Kilka słów o blogu + regulamin

Blog przedstawia moją wersję wydarzeń w anime Shaman King ("Król Szamanów") poczynając od trzeciej rundy.

Obecnie blog uznać można za zakończony. Oficjalne zakończenie ma miejsce w rozdziale 37. Pozostałe uznać można za dodatkowe. Nie mają one większego wpływu na fabułę.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

25. Nowe życie. Nowi znajomi.


Ohayo!
Co tam? Szczerze to ja przyznam, że w obecnych czasach jedyne co mnie ratuje od totalnego znużenia to hasło "Coraz bliżej święta" i rozmowy na gg... Po prostu wpadłam w chorobę nazywaną syndromem grudnia. Dość! -.- Dobra, nie będę Was zanudzać.
Co do notki to powiem szczerze - czekałam na nią od dobrych dwóch miesięcy. Nareszcie zacznie się coś powoli dziać ^^ Rozdzialik dedykuję:
a) Spokoyoh za nieocenioną pomoc przy imionach ^^
b) Wszystkim, którzy ogarną obrazek na końcu notki :D
Zapraszam ;)

25. Nowe życie. Nowi znajomi.

Od walki „Believers” z „Drużyną Księżyca” minęły dwa tygodnie. W trakcie tego czasu, szamani z wioski zdążyli się już przyzwyczaić do „nowego Hao” i nikt już właściwie nie miał do ognistego szamana żadnego „ale”. Kilka dni po pojedynku Yohmei i Kino wyjechali z Patch i życie naszej gromadki wróciło do normalności. No dobra. Powiedzmy, że względnej „normalności”. Nie licząc kilku drobnych wypadków związanych zazwyczaj z nieudanymi żartami Choco lub wkurzaniem kochanego braciszka, wszystko toczyło się swoim zwykłym trybem.
         Ten wieczór bliźniacy jak zawsze spędzili leżąc na dachu i patrząc w gwiazdy. Stało się to dla nich właściwie tradycją. Po każdej kolacji wspinali się na górę i siadali obok siebie. Rzadko kiedy się odzywali. Głównie kontemplowali nieboskłon, od czasu do czasu posyłając sobie lekkie uśmiechy. Panowała między nimi przyjazna cisza.
- I pomyśleć, że jeszcze niedawno byliśmy największymi wrogami…
- Nie mów tak. Nie wracajmy do tego… Proszę… - sposępniał długowłosy. Wciąż miał żal do samego siebie za te wszystkie stracone lata.
- Czemu właściwie stałeś się zły tysiąc lat temu?
- Nie wiem. Nie mam pojęcia… Nie pamiętam niczego z poprzednich wcieleń… Nic. Zupełnie nic.
         Widać było wyraźnie, że rozmowa na ten temat jest dla niego ciężka. Yoh uśmiechnął się, zdjął słuchawki i założył je bratu na głowę. Chyba pierwszy raz w historii wielbiciel cheeseburgerów zrobił coś takiego. Co jak co, ale ten pomarańczowy przedmiot traktował niemalże jak świętość.
- Racja. Nie ma sensu tego rozpamiętywać. I niezależnie, co się stanie, zawsze będziemy razem.
- Kocham cię braciszku.
- Wiem ^^. Mówisz mi to, co najmniej raz dziennie.
- Wiem. A ty mi zawsze odpowiadasz…
- Kocham cię idioto – dokończył Yoh, po czym obaj wybuchli śmiechem, który odciął się wyraźnie od wszechogarniającej nocnej ciszy.

♥♥♥
           
         Jednak bliźniacy nie byli jedynymi osobami, które nie leżały jeszcze w ciepłych łóżeczkach. Na jednym ze wzgórz siedziała grupa siedmiu szamanów w identycznych, ciemnych mundurach. Jeden z nich, wysoki, przystojny mężczyzna o włoskiej urodzie stał tuż przy krawędzi i przez lornetkę obserwował nic niespodziewających się Asakurów.
- I co tam widzisz, Antonio? – spytała pewna wysoka blondynka wieszając się towarzyszowi na szyi.
- Helgo! Prosiłem cię chyba o coś – mruknął tylko brunet i odepchnął od siebie dziewczynę. Akurat z nią nie chciał się zbytnio spoufalać. Niemka nie grzeszyła zbytnio urodą, a potrafiła porządnie zaleźć za skórę.
- Verzeihung (niem. - przepraszam) - powiedziała i cofnęła się kilka kroków. W tym samym momencie do obserwującego przywódcy podeszli jego dwaj zastępcy.
- Hva så? (norw. - I co?) - zapytał krótko pierwszy z nich, jasnowłosy mężczyzna o ponurych, oliwkowych oczach.
- Niente… (wł. – nic) To, co zwykle. Siedzą, wygłupiają się…
- Jak dzieci… I to niby ma być ten przyszły król szamanów? No comparto! (hiszp. Nie zgadzam się!) - odparł na to drugi.
- Fernando! Mówiłem ci przecież, że nie wolno tak mówić! To my wygramy turniej! My! Nie widzę innej możliwości! – Antonio odwrócił się gwałtownie w stronę przyjaciela i o mało co, a uderzyłby go prosto w twarz. Jego pięść została jednak zatrzymana przez blondyna i to zaledwie kilka centymetrów od twarzy Hiszpana. Refleks stojącego obok Norwega już dawno zyskał legendarną sławę.
- Björn… - szepnął zszokowany Fernando.
- Nic nie mów. =.= Nie robię tego dlatego, że cię lubię. Po prostu uważam, że nie ma sensu tracić sił na bezsensowne walki, a tym bardziej nabawiać się kontuzji przed turniejowymi pojedynkami -.- Zwłaszcza, że prędzej czy później zmierzymy się z NIM – to mówiąc patrzył na pochodzącego z Barcelony towarzysza z nieodgadnionym jak zawsze wyrazem twarzy.
         Po krótkim milczeniu wszyscy mężczyźni podeszli do pozostałej czwórki, siedzącej przy maleńkim ognisku: Greka, Czecha, Szwedki i Niemki, którą poznaliśmy już wcześniej. Usadowili się obok w ciszy. Przez jakiś czas słychać było jedynie trzaskanie płomieni z ogniska.
- Myślę, że nadszedł już czas – powiedział w pewnej chwili Włoch z złowróżbnym uśmiechem. – Pora ukazać światu naszą tajną broń…

♥♥♥
           
         Było piękne, słoneczne popołudnie. Część szamanów, najwidoczniej znudzonych do granic możliwości, gotowych obejrzeć wszystkie walki niezależnie od prezentowanego poziomu by tylko nie oszaleć, wracało właśnie ze stadionu, na którym zmierzyły się dwie wyjątkowo „groźne” drużyny: „Różowe Chmurki” i „Tęczowa Łączka”, z których przewagę w wyjątkowo wyrównanym pojedynku zdobyła jednak ekipa o jednokolorowej nazwie ^^. Taak… Najciekawszym momentem całego starcia była chyba „wizyta” naszego kochanego Ząbka w kubełku popcornu jednego z widzów… (przyp. aut. „żadne zwierzęta nie ucierpiały podczas trwania tej sceny”)
- I jak tam było, Manta? Mamy się kogo bać? – zagadnął Horo Oyamadę, który ledwo co wrócił z meczu. Wysłali go tam nasi szamani, aby chłopak wybadał sytuację i dowiedział się, czy drużyny o tak niewinnie brzmiących nazwach mogą stanowić jakieś zagrożenie.
- Nie, co wy… Ta walka była tak nudna, że nawet Karim zasnął w połowie…
- CO NIE OZNACZA, ŻE MOŻECIE SIĘ OBIJAĆ! – do pokoju, jak zwykle w odpowiednim momencie wkroczyła Anna. Chłopcy aż podskoczyli. – Drużyna Rena ma się stawić u Jun i Piriki w kuchni. Mają dla was jakieś zadanie. A co do reszty… Faust, Ryu, Manta i Lyserg trzydzieści okrążeń i dwie godziny siedzącego psa! Bliźniacy – w tym momencie rzuciła Asakurom jakieś dwa elektroniczne urządzonka – biegacie przez następne dwie godziny. Na tych krokomierzach sprawdzę potem, jaką odległość przebyliście. Do zobaczenia na kolacji.
         Wszyscy aż jęknęli. W najgorszym nastroju zdawał się być chyba jednak Diethel, który wstąpił właściwie tylko na moment wracając z zakupów, które zleciła mu Meene. Motocyklista pocieszył swojego protegowanego mówiąc, że po drodze będą na pewno mieć okazję, by zahaczyć o mieszkanko „Believers” i odnieść zakupione produkty. Mimo wszystko wizja treningu i tak nie była dla nikogo zbyt przyjemna. Ale skoro Anna każe, trzeba słuchać… Toteż minutę później cała gromadka rozpoczęła swój maraton. Wyjątkowo, bliźniacy postanowili tym razem odłączyć się od reszty i nieco zmienić trasę.
- Hej, ścigamy się do areny? Ja pobiegnę tą boczną uliczką z prawej, a ty z lewej. Wygra ten, który dotrze pierwszy, ok? – zaproponował Hao.
- Co wygra? – podejrzliwie spytał Yoh.
- Nie wiem… Powiedzmy, że ten, co przegra stawia cheeseburgery.
- Okej! – zgodził się młodszy z braci. – Ale żeby nie było jak ostatnio!
- Co ostatnio…? – spytał ognisty szaman głosem niewiniątka.
- Bez teleportacji!
- =.= No dobra… W takim razie trzy… dwa… jeden… START!
         Ruszyli w tym samym momencie, każdy w swoją stronę. Słuchawkowy miał wyjątkowe szczęście, gdyż w jego dróżce nie było w danej chwili żadnych przechodniów, w przeciwieństwie do uliczki brata, który z powodu nawału ludzi musiał biec slalomem. Krótkowłosy dawał z siebie wszystko. W końcu darmowy lunch to nie byle co.
         Skręcił już na główną drogę, gdyż jego uliczka nie prowadziła już dalej. Zostało mu może jakieś sto metrów do stadionu. „Wygrałem!” – pomyślał i używając resztek siły zaczął biec do mety. Jeszcze kawałek, a Hao nadal nie ma. Uśmiechnął się do siebie pewien zwycięstwa.
         I nagle stanął jak wryty. Przymrużył nieco oczy, bo zachodzące słońce świeciło mu prosto w twarz. Tuż przed sobą widział ciemną sylwetkę brata, stojącego doń tyłem. „Jak to możliwe? Przecież on nie mógł…”
- Hao! – zawołał z wyrzutem – Miało być bez teleportacji!
         Jednak postać przed nim nie zareagowała. Wtem Yoh usłyszał znany mu głos bliźniaka. Za sobą.
- No co jest? Czemu się zatrzymałeś? – spytał starszy Asakura lekko dysząc.
- H-Hao…?? – słuchawkowy otworzył szeroko oczy ze zdumienia.- S-skoro ty jesteś t-tu… To kto jest TAM?! – zapytał pokazując na tajemniczą osobę.
         Obaj spojrzeli w tamtym kierunku.
- Yyy… Cześć…? – odezwał się ognisty szaman podchodząc nieco bliżej. W tym momencie nieznajomy chłopak odwrócił głowę.
- Ohayo! Mówiliście do mnie? Gomen, myślałem, że do siebie – uśmiechnął się i wyszczerzył ząbki.
         Na widok jego twarzy obaj Asakurowie zaniemówili. Wyglądał bowiem i-den-ty-cznie jak Hao, z tą tylko różnicą, że miał czarną pelerynę z granatowymi spodniami oraz blond włosy. Oprócz tego zamiast gwiazd na jego ubraniach znajdował się symbol przypominający nieco rzymską jedynkę.
- Ty… Wyglądasz jak Hao…
- Podobnie ^^. Fajnie się złożyło, nie?
- …
- Wy jesteście Yoh i Hao Asakura, prawda? A ja jestem Aku. Aku Onaji – uśmiechnął się blondyn i skłonił lekko.
- Cześć! Miło cię poznać – wyszczerzył się młodszy z bliźniaków, który zdołał się już otrząsnąć z chwilowego szoku.
- Nie to, że przeszkadzam, ale Anna będzie wściekła, jak zobaczy, że zrobiliśmy sobie przerwę… - powiedział cicho starszy, na co Yoh spojrzał niepewnie najpierw na brata, a następnie na krokomierz przytroczony do paska.
- Sorry, ale musimy lecieć. Trening.
- Mogę iść z wami? Nudzę się tutaj sam.
         To było chyba jeszcze bardziej szokujące niż wygląd Aku. Jak on może z własnej woli chcieć wykonywać trening Anny?!
- Jasne, jeśli ci to nie przeszkadza… Bo przed nami jakieś dwie godziny biegania..
         Onaji wzruszył tylko ramionami i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Chwilę potem cała trójka kontynuowała maraton po Patch, przy okazji żartując i rozmawiając.

♥♥♥
           
         Pozostała część gromadki szybko zaakceptowała Aku. Z początku byli, delikatnie mówiąc, zszokowani. Ale skoro przetrwali chłopaka, który je za pięciu, komika, byłych X-laws, piromana i nekromantę, osóbka wyglądająca niemal identycznie jak Hao nie stanowiła dlań problemu ^^. Jednak zanim blondyn mógł oficjalnie uważać się za członka NWG, czekało go przesłuchanie. Na ochotników, poza Anną (co było raczej oczywiste) zgłosili się jeszcze Ren i Choco.
- Skąd jesteś?
- Z Tokio.
- Ile masz lat?
- Nieco ponad czternaście.
- Jak się nazywa Ada w pomarańczowej sukience?
- Eee…? – zdziwił się Onaji.
- Oranżada! – zaśmiał się Choco, ku znużeniu wszystkich dokoła. Wszystkich, poza Aku, który wydawał się wyraźnie rozbawiony.
         I na tym skończyła się „rozmowa kwalifikacyjna” długowłosego blondyna. Zaraz potem Ryu ogłosił przerwę na kolację, na którą tym razem przygotował gaspacho i musagę.
         Po posiłku Hao jak zwykle wspiął się na dach. Czekał już od kilkunastu minut, aż nagle usłyszał, że ktoś się zbliża.
- Trochę się spóźniłeś, Yoh…
- Sorry… Ale to nie Yoh – usłyszał głos Oyamady, który po chwili wychylił się z dachowego okienka (załóżmy, że jest tam takowe).
- Manta? Gdzie jest Yoh? – zapytał ognisty szaman nie patrząc w stronę rozmówcy.
- Na dole z Aku… - westchnął niewysoki chłopak. – Wiesz… Muszę ci się do czegoś przyznać… - dodał wyraźnie zażenowany.
- …?
- Na początku… Nie do końca ci ufałem. Nie wiem… Chyba… byłem zazdrosny… Spędzaliście z Yoh tyle czasu… Ale teraz, ten Aku… Nie lubię go. Wydaje mi się podejrzany.
- Heh, nie tylko tobie. Kto normalny śmieje się z żartów Choco?
- Wiesz, że nie tylko o to chodzi… Chociaż racja ^^. Wiesz, gdy byłeś z Yoh to jednak gadaliście z innymi, a teraz Yoh i Aku zupełnie nie zwracają na innych uwagi…
         Hao zamyślił się. Prawda, nie podobał mu się nowy towarzysz. Było w nim coś niepokojącego. Nie mógł nawet wyczuć jego szamańskiej aury, nie mówiąc już o jakimkolwiek używaniu reishi.
- Wiesz… Musimy dać mu trochę czasu – odezwał się w końcu. – Kto wie, może to tylko taki początek? Nie martw się, Manta. Poczekamy, zobaczymy…
         I tak, Oyamada, dotychczas nieco obawiający się starszego Asakury, siedział razem z nim, obserwując gwiazdy i rozmyślając co przyniosą następne dni.

♥♥♥
           
         Nie lubił pełnić roli obserwatora. Czuł się wtedy niezręcznie. Ale cóż mógł poradzić, gdy Antonio nie znosi sprzeciwu…?
- I jak tam?
         Czech aż podskoczył. Czasem przywódca potrafił się poruszać naprawdę bezszelestnie. Nieprzyjemne uczucie…
- Spotkali chłopaka wyglądającego niemal identycznie jak ten długowłosy. A na dachu siedzi  teraz tylko ten starszy. Młodszy prawdopodobnie został w środku – zrelacjonował chłopak zgodnie z prawdą.
- Ciekawe… Dobrze, możesz już iść - zarządził Włoch odbierając towarzyszowi lornetkę. Gdy tamten oddalił się w stronę pozostałych, dodał sam do siebie. - Zobaczymy, zobaczymy…

Nom ^^ Nareszcie :) Sporo nowych postaci, nie? Abyście mogli lepiej się rozeznać w sytuacji przygotowałam to:
(kliknij, aby powiększyć)
Ogarniecie? Ogółem te informacje mogą przydać się również w przyszłości ;) Wiem, wiem. Jestem mistrzem painta xD
A oprócz tego Yohao musiała się wyjątkowo nudzić (kilka dobrych tygodni temu -.-)  i postanowiła stworzyć dla Was również obrazek ze scenki z Aku: 


Do tego akurat nie używałam painta, jednak nie czepiajcie się o kontury i wgl.. Nie jestem rysownikiem... :( Buu...
Ale, żeby nie było że tylko moi bohaterowie, macie tutaj Lyserga (w podziękowaniu za genialne opisy zielonowłosego na blogu Spokoyoh xD)





I to wszystko na dziś ^^ 
Kasumi zainspirowała mnie do napisania Oneshota.. Postaram się coś więcej z tym popracować przez święta ^^ 
Ankieta:
1) Bliźniacy i ktoś
2) Hao i ktoś
3) Yoh i ktoś
Jakby co to to są autentyczne nazwy folderów i podfolderów w moim komputerze xD

Do zobaczenia :*



11 komentarzy:

  1. Bliźniacy i ktoś! Bo bliźniaków nie można rozdzielać ^.^
    Cóż,notka była yyy... ciekawa...
    Na początek : kurcze, naprawdę ci się chciało wymyślać te relacje między tymi ludźmi z zagranicy? Szacun ;D Ale, o jejusiu, jakie to skomplikowane... Trochę zajmie, żeby to ogarnąć. Oczywiście sceny bliźniakowate były jak najbardziej sweetaśne.
    Co do Aku Onaji, to mam swoje podejrzenia, ale o tym cicho sza, bo jeśli jednak zgadnę, to zepsuje innym niespodziankę >.<
    Genki de,
    Ashita

    OdpowiedzUsuń
  2. taa... ten Twój obrazek to ja jeszcze długo będę próbowała ogarnąć...XD
    a więc to do tego były Ci potrzebna te imiona...;D nie ma za co, cieszę się, że mogłam pomóc^^ nom zapowiada się ciekawie... to znaczy mniej bym się niepokoiła, gdyby ci dziwni ludzie nie szpiegowali bliźniaków, no ale cóż... nie zakładam, żeby byli w stanie skrzywdzić moich niepokonanych bliźniaków;D
    w sumie bardziej niż oni niepokoi mnie ten cały Aku== jak on w ogóle śmie zabierać Yoh jego cenny czas, który Yoh mógłby spędzić z bratem!>< ewidentnie podejrzany koleś... ja też mu nie ufam, Manta. nie trać czujności!
    ale za to - scenka na dachu^o^ to było takie rozkoszne i asakurzaste^o^
    a żartówka Choco była rewelacyjnaXD ale że ja się śmieję z jego żartówek, to się nie dziw, ja nigdy nie byłam normalnaXD
    buziaczki i czekam na next:)
    i głupie pytania zadajesz... oczywiście, że A);D

    OdpowiedzUsuń
  3. Scena na dachu była słodka, *.* ja chcę jeszcze więcej takich^^

    Ten Aku mi się nie podoba. To podbiega pod przestepstwo odciagać Yoh od brata. -.-
    Ale ich spotkanie jakieś dziwne mi się wydawało. no bo tak. Nagle spotykają chłopaka wyglądającego jak Hao, tylko że w innych odcieniach, a oni tak po prstu go do domu zapraszają? Przecież już sam jego wygląd był podejrzany. Wiem, zszkokowani byli, ale nic więcej. Wiem, że Yoh ma zwyczaj przyjmowania do swojej grupy każdą napotkaną duszyczkę, ale Hao powinien zachować więcej rozwagi...
    Być może za bardzo się czepiam...wybacz, to z powodu przeziębienia, które mnoe dziś dopadło...

    Jeśli już mówimy o Aku, to gdy przeczytałam, że to dlugowłosy blondyn od razu skojarzył mi się z bohaterem pewnego anime, który przypominał mi Hao. Ta pewność siebie, opanowanie i te szaleńcze spojrzenie, takie jak miał Hao w czasie walki w Gwiezdnym Sanktiarium ^^

    Jestem ciekawa, jaką to tajną broń chce ujawnić ta paczka... i dlaczego obserwują bliźniaków. Mogą się łudzić, ale i tak wiadomo, że nie pokonają Asakurów XD Ale nadzieja nie zaszkodzi.
    Obrazek widziałam już i nawet to ogarnęłam ^^

    Rozdział mi się podobał ^^ i czekam na next. Buziaki.

    Kasumi

    PS. Zaiste odpowedź 1^^

    OdpowiedzUsuń
  4. SKACZĘ Z NIE URYWANEJ RADOŚCI! :D o rany ! zaczynając od początku ^^
    Użycie słowa "Faust" i "nekromanta" = <3 ^^
    NOWA notka !
    Zwróciłam uwagę na Björn'a i normalnie tylko tak czytam, i czytam i już pod koniec w zobaczeniu drzewka takie oczy O.O moja kochana ubóstwiona Hetalia..( mniej więcej oczywiście, chodzi mi o państwa :) )
    Jaki on jest piękny...jak Len Kagamine + Szwajcaria *.*<3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333 (zgon)
    BOSKI!
    a tak w ogóle to naprawdę nie wiem czemu...nie cierpię już tej Niemki...taa =.= +.+ (morderczy wzrok) ^^
    Kim, że jest Aku?! -.- można wyniuchać jak Hao ciutkę zła od typka, ale na razie mogę tylko czytać ^^
    Serio fajnie, że dodajesz coś jeszcze do opowiadania, niech bliźniaki mają co robić ^^ pomijając fakt męczenia ich przez Annę xd
    CZEKAM na next! Macham ci z północnej części naszego państewka.. ^^
    PS
    nie mogę się doczekać, aż napiszesz kim jest ta grupka xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra sorry ale nie będę komentować. Nie będę teraz miała dostępu do kompa więc proszę o zwolnienie z pisania komentarzy do 15 stycznia *hehe^^. Więc wiadomość do wszystkich asakuroholików :

    Dużo szczęścia, zdrowia i powodzenia,
    to tradycyjne, najszczersze życzenia.
    Wesołych Świąt i Roku szczęśliwego.
    Niech obficie da, co ma najlepszego!

    No i oczywiście dużo naszych bliźniaków

    Życzenia ślę wszystkim którzy wchodzą na tego bloga, więc do zobaczenia w Styczniu *

    Fara Makute
    ( Sorry ale z powodu pewnych ludzi, którzy muszą mi dokuczać przez całe życie, a szkoda na nich słów musiałam zmienić nick z Jen na Fara Makute mam nadzieje że nie sprawi ci to kłopotu no ale "Nie ma sensu martwić się...."

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne :3! Aha ha ten blondyn wygląea jak Hao, wystarczyło zmienić kolor włosów i ubranie ^^. Co za typ O.o'. Nie ma co dobry pomysł. Ciekawa ta drużyna i sami przystojniacy he he ^^. Że aż nie moge się doczekać cd. Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział.Uwielbiam tą pare bliżniaków.
    Co do notki 10/10.Zapraszam cię również na mojego bloga
    pisze opowiadania z Hetali.
    A przy okazji super ten rysunek.:D

    OdpowiedzUsuń
  8. YoHao where areeee you.... :(??

    OdpowiedzUsuń
  9. UWAGA!
    ŻYCZĘ CI NAJWSPANIALSZYCH MOŻLIWYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA!!! ZDROWIA SZCZĘŚCIA I WSZYSTKIEGO O CZYM MARZYSZ, LEPSZYCH LUDZI W SZKOLE ^^ WENY TWÓRCZEJ DO KOŃCA ŻYCIA, KTÓRE MA TRWAĆ Z 500 LAT ŻEBYŚ ZDĄŻYŁA NA TURNIEJ SZAMANÓW! ( bo generalnie on był jakieś 10 lat temu chyba xd ) I OGÓLNIE NOWEGO SUPER ROKU ^^
    POZDRAWIAM
    AKANE :******

    OdpowiedzUsuń
  10. Padłam, kiedy przeczytałam: "Helga". XD Grupa wygląda ciekawie. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
    A w ogóle przetłumaczyłam sobie "Aku" i "Onaji".. I już się boję, co się będzie działo. Mam nadzieję, że nie jest tym, kim myślę~.
    Suchar Choco - też się śmiałam! Kocham takie przygłupawe żarty. XD

    OdpowiedzUsuń

Zakaz używania wulgaryzmów!
Przyjmuję tylko konstruktywną krytykę! Komentarze typu "Żaal..." etc będą kasowane w trybie natychmiastowym.