Kilka słów o blogu + regulamin

Blog przedstawia moją wersję wydarzeń w anime Shaman King ("Król Szamanów") poczynając od trzeciej rundy.

Obecnie blog uznać można za zakończony. Oficjalne zakończenie ma miejsce w rozdziale 37. Pozostałe uznać można za dodatkowe. Nie mają one większego wpływu na fabułę.

piątek, 11 stycznia 2013

28. Jego prawdziwe oblicze

Ohayo! 
Na początku chciałabym od razu przeprosić za karygodne spóźnienie... Jednak w zeszłą środę, a także w następny poniedziałek i środę była (i będzie) rejonowa olimpiada. Więc nauka, zmęczenie.. Wszystko się kumuluje. Ale mogę obiecać, że postaram się poprawić w ciągu ferii zimowych.. Szkoda tylko, że będą one dla mnie dopiero od 11.02..:(
Dobra, nie zanudzam. Co do notki... Jestem w miarę zadowolona z końcówki, ale początek... Szkoda gadać.. Jednak chciałabym zadedykować ten rozdział kilku osobom... Po pierwsze wszystkim, którzy mieli ochotę zająć się Aku... W ten dobry i nieco gorszy sposób ^^ A także osóbkom, z którymi piszę na gg. Nawet nie wiecie jak bardzo poprawia mi to humor :D
Gomen'nasai, że zapomniałam o ankiecie.. Dlatego też mam dla Was kilka obrazków z całą naszą gromadką. Mam nadzieję, że znajdziecie wśród nich swoje... zamównienia xD

28. Jego prawdziwe oblicze


Manta biegł najszybciej jak potrafił, co rusz omijając nieco zdziwionych szamanów. Nie oglądając się za siebie, robił wszystko, aby jak najprędzej przekazać wiadomość Hao. Obejrzał się za siebie, jednak nikogo nie zobaczył. Czy możliwe, że nikt go nie ściga? Niezależnie od tego, nie miał zamiaru zwolnić. Omijał zaskoczonych pieszych, czasem nawet przebiegając im między nogami.
Był już bardzo blisko domu, gdy nagle, tuż przed nim, jak spod ziemi wyrosła jasnowłosa Szwedka z drużyny „€2”. Miała w rękach całkiem sporą sieć, otoczoną nieco bladoniebieską mgiełką foryoku. Uśmiechnęła się z tryumfem i rzuciła na chłopaka trzymany w rękach przedmiot do masowego połowu ryb (dzięki Spokoyoh za poetycki synonim xD). A przynajmniej miała taki zamiar.
Niespodziewanie, tuż przy jej nogach przeleciała jakaś brązowo-kremowa postać. Ciężko było od razu określić coś więcej, gdyż prędkość sprawiła, że kolory zupełnie się ze sobą pomieszały. W każdym razie, w efekcie, sieć upadła sobie spokojnie na piasek, a Manta znajdował się teraz kilka metrów dalej, razem ze swoim wybawicielem.
- Hao! – zawołał jasnowłosy, gdy po kilku sekundach otrząsnął się z zaskoczenia. Asakura jednak nie odpowiedział mu, tylko wstał i z pewnym zainteresowaniem począł przyglądać się zszokowanej dziewczynie, która gapiła się na leżący u jej stóp przedmiot jak kosmita na kapustę.
         Na widok ognistego szamana, Agnes nieco się przeraziła. Jednak zanim długowłosy zdążył cokolwiek powiedzieć, puściła się pędem z powrotem w kierunku swojej drużyny. Władca płomieni patrzył przez chwilę na uciekającą Szwedkę, po czym odwrócił się do Manty.
- Dlaczego ona cię goniła? – spytał.
- Ja… Hao, jest bardzo źle! Aku… On pertraktuje z tymi „Euro”! Widziałem jak ze sobą rozmawiali! No i jeszcze jego strój! Przecież ma te same kolory, co ich mundury! – wypowiedział szybko Oyamada.
- Co!? – zdenerwował się szatyn, po czym na jego twarzy pojawił się lekki strach. – Muszę jak najszybciej powiedzieć o tym Yoh!
         Zaraz po tych słowach, odsunął się nieco od Manty i zniknął w płomieniach.

