Ohayo! Meri Kurisumasu!
Na początku chciałabym wszystkim życzyć wesołych, radosnych, szamańskich, asakurzastych Świąt :D Mam nadzieję, że Aniołek/Gwiazdor/Gwiazdka/Dzieciątko/Czy-kto-tam-u-Was-przynosi-prezenty był bogaty ^^ Ja sama, nie powiem, jestem z tegorocznych prezentów zadowolona :D A najbardziej ze słuchawek a'la Hao <3 (Obrazek) i mangi "Hetalia" ^^ Kyaa!! Ale jestem z tego happy :D
Gomen, że rozdział dopiero dzisiaj.. Miał być wczoraj, ale no chyba sami rozumiecie.. Wigilia.. *.* Mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za jakość i treść tej notki... I tytuł, który jest do bani -.-
Tym razem rozdział dedykuję.... hmm.... Chłopaki?
Choco: Natishy za to, że stale poprawia Yohao humor :D
Ren: Yochi'emu za uratowanie Johna i Meene *.*
Will: I Kasumi za pomoc przy notce ^^
Na koniec jak zwykle obrazki, zgodnie z życzeniem - "Bliźniacy i ktoś"
Choco: Natishy za to, że stale poprawia Yohao humor :D
Ren: Yochi'emu za uratowanie Johna i Meene *.*
Will: I Kasumi za pomoc przy notce ^^
Na koniec jak zwykle obrazki, zgodnie z życzeniem - "Bliźniacy i ktoś"
26. Czy aby na pewno możemy mu zaufać?
Był cudowny, słoneczny dzień. Pogoda już dawno nie
ukazała się w tak cudownej formie. Wszystkim od razu polepszały się nastroje.
Nawet Anna uległa ogólnej, przyjemnej aurze i pozwoliła chłopakom mieć dzień
wolny. Toteż wszyscy byli happy ^^. Ren udał się z Horo i Choco do baru Silvy
na mleczny koktajl, Ryu wygrzebał skądś przepis na wyjątkowo skomplikowane
ciasto, Faust i Eliza poszli pohasać sobie po (wyimaginowanych) łączkach, John
zabrał Lyserga na strzelnicę, a Meene oraz pozostałe dziewczęta wyruszyły na
zakupy. Hao, Yoh, Manta oraz Aku poszli natomiast nad jeziorko.
Oczywiście
bliźniacy + woda = apokalipsa, toteż nic dziwnego, że nie minęło pięć minut, a
cała czwórka wylądowała w stawie. Oczywiście z szerokimi uśmiechami na twarzyczkach.
Jednak, gdy jakaś zbłąkana ryba zaplątała się w pelerynkę Aku, po chwilowym
„Aaaaa! Zabierz to ode mnie!!”, wszyscy uznali, że pora już skończyć kąpiel. Wyszli
z pewnym ociąganiem na brzeg, a następnie położyli na trawce susząc się w
ciepłych promieniach słońca. Przez jakiś czas leżeli tylko i wsłuchiwali się w
odgłosy natury. W pewnej chwili jednak Aku zerwał się z miejsca jak oparzony.
- K-która godzina?
- K-która godzina?
- Za kilka minut dwunasta, a co? – odparł Yoh,
leniwie spoglądając na dzwonek wyroczni.
- Ojej.. Będę już musiał lecieć.. Ale wpadnę potem,
jeśli wam to nie przeszkadza?
- Jasne, że nie – wyszczerzył się słuchawkowy. – Do
zobaczenia!
Onaji
pomachał jeszcze chłopakom na pożegnanie i pobiegł w kierunku miasta. Hao
obserwował go jeszcze przez jakiś czas, aż odezwał się cicho, patrząc w niebo.
- Wiesz Yoh, chyba…
Jednak
przerwało mu głośne chrapanie. No tak, mógł się spodziewać, że braciszek będzie
chciał wykorzystać wolny dzień na nadrabianie straconych godzin zbawiennego
snu. Przekręcił głowę w stronę Manty, który leżał obok z otwartymi oczami.
- Chyba jednak myliliśmy się, co do Aku. On nie
jest zły…
- Też tak sądzę. To była zbyt pochopna ocena… -
odpowiedział mu niewysoki chłopak z lekkim uśmiechem.
