilka sekund później
Silva krzyknął „Start!”. Władca płomieni nie miał zamiaru patyczkować się z
przeciwnikiem i od razu utworzył w dłoni ognisty miecz. Jednak Pessimo nie
ruszył się ani o milimetr. Nigdzie też nie było widać jego ducha stróża. Asakura,
mimo iż z całego serca pragnął zwyciężyć Włocha, nie miał zamiaru atakować
bezbronnego.
- Co jest, Hao? – zakpił brunet. – Boisz się mnie
zaatakować?
- Nie masz nawet broni w ręce. A ja mam swój honor.
Gdzie twój duch?
- Dobre pytanie… - przywódca grupy „Euro”
uśmiechnął się tajemniczo. – Ale ja mam jeszcze lepsze. Gdzie jest twój
braciszek…?
To
zupełnie zaskoczyło długowłosego. O co może chodzić? Antonio odwrócił głowę i
spojrzał w górę trybun. Hao podążył za jego spojrzeniem. I nagle zamarł. Onaji
trzymał Yoh i jedną ręką przykładał mu nóż do gardła.
- Hao Asakura, poznaj Aku. Jest moim duchem
stróżem.
Wiem, wiem. Przerwałam w ciekawym momencie ;) Ale trzeba budować napięcie, prawda? ^^
Mam dla Was pewien bonus... Powiedzmy, że to alternatywna wersja pewnej sceny, która zrodziła się w mojej głowie i... troszkę namieszała... Chodzi konkretnie o scenę walki Bjorna i Luchista...
Na chwilę wszystko ucichło. Przeciwnicy wpatrywali się w siebie bez mrugnięcia okiem. I nagle... oba duchy niemal w tym samym momencie wysunęły swoje prawe ręce przed siebie. Lucifer zacisnął swoje szpony w pięść, a wiking pokazał tylko wskazujący i środkowy palec.
Na chwilę wszystko ucichło. Przeciwnicy wpatrywali się w siebie bez mrugnięcia okiem. I nagle... oba duchy niemal w tym samym momencie wysunęły swoje prawe ręce przed siebie. Lucifer zacisnął swoje szpony w pięść, a wiking pokazał tylko wskazujący i środkowy palec.
- Kamień tępi nożyczki. Wygrałem - uśmiechnął się Luchist.
Wiem, scena jest co najmniej dziwna... Teraz obrazki
I to tyle :D Życzę miłego spędzenia ferii, niezależnie czy zaczynają się teraz czy dopiero za kilka tygodni :D
PS: Będę pracować w spisie blogów SK, który startuje mniej więcej w połowie lutego. Zainteresowani wstawieniem swojego bloga do spisu, będą już wkrótce mogli kontaktować się z wykonawcami ^^
Ok, zaczynam... Za początek Cię zabiję, masz szczęście że nikt mnie nie widział bo po policzkach spłynęło mi kilka łez... Dalej, Renowi zbrzydło mleko?! Zwariowałaś?! Kontynuujac, walki, jak Björn przywołał ducha myslałem że napisałaś że norweg stanął na ramieniu skandianina xD Lekkie zboczenie po czytaniu "Zwiadowców" mam... Co do Aku to się myliłem, to mój Altair się nim zajmie, nie ja. Mam nadzieję że Anna bezlitośnie zniszczy Aku ^^ Co do zdjęć.... Gdy zobaczyłem Yoh leżącego na stole zacząłem nucić "Funga fufu, funga fufu, funga fufu" xD Ja chcę do spisu *-*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
I co ja mam napisać...a tak... Jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! XD Przygotuj się na to, że będę Cię męczyć, byś pisała kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńMoże i Yoh był świadomy tego, co robi, i i nic go nieusprawiedliwia, ale wierzę, że Hao i przyjaciele wybaczą mu tu. W końcu każdy popełnia błędy, prawda?
Wiedziałam, że Aku jest dwulicowy :/ Niech on mi się tylko pokaże na oczy...grr...
Wierzę w Twoją inwencję twórczą i wiem, że zrobisz tak, by Hao nie przegrał z tym kolesiem oraz, żeby Yoh nie ucierpiał.
Bo Haoś nie może odpaść z turnieju.
Głupi Aku i Antonio ;( Skłócili mi bliźniaków. T.T
Dobra, już się uspokajam.^^ Rozdział mi się podobał i czekam ze zniecierpliwością na kolejny.