♥♥♥

         Yoh siedział sobie nad stawem i czekał na przyjaciela. Aku obiecał mu, że załatwi coś w mieście i zaraz wróci. Spoglądając na spokojną wodę jeziorka, słuchawkowy rozmyślał o ostatnich wydarzeniach. W ciągu zaledwie kilku dni, Onaji stał się jego najlepszym przyjacielem. Ufali sobie bezgranicznie, byli jak bracia… No właśnie, bracia… Hao ostatnio jakoś inaczej się zachowuje. Aku sam zwrócił na to uwagę młodego Asakury. Wyraźnie widać, że coś się zmieniło. Dlaczego ognisty szaman nie jest taki jak dawniej…?
         W tym momencie, dał się słyszeć szelest krzaków za plecami wielbiciela cheeseburgerów.
- Spóźniłeś się nieco, Aku – zaśmiał się Yoh, odwracając głowę. Jednak, ku jego zdumieniu, osobą, którą zobaczył wcale nie był Onaji. – H-Hao…? – zdziwił się.
- Yoh, musisz mnie posłuchać, to bardzo ważne – powiedział poważnym tonem długowłosy i podbiegł do siedzącego bliźniaka. – Chodzi o Aku… On… nie jest z tobą do końca szczery.
- Co ty mówisz? – zdziwił się słuchawkowy, jednak w jego głosie słychać było lekkie rozdrażnienie.
- Powiedział ci może, że współpracuje z drużyną „Euro”?
- C-co…?
- To, co słyszałeś.
         Krótkowłosy zaniemówił. Spoglądał na brata z nieobecnym wyrazem twarzy. Musiał przemyśleć to, czego się dowiedział. I może nawet wyciągnąłby z tego jakieś wnioski, gdyby nie nagłe pojawienie się blondwłosego klona Hao na polance.
- Cześć Yoh! – zawołał z uśmiechem właściciel czarnej pelerynki, jednak wesołość wyparowała z niego w chwili, gdy zobaczył władcę płomieni.
- Aku… Ja… - zaczął niepewnie słuchawkowy, jednak po krótkiej chwili spiął się w sobie i na jednym wdechu powiedział – Hao mówi, że współpracujesz z drużyną Euro. To prawda?
- Że co? – „zdziwił” się Onaji, a następnie roześmiał. – Co to za bzdury? Ja z nimi?
- Manta widział, jak rozmawiałeś z ich przywódcą – wypowiedział oskarżycielskim tonem ognisty szaman.
- Chyba coś mu się przewidziało. Przecież to bez sensu! Ja miałbym z nimi współpracować?
- Wiedziałem, że mnie nie oszukujesz – uśmiechnął się Yoh. To było dla starszego Asakury za dużo.
- Yoh?! Wierzysz temu zakłamanemu oszustowi, a nie własnemu bratu!?
         Jego bliźniak trochę się zawstydził. Popatrzył na stojących obok, niemal identycznych szamanów. Spojrzał na chwilę w oczy Hao, wypełnione wściekłością i lekką goryczą. Zaraz potem chwycił za rękę blondwłosego towarzysza i rzekł:
- Chodźmy stąd, Aku. Chyba nie jesteśmy tu mile widziani.
         Władca płomieni stał jak sparaliżowany i nieobecnym wzrokiem patrzył na oddalającego się brata. Po kilku minutach po jego policzku spłynęła samotna łza.

♥♥♥

         Minęły trzy dni. Yoh zupełnie odłączył się od naszej gromadki. Wracał do domu jeszcze później, a wychodził zaledwie po kilku godzinach krótkiego snu. Anna przeprowadziła z nim jedną rozmowę, jednak po niej nie odzywała się właściwie ani słowem. W domu panowała jakaś dziwna, nieprzyjemna atmosfera. Horo stracił apetyt, Ryu zaczął przypalać jedzenie, Choco nie rzucał już głupimi żartami i chyba nawet Renowi zbrzydło mleko. Ucichły rozmowy i przyjacielskie kłótnie. Wszyscy byli w kiepskim nastroju, mimo że o treści rozmowy z młodym Asakurą dowiedzieli się tylko Manta i Anna.
         Hao zupełnie oderwał się od rzeczywistości. Cały czas miał nieprzytomne spojrzenie, prawie nic nie jadł i właściwie cały czas spędzał sam. Nikt nie wiedział, jak do niego dotrzeć. Nawet Oyamada, który ostatnio naprawdę zaprzyjaźnił się z długowłosym, nie miał pojęcia, co robić. Zwłaszcza, że tego dnia miała się odbyć walka „Drużyny Gwiazdy” z „€1”…

♥♥♥

- Nie! Opacho! – krzyknął Manta, obserwując z trybun jak Fernando Banavidez przymierza się do ostatecznego ciosu. Murzynek dotychczas uciekał przed potężnymi atakami Hiszpana, jednak teraz został otoczony przez całą zgraję małych byków.
         Wiele widzów wręcz wstało ze swoich miejsc. Chyba wszyscy zgodzimy się, że torturowanie małego chłopczyka nie jest czymś, na co można patrzeć obojętnym wzrokiem. Matki-szamanki pozasłaniały swoim dzieciom oczy, nie chcąc, aby widziały tak drastyczną scenę. Kilkaset par oczu skierowanych było teraz na osobę wysokiego bruneta, trzymającego w rękach czerwoną płachtę.
- Opacho… - szepnął ze strachem Hao, obserwując nieuniknioną klęskę swojego małego przyjaciela. Wiedział już wcześniej, że Opacho przegra. Nie miał szans z dorosłym, dobrze wyszkolonym szamanem. Pytanie brzmiało tylko „Czy przeżyje?”.
         Fernando zbliżał się z wrednym uśmiechem do przerażonej owieczki. W pewnym momencie rzucił okiem w stronę ognistego szamana. Widząc strach na twarzy Asakury, poczuł w sobie pewien tryumf. Zrobi to raz, a dobrze. Uniósł wysoko rękę, w której zmaterializował się czarny miecz z rogami zamiast tradycyjnego jelca.
- Opacho! Poddaj się póki możesz! – krzyknął w pewnym momencie Luchist, za co Hao w głębi duszy dozgonnie mu podziękował.
         Malec popatrzył pytająco na swojego mistrza, a gdy władca płomieni lekko skinął mu głową, cicho powiedział:
- J-ja… Poddaję się…
         Banavidez w ostatniej chwili wstrzymał atak tak, że ostrze znajdowało się zaledwie kilka centymetrów od główki murzynka. Był, delikatnie mówiąc, niezadowolony. Popatrzył wściekle na stojących przy brzegu areny członków „Drużyny Gwiazdy”, do których zdążył już dołączyć zapłakany Opacho. Mogło się wydawać, że Fernando zaraz pobiegnie tam, aby, nie zważając na przepisy turnieju, dobić swojego małego rywala. Jednak, gdy Silva (A co mi tam xD Dawno facet nie miał nic do roboty ^^) oznajmił zwycięstwo „€1”, Hiszpan odpuścił. Wzruszył tylko ramionami i ruszył do czekających na niego Antonia i Björna. Niedługo jednak miał okazję „cieszyć się” towarzystwem blondyna, gdyż zaledwie chwilę później sędzia wywołał następnych szamanów do pojedynku.

♥♥♥

         Yoh siedział na trybunach razem z Aku i z przejęciem przyglądał się walce. Znaleźli sobie miejsca w najwyżej położonym rzędzie. Wszystkie siedzenia tam oraz nieco niżej, były wolne, co szczerze mówiąc mogło niektórych zdziwić, zwłaszcza biorąc pod uwagę świetną widoczność.
 Björn był bardzo silnym szamanem, jednak lata treningu u boku Hao sprawiały, że Luchist w niczym mu nie ustępował. Asakura oglądał niezwykle szybką wymianę ciosów. Cóż, tym razem Norweg nie trafił na łatwego przeciwnika.
- Myślisz, że uda mu się wygrać? – spytał szatyn.
- Gdyby mu się nie udało, „Drużyna Gwiazdy” odpadłaby z turnieju… - powiedział tylko blondyn, a na jego twarzy pojawił się przez krótką chwilę mściwy uśmiech. Słuchawkowy jednak tego nie zauważył, gdyż ani na moment nie przestawał obserwować pojedynku.
         Z każdą chwilą tempo ataków zwiększało się, jednak żaden z przeciwników nawet na sekundę nie zamierzał stracić panowania nad sobą. W pewnej chwili pastor przerwał grad strzałów, którymi dotychczas zasypywał wroga i w zamian za to utworzył wielką kontrolę ducha. Larsen, widząc przed sobą ogromną postać Lucifera, również postanowił wykorzystać nieco więcej foryoku. Po widowni aż przeszedł szum, gdy Björn stanął na ramieniu ogromnego wikinga, którego topór mógł mieć spokojnie kilkanaście metrów.
         Na chwilę wszystko ucichło. Przeciwnicy wpatrywali się w siebie bez mrugnięcia okiem. I nagle obaj zaatakowali. Po arenie rozszedł się przeraźliwy zgrzyt, gdy bronie obu duchów skrzyżowały się, blokując wzajemnie. Wszystko było już przesądzone – ten, który pierwszy opuści oręż lub popełni najmniejszy błąd, przegra. Używając całej swojej mocy, Luchist i Björn naparli na siebie. Przepychanka trwała już dość długo, a na twarzach obu szamanów pojawiły się kropelki potu. Żaden nie chciał ustępować, lecz w pewnym momencie… Trzask! Oślepiająco białe światło na kilka sekund oślepiło wszystkich widzów.
- Co tam się dzieje…? – spytał nieco wystraszony Yoh, zakrywając oczy dłonią, aby osłonić się przed blaskiem.
- Któryś z nich przegrał… - odparł Aku, który o dziwo w żaden sposób nie próbował się bronić przed utratą wzroku.
- Ktoś tam stoi – powiedział po chwili Asakura, gdy dało się już w miarę normalnie oglądać wydarzenia na arenie. – To… Luchist!
         Na te słowa, Onaji skrzywił się niezadowolony i burknął pod nosem coś, czego kulturalny szaman raczej by nie powiedział. Jednak i tym razem słuchawkowy nie zwrócił na to uwagi.
         Rzeczywiście, gdy światło zniknęło, dało się zobaczyć pastora stojącego na środku stadionu i leżącego tuż obok Norwega.
- Zwycięża Luchist Lasso z „Drużyny Gwiazdy” – oznajmił Silva, a identyczny komunikat pojawił się na ekranie. – W finałowej walce zmierzą się Hao Asakura i Antonio Pessimo!
         Na dźwięk imienia Hao, Yoh zasmucił się nieco. Każda myśl o bracie sprawiała mu ból. Dlaczego ognisty szaman tak chciał skłócić go z Aku…? Przecież niemożliwe, aby…
         Spojrzał na siedzącego obok blondyna. Ten odwzajemnił gest, po czym rzucił na moment okiem w stronę przygotowujących się do pojedynku szamanów i uśmiechnął się. Jednak coś było nie tak. To był przebiegły uśmiech.
- Królu Duchów… Co ja zrobiłem… - Zdążył tylko szepnąć ze strachem Yoh.

♥♥♥

         W tym samym momencie Hao i Antonio ustawili się na pozycjach. Kilka sekund później Silva krzyknął „Start!”. Władca płomieni nie miał zamiaru patyczkować się z przeciwnikiem i od razu utworzył w dłoni ognisty miecz. Jednak Pessimo nie ruszył się ani o milimetr. Nigdzie też nie było widać jego ducha stróża. Asakura, mimo iż z całego serca pragnął zwyciężyć Włocha, nie miał zamiaru atakować bezbronnego.
- Co jest, Hao? – zakpił brunet. – Boisz się mnie zaatakować?
- Nie masz nawet broni w ręce. A ja mam swój honor. Gdzie twój duch?
- Dobre pytanie… - przywódca grupy „Euro” uśmiechnął się tajemniczo. – Ale ja mam jeszcze lepsze. Gdzie jest twój braciszek…?
         To zupełnie zaskoczyło długowłosego. O co może chodzić? Antonio odwrócił głowę i spojrzał w górę trybun. Hao podążył za jego spojrzeniem. I nagle zamarł. Onaji trzymał Yoh i jedną ręką przykładał mu nóż do gardła.
- Hao Asakura, poznaj Aku. Jest moim duchem stróżem.

Wiem, wiem. Przerwałam w ciekawym momencie ;) Ale trzeba budować napięcie, prawda? ^^
Mam dla Was pewien bonus... Powiedzmy, że to alternatywna wersja pewnej sceny, która zrodziła się w mojej głowie i... troszkę namieszała... Chodzi konkretnie o scenę walki Bjorna i Luchista...
Na chwilę wszystko ucichło. Przeciwnicy wpatrywali się w siebie bez mrugnięcia okiem. I nagle... oba duchy niemal w tym samym momencie wysunęły swoje prawe ręce przed siebie.  Lucifer zacisnął swoje szpony w pięść, a wiking pokazał tylko wskazujący i środkowy palec.
- Kamień tępi nożyczki. Wygrałem - uśmiechnął się Luchist.

Wiem, scena jest co najmniej dziwna... Teraz obrazki






I to tyle :D Życzę miłego spędzenia ferii, niezależnie czy zaczynają się teraz czy dopiero za kilka tygodni :D
PS: Będę pracować w spisie blogów SK, który startuje mniej więcej w połowie lutego. Zainteresowani wstawieniem swojego bloga do spisu, będą już wkrótce mogli kontaktować się z wykonawcami ^^

10 komentarzy:

  1. Ok, zaczynam... Za początek Cię zabiję, masz szczęście że nikt mnie nie widział bo po policzkach spłynęło mi kilka łez... Dalej, Renowi zbrzydło mleko?! Zwariowałaś?! Kontynuujac, walki, jak Björn przywołał ducha myslałem że napisałaś że norweg stanął na ramieniu skandianina xD Lekkie zboczenie po czytaniu "Zwiadowców" mam... Co do Aku to się myliłem, to mój Altair się nim zajmie, nie ja. Mam nadzieję że Anna bezlitośnie zniszczy Aku ^^ Co do zdjęć.... Gdy zobaczyłem Yoh leżącego na stole zacząłem nucić "Funga fufu, funga fufu, funga fufu" xD Ja chcę do spisu *-*
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. I co ja mam napisać...a tak... Jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! XD Przygotuj się na to, że będę Cię męczyć, byś pisała kolejny rozdział.

    Może i Yoh był świadomy tego, co robi, i i nic go nieusprawiedliwia, ale wierzę, że Hao i przyjaciele wybaczą mu tu. W końcu każdy popełnia błędy, prawda?

    Wiedziałam, że Aku jest dwulicowy :/ Niech on mi się tylko pokaże na oczy...grr...

    Wierzę w Twoją inwencję twórczą i wiem, że zrobisz tak, by Hao nie przegrał z tym kolesiem oraz, żeby Yoh nie ucierpiał.
    Bo Haoś nie może odpaść z turnieju.

    Głupi Aku i Antonio ;( Skłócili mi bliźniaków. T.T

    Dobra, już się uspokajam.^^ Rozdział mi się podobał i czekam ze zniecierpliwością na kolejny.

    Kasumi

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiec tak..trochę się nie spodziewałam że Yoh nie uwierzy swojemu braciszkowi..powinien za to dostać pejczem po tyłku. Ale ciekawe co zrobi Hao? Powinien rozwalić to wszystko z pomocą swojego czerwonego potworka i przy okazji uratować Yoh. ^ ^
    Bo Hao poddający się do mnie nie przemawia..ale wiem że na pewno nas czymś zaskoczysz więc czekam na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha genialna notka, jednak jestem o coś zła. Czemu tak krótko? :((( myślałam że z długością mojego 3 rozdziału przegiełam,ale teraz widze że jak najbardziej nie xd dłuuużej, no i zabije za skończenie w takim momencie. Chociaż masz racje, napięcie budować trzeba :) najbardziej podobał mi sie początek z Mantą i ten epicki tekst spokoyoh xdddd genialnie wstawione xd i jak był moment że ryuu spalał jedzenie itp, i renowi znudziło sie mleko to nie wiem czemu ale zaczełam sie smiać xdddd wyobrażene Rena z fochem na mleko xddd epicko ,
    Czekam na next i bardzi fajnie napisane :) uczyć się będe od ciebie xd

    OdpowiedzUsuń
  5. *usilnie się powstrzymuje, żeby nie napisać czegoś niecenzuralnego pod adresem Aku* wrr...>< ten... ten...@#$% to się po prostu w głowie nie mieści!>< >< >< co on zrobił mojemu Yoh! nie wierzę, po prostu NIE WIERZĘ, że Yoh sam z siebie nie zaufałby bratu, tylko temu #$%@... przecież Yoh jest bystry i ma świetną intuicję pod tym względem, wyczuwa, kto jest warty zaufania... chlip... to było złe...T-T najpierw czytałam to z szybko bijącym sercem, potem wściekałam się nad klawiaturą, a teraz chce mi się płakać...T-T ja rozumiem, że opowiadanie powinno wyzwalać emocje, ale ja, kurczak, poproszę o te dobre!
    chlip... ja nie chcę, żeby bliźniacy się kłócili... i żeby Haoś przegrał... i żeby ten @#$% zrobił Yohsiowi krzywdę...T-T jeśli nie masz pomysłu, jak z tego wybrnąć (choć masz ich pewno z dziesięć^^'), to proponuję wściekłą antyfankę Aku, w mandarynkowym ubiorze, rzucającą się na niego z trybun i robiącą mu poważną krzywdę>) (gryzienie, kopanie, przypalanie, dźganie czymś ostrym... zostawiam to do Twojej inwencji twórczejXD)
    chlip... Euro są źli... jeszcze trochę i sprzedam wszystkie moje pieniądze w tej walucie...==
    Ty też jesteś zua, bo przerywasz przed pogodzeniem bliźniaków, ot co!;P
    ech, no dobra, wynarzekałam się^^' rozdział sam w sobie oczywiście genialny i nie rozumiem, dlaczego nie wykorzystałaś tej drugiej wersji walki Luchista z BjornemXD
    buziaczki i z niecierpliwością czekam na next:)
    i doskonale rozumiem, co to znaczy nawał nauki i brak czasu na pisanie^^' łączę się z Tobą w bólu:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak Yoh mógł nie uwierzyć Hao?
    Nie uwierzył bratu a wierzył jakiemuś kolesiowi toż to niedopuszczalne XD.
    Co do rozdziału to supr jak zawsze.
    Ja razem z siostrom jakiś czas temu tak się w SK.
    wciągnęłyśmy że kilka razy serie oglądałyśmy.
    Ale jak można w takim momencie skończyć rozdział?
    Czekam na dalszy rozdział i już się nie mogę doczekać co
    będzie dalej.
    pozdrowienia Iruchi^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty stanowczo powinnaś ograniczyć GG. Ostatni rozdział by tu w grudniu. Szczerze to tęsknie za czasami kiedy u ciebie notka była najpóźniej co 4 dni. Stare dobre czasy. Nowy Hao jest taki nie Haosiowy. On powinien od razu stworzyć wielką kontrole ducha i po sprawie. Jak to Aku duchem. Nasza gromadka się rozleniwiła, a w szczególności Anna. No żeby ducha nie wyczuła. Co do rozdziału tak ogólnie. To był fajny. Byłby super gdyby był dłuższy, ponieważ nim tak na prawdę wczytam się w rozdział ty już go kończysz. Czekam na nn.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahah, papier nożyce kamień mnie rozwaliły xD W ogóle nie ogarniam toku rozumowania Yoh, jak można zaufać obcemu człowiekowi, bardziej niż swojemu bratu? No głupi no... ciekawa jestem co zrobi Hao w następnym rozdziale... Przerwałaś w najlepszym momencie T^T czekam na nexta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedziałam że to kiedyś nastąpi, nie polubiłam Aku ani troche, ale nie sądziłam że jest duchem ._. Taka zdeczko zdziwiona byłam ^^. Ale co tam, jakoś wyjdą z tego cało, nie, stop! Napewno wyjdą z tego cało :). No dobra, to czekam na nn. Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny opis walk! : D Duuużo dynamizmu i ciekawych szczegółów. Oczywiście cały rozdział przerwany w najgorszym momencie. =_=
    No tego bym się nie spodziewała. Aku to duch? XD Ale chociaż, już wiadomo dlaczego jest podobny do Hao. Dobrze, że nie mają ze sobą nic wspólnego. o_o
    Btw przedostatni rysunek mnie rozbroił >////<

    OdpowiedzUsuń

Zakaz używania wulgaryzmów!
Przyjmuję tylko konstruktywną krytykę! Komentarze typu "Żaal..." etc będą kasowane w trybie natychmiastowym.