♥♥♥
- Jak mi go zaraz nie oddasz, to pożałujesz, że się
urodziłeś!
- Och, Ren! Daj spokój!
- Powtarzam ostatni raz! ODDAWAJ MI MOJE MLEKO,
CHOCO!!!
Obaj
członkowie drużyny „The Ren” stali po przeciwnych stronach jednego ze stołów u
Silvy, w tym Amerykanin miał w ręce kartonik „Łaciatego”. Biedny członek rady przyglądał się zza lady
wściekłemu Chińczykowi, który trzymał guan-dao w rękach. Ostrze broni
znajdowało się zaledwie centymetry od półki z łatwo tłukącymi się szklankami.
- D-dość! – zdołał w końcu wyjąkać Indianin. I w
samą porę, bo fioletowowłosy już przymierzał się do ataku, w którym zapewne
ucierpiałyby również nieszczęsne naczynia. – P-proszę op-puścić lokal!
To
chyba zadziałało, bo młody Tao opuścił guan-dao. Spojrzał raz jeszcze na lekko
wystraszonego komika, który odłożył kartonik na stół między nimi, po czym
zabrał swoje mleko i rzucając krótkie „idziemy”, skierował się do wyjścia. Horo
i Choco po chwilowym wahaniu ruszyli za nim.
- Następnym razem nie żyjesz – powiedział do
McDonnela popijając swój ukochany napój.
- To, co robimy? – zapytał Horo, niezbyt szczęśliwy z przymusowego opuszczenia niedokończonego jeszcze lunchu.
- To, co robimy? – zapytał Horo, niezbyt szczęśliwy z przymusowego opuszczenia niedokończonego jeszcze lunchu.
Zapadła
cisza. W niewielkim miasteczku nie było zbyt wiele do roboty… No chyba, że ktoś
lubi trenować…
- Jeśli nie macie co robić, to zapraszamy na walkę
– usłyszeli nagle jakiś lekko zarozumiały głos tuż za plecami. – Wierzcie mi,
będzie na co popatrzeć…
Wszyscy
trzej w jednym momencie się odwrócili. Stali twarzą w twarz z siódemką szamanów
w czarno-granatowych mundurach, których pozy i ustawienie przypominały nieco
dawnych X-laws. Ten, który się do nich odezwał był wysoki i przystojny, o
kruczoczarnych włosach i aroganckim spojrzeniu.
- A wy to..?
- Drużyna Euro. A konkretnie €1 i €2 – oznajmił
brunet.
- Przyszli zwycięzcy turnieju – dodał stojący za
nim, nieco podobny z wyglądu mężczyzna.
- Doprawdy? – spytał Ren, a w jego głosie dało się
wyczuć kpinę.
- Ale turnieju nie zwyciężymy jak nie przybędziemy
na walkę – wtrącił blondyn o ponurym spojrzeniu.
- Björn ma rację! Antonio, Fernando, musimy iść –
przytaknęła mu wyjątkowo urodziwa dziewczyna, patrząc na niego z lekkim…
zachwytem? Najwidoczniej złowrogo wyglądający chłopak się jej podobał…[W: Yyy…?
Serio..??][Ch: Wiesz, Will… To jest taki sposób…] [W: Sposób? Na co?] [Ch: No
na podrywanie… Trzeba zgrywać takiego „złego chłopaka”. Serio, to działa ^^]
[R: Taa… Bo ty o tym wiesz najlepiej…] [Ch: Co takiego masz na myśli!?] [R
& W: Yyy.. Że nie masz dziewczyny?] [Ch: -.-] (Przepraszam, ale moglibyście
mi łaskawie nie przeszkadzać? Jak chcecie rozmawiać o podrywaniu, to do biura
matrymonialnego! *Wykopuje chłopaków z pokoju* Przepraszamy za usterki. Można
kontynuować.)
- Dla ciebie wszystko, skarbie – odparł brunet ze
zniewalającym uśmiechem, ku wyraźnemu niezadowoleniu towarzyszki.
Zaraz
potem cała siódemka odwróciła się i ruszyła dalej w stronę stadionu. Ren, Choco
i Horo przez chwilę obserwowali oddalających się szamanów.
- Wyglądali na pewnych siebie… Nie przypominają wam
nieco naszych starych znajomych? – spytał po chwili młody Tao.
- X-laws? Aż za bardzo… - mruknął w odpowiedzi
Usui.
- Jednak ta walka… Nie powiem, ciekawi mnie –
powiedział, po części do chłopaków, po części do siebie fioletowowłosy.
Tak,
więc kilka minut później cała trójka siedziała na trybunach w oczekiwaniu na
rozpoczęcie pojedynku. Przeciwnikami miały być drużyny „€1” i „Złota Rzeka”.
Członkami drugiego zespołu byli dwaj mężczyźni i jedna kobieta pochodzący
prawdopodobnie z Dzikiego Zachodu. Byli ubrani w charakterystyczne stroje a’la
Western, a ich duchami okazali się być trzej groźnie wyglądający kowboje.
Na
środek areny wyszedł już gotowy do sędziowania Karim. Po krótkim przywitaniu na
ekranie pojawiła się informacja obwieszczająca, że jako pierwsi zmierzą się
Fernando Banavidez i Samantha Jackson. Do przodu wysunął się ciemnowłosy
mężczyzna, który chwilę wcześniej zapewniał o zwycięstwie drużyny Euro w całym
turnieju oraz jasnowłosa kowbojka. Członek rady krzyknął „Start!” i obaj
walczący przywołali swoje duchy. Stróżem Hiszpana okazał się być ogromny byk,
podobny do tych, z którymi zmierzają się toreadorzy.
- Islero! Do płachty! – krzyknął brunet wyciągając
skądś krwistoczerwony materiał. - Ataque del toro! (hiszp. Atak byka)
W tym samym czasie
Samantha wprowadziła swojego ducha do kapelusza. Jednak nie zdążyła nawet
przeprowadzić jednego ataku, gdy ze wszystkich stron w jej kierunku poleciały
setki maleńkich byków. Osłoniła się od większości, ale kilkunastu udało się
przełamać jej obronę, pozostawiając płytkie, aczkolwiek bardzo bolesne i
krwawiące rany na całym ciele. Jednak, ledwo co zniknęły małe stworki, tuż obok
dziewczyny wyrósł olbrzymi czarny byk, na którego grzbiecie stał Fernando z
wrednym uśmieszkiem. Kowbojka chciała chyba zaatakować, lecz nagle została
przygwożdżona do ziemi przez rogi wielkiego zwierzęcia. Chwilę potem byk
zniknął, jednak tylko po to, by w następnej sekundzie pojawić się tuż za nią.
Hiszpan ewidentnie bawił się Samanthą, co chwila dodając jej obrażeń. Wyglądało
to trochę jak kot przygotowujący się do rozprawienia z nieszczęsną zdobyczą.
- Co za sadysta! – krzyknął Choco, patrząc ze
strachem na ciemnowłosego przedstawiciela drużyny „€1”, który zdawał się mieć
przyjemność z zadawania bólu przeciwniczce.
Gdy wreszcie (choć dla
niektórych zdawało się to trwać całą wieczność) na tablicy pojawił się
komunikat o zwycięstwie Banavideza, kobieta leżała nieprzytomna, cała w
płytszych i głębszych ranach. Piasek dookoła niej zaczął przybierać
krwistoczerwony kolor. Fernando uśmiechnął się tylko pogardliwie i podszedł do
czekających na niego członków drużyny. Przywódca, którego nazywali Antonio,
opierał się swobodnie o ścianę z założonymi rękami. Jasnowłosy zaś, jak zwykle
patrzył na niego z ponurym wyrazem twarzy. Żaden jednak nie odezwał się ani
słowem.
Tymczasem
Samantha została już przeniesiona na nosze i zabrana z areny przez dwójkę
medyków. Jej towarzysze ze strachem spoglądali na półżywą przyjaciółkę. Niższy
z mężczyzn poluzował trochę rewolwer, który nosił przy pasie. Prawdopodobnie
właśnie on miał walczyć w następnym pojedynku. I rzeczywiście tak się stało.
Karim wyczytał z ekranu, że zmierzyć mają się ze sobą Jason Buckle i Björn
Larsen.
Przeciwnicy
ustawili się na pozycjach. Zanim jeszcze rozpoczęła się walka, szaman z
Dzikiego Zachodu powiedział wściekle:
- Zemszczę się za moją siostrę.
Blondyn
nie odpowiedział. Przez cały czas na jego twarzy pozostawała chłodna
obojętność. Nawet po starcie, ani na moment nie stracił opanowania. Kowboj
natychmiast przywołał ducha, wsadził go do rewolweru i wystrzelił. Członek
drużyny „€1” zrobił tylko jeden krok w
lewo i pozwolił, by strumień foryoku przeleciał obok, nie robiąc mu żadnej
krzywdy. Jason nie przejął się tym zbytnio i ponownie zaatakował. Jednak
wściekłość i chęć zemsty zupełnie przysłoniły mu zdrowy rozsądek. Atakował ze
wszystkich stron, używając mocniejszych i nieco słabszych ciosów, ale żaden z
nich nie trafiał w cel. Larsen stał spokojnie w miejscu, raz na jakiś czas
uchylając się. Buckle zdał sobie ze swojego błędu dopiero, gdy zużył większość
swojej szamańskiej mocy. Przez chwilę stał w miejscu próbując złapać oddech.
Ten moment wykorzystał Norweg. Zamachnął się wielkim toporem, który powstał w
wyniku kontroli ducha, i ciął powietrze, zupełnie jak Yoh przy Niebiańskim
Cięciu. Potężny atak poleciał w stronę Jasona i zanim ten zdołał cokolwiek
zrobić, trafił prosto w jego brzuch zostawiając podłużną, głęboką ranę. Kowboj
otworzył szeroko oczy i z głuchym jękiem upadł na ziemię. Björn obdarzył go
obojętnym spojrzeniem i podszedł do swoich towarzyszy.
Na
widowni panowała absolutna cisza. Wszyscy byli zbyt wstrząśnięci, aby cokolwiek
powiedzieć. Od „nawrócenia” Hao, żadna walka nie kończyła się śmiertelnymi
obrażeniami. A członkowie drużyny „€1” najwidoczniej nie mieli oporów przed
przekroczeniem tej granicy.
- Wygrywa drużyna „Euro 1” – oznajmił Karim, jednak
nawet w jego głosie dało się wyczuć pewien niepokój.
Zwyczajowo po
ogłoszeniu wyników, widzowie bili brawo zwycięzcom. Tym razem panowała zupełna
cisza. W pewnym momencie z jakiegoś rzędu dał się słyszeć płacz dziecka. Trzej
mężczyźni zwrócili głowy w kierunku małej dziewczynki w kowbojskim kapelusiku.
Jej łzy skwitowali tylko pogardliwym uśmiechem.
♥♥♥
- Sprawdzam.
- Dwie pary – uśmiechnął się Ryu.
- Trzy karty – powiedział na to Faust.
- Kolor – przebił ich zadowolony Yoh. – A Ty, Hao? –
spytał bliźniaka, który przez całą grę zdawał się nie zmieniać wyrazu twarzy.
- Poker – wyszczerzył się zadowolony władca
płomieni ukazując trójkę, czwórkę, piątkę, szóstkę i siódemkę trefl.
- Niech to… Wygrałeś -.-
Motocyklista,
nekromanta i właściciel pomarańczowych słuchawek niechętnie przesunęli swoje
czekoladowe ciastka w stronę ognistego szamana. Ten przyjął je z radością. Jak
widać czasem trzeba mieć po prostu szczęście. Widząc jednak zawiedzione minki
brata i przyjaciół, wspaniałomyślnie postawił miseczkę na środku stołu. Zaraz potem
przeprosił wszystkich i udał się po coś do sypialni.
Gdy
wszyscy pałaszowali słodkie przysmaki, do domku weszli Ren, Choco i Horo. Cała
trójka miała nietęgie miny. Zwłaszcza na twarzy Chińczyka wyglądało to
niespotykanie. Niepokój naszej gromadki zwiększył się jeszcze bardziej, gdy
niebieskowłosy odmówił zjedzenia ciastka.
- Co jest, chłopaki? – spytała Pirika, która razem
z dziewczętami siedziała na sofie oglądając jakiś serial.
- Widzieliśmy walkę drużyny „Euro”… Oni…
- Są okrutni! Zupełnie nie liczą się z
konsekwencjami! Zostawili przeciwników ledwo żywych!
- A są silni. Bardzo silni.
- I tak w ogóle to są zupełnie jak X-laws! Noszą
mundury, tylko, że czarno-granatowe.
- I są chyba jeszcze gorsi!
Członkowie
drużyny „The Ren” mówili jeden przez drugiego. To, co widzieli naprawdę musiało
być poważne. Jedno jest pewne – nie można tak tego zostawić.
- Pomówimy o tym później…? – zapytał Yoh po chwili
zadumy. – Zaraz przyjdzie…
W tym
momencie dał się słyszeć dzwonek u drzwi. Szatyn od razu pobiegł otworzyć.
- Cześć Aku! – zawołał na powitanie.
- Ohayo! To, co? Idziemy? – odparł z uśmiechem
blondyn.
- Wiesz, jeszcze musimy poczekać na Ha…
- Och no chodź! – przerwał mu Onaji i pociągnął go
za rękę. – Nie mam dzisiaj zbyt dużo czasu!
- No ale… -
chciał coś powiedzieć Yoh, jednak przyjaciel już wyciągnął go na zewnątrz.
Zawołał więc tylko „do zobaczenia później” do naszej gromadki i pobiegł za
kopią swojego brata.
Ledwie
drzwi się zamknęły, do przedpokoju wszedł ognisty szaman.
- Jakby co, to ja jestem got…
- Oni już poszli – przerwał mu smutno Manta,
stojący w przejściu do pomieszczenia służącego za salon. – Przykro mi…
Zaraz
potem niewysoki szaman wszedł z powrotem do pokoju, gdzie grali w pokera,
zostawiając starszego Asakurę samego. Nie do końca wiadomo, jak długo Hao stał
tam jeszcze bez ruchu, wpatrując się nieprzytomnym wzrokiem w zamknięte drzwi.
I jeszcze obiecane obrazki "Bliźniacy i Ktoś"
Plus mały świąteczny bonus ^^
http://doodlz18.deviantart.com/art/SK-Christmas-106647681 |
Świąteczne życzenia również od naszych starych znajomych ^^
http://browse.deviantart.com/?q=bean+king+x+laws#/d2gzbi6 |
http://browse.deviantart.com/#/d35kuzj - Nie pytajcie, czemu to wstawiłam... |
http://piener.deviantart.com/art/merry-christmas-344550688 |
http://janeelend.deviantart.com/art/Merry-Shaman-Christmas-188117068 - A ten obrazek mam teraz jako tło w google Chrome ^^ |
Jeszcze ankieta:
a) Szamańska zima
b) Manta (w podziękowaniu, że się zajmuje Hao w ciężkich chwilach)
a) Szamańska zima
b) Manta (w podziękowaniu, że się zajmuje Hao w ciężkich chwilach)
c) Wasz Wybór :D
I to już wszystko ^^
Meri Kurisumasu i do następnej notki :D Mam nadzieję, że wyrobię się jeszcze w tym roku ;) A jak nie, to szamańskiego sylwestra z imprezą jak u NWG :D
Ach, no i przypominam o komentarzach :D
Meri Kurisumasu i do następnej notki :D Mam nadzieję, że wyrobię się jeszcze w tym roku ;) A jak nie, to szamańskiego sylwestra z imprezą jak u NWG :D
Ach, no i przypominam o komentarzach :D
Na początku dziękuję za dedykację^^
OdpowiedzUsuńBliźniacy powinni mieć zakaz wstępu na większe zbiorniki wodne, bo kiedyś się utopią...nie, ja nic nie mówię XD
Coś mi się zdaje, że ta nowa grupa jest gorsza od X-laws, choć jeszcze mi nie podpadli^^
I Ty się dziwisz, że nie odczuwam względem Aku sympatii. Rozdziela mi bliźniaków T.T
Yoh, bo się