Kasumi
No wiec tak..trochę się nie spodziewałam że Yoh nie uwierzy swojemu braciszkowi..powinien za to dostać pejczem po tyłku. Ale ciekawe co zrobi Hao? Powinien rozwalić to wszystko z pomocą swojego czerwonego potworka i przy okazji uratować Yoh. ^ ^
OdpowiedzUsuńBo Hao poddający się do mnie nie przemawia..ale wiem że na pewno nas czymś zaskoczysz więc czekam na kolejny rozdział ^^
Haha genialna notka, jednak jestem o coś zła. Czemu tak krótko? :((( myślałam że z długością mojego 3 rozdziału przegiełam,ale teraz widze że jak najbardziej nie xd dłuuużej, no i zabije za skończenie w takim momencie. Chociaż masz racje, napięcie budować trzeba :) najbardziej podobał mi sie początek z Mantą i ten epicki tekst spokoyoh xdddd genialnie wstawione xd i jak był moment że ryuu spalał jedzenie itp, i renowi znudziło sie mleko to nie wiem czemu ale zaczełam sie smiać xdddd wyobrażene Rena z fochem na mleko xddd epicko ,
OdpowiedzUsuńCzekam na next i bardzi fajnie napisane :) uczyć się będe od ciebie xd
*usilnie się powstrzymuje, żeby nie napisać czegoś niecenzuralnego pod adresem Aku* wrr...>< ten... ten...@#$% to się po prostu w głowie nie mieści!>< >< >< co on zrobił mojemu Yoh! nie wierzę, po prostu NIE WIERZĘ, że Yoh sam z siebie nie zaufałby bratu, tylko temu #$%@... przecież Yoh jest bystry i ma świetną intuicję pod tym względem, wyczuwa, kto jest warty zaufania... chlip... to było złe...T-T najpierw czytałam to z szybko bijącym sercem, potem wściekałam się nad klawiaturą, a teraz chce mi się płakać...T-T ja rozumiem, że opowiadanie powinno wyzwalać emocje, ale ja, kurczak, poproszę o te dobre!
OdpowiedzUsuńchlip... ja nie chcę, żeby bliźniacy się kłócili... i żeby Haoś przegrał... i żeby ten @#$% zrobił Yohsiowi krzywdę...T-T jeśli nie masz pomysłu, jak z tego wybrnąć (choć masz ich pewno z dziesięć^^'), to proponuję wściekłą antyfankę Aku, w mandarynkowym ubiorze, rzucającą się na niego z trybun i robiącą mu poważną krzywdę>) (gryzienie, kopanie, przypalanie, dźganie czymś ostrym... zostawiam to do Twojej inwencji twórczejXD)
chlip... Euro są źli... jeszcze trochę i sprzedam wszystkie moje pieniądze w tej walucie...==
Ty też jesteś zua, bo przerywasz przed pogodzeniem bliźniaków, ot co!;P
ech, no dobra, wynarzekałam się^^' rozdział sam w sobie oczywiście genialny i nie rozumiem, dlaczego nie wykorzystałaś tej drugiej wersji walki Luchista z BjornemXD
buziaczki i z niecierpliwością czekam na next:)
i doskonale rozumiem, co to znaczy nawał nauki i brak czasu na pisanie^^' łączę się z Tobą w bólu:*
Jak Yoh mógł nie uwierzyć Hao?
OdpowiedzUsuńNie uwierzył bratu a wierzył jakiemuś kolesiowi toż to niedopuszczalne XD.
Co do rozdziału to supr jak zawsze.
Ja razem z siostrom jakiś czas temu tak się w SK.
wciągnęłyśmy że kilka razy serie oglądałyśmy.
Ale jak można w takim momencie skończyć rozdział?
Czekam na dalszy rozdział i już się nie mogę doczekać co
będzie dalej.
pozdrowienia Iruchi^^
Ty stanowczo powinnaś ograniczyć GG. Ostatni rozdział by tu w grudniu. Szczerze to tęsknie za czasami kiedy u ciebie notka była najpóźniej co 4 dni. Stare dobre czasy. Nowy Hao jest taki nie Haosiowy. On powinien od razu stworzyć wielką kontrole ducha i po sprawie. Jak to Aku duchem. Nasza gromadka się rozleniwiła, a w szczególności Anna. No żeby ducha nie wyczuła. Co do rozdziału tak ogólnie. To był fajny. Byłby super gdyby był dłuższy, ponieważ nim tak na prawdę wczytam się w rozdział ty już go kończysz. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Hahah, papier nożyce kamień mnie rozwaliły xD W ogóle nie ogarniam toku rozumowania Yoh, jak można zaufać obcemu człowiekowi, bardziej niż swojemu bratu? No głupi no... ciekawa jestem co zrobi Hao w następnym rozdziale... Przerwałaś w najlepszym momencie T^T czekam na nexta. ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam że to kiedyś nastąpi, nie polubiłam Aku ani troche, ale nie sądziłam że jest duchem ._. Taka zdeczko zdziwiona byłam ^^. Ale co tam, jakoś wyjdą z tego cało, nie, stop! Napewno wyjdą z tego cało :). No dobra, to czekam na nn. Buźka ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny opis walk! : D Duuużo dynamizmu i ciekawych szczegółów. Oczywiście cały rozdział przerwany w najgorszym momencie. =_=
OdpowiedzUsuńNo tego bym się nie spodziewała. Aku to duch? XD Ale chociaż, już wiadomo dlaczego jest podobny do Hao. Dobrze, że nie mają ze sobą nic wspólnego. o_o
Btw przedostatni rysunek mnie rozbroił >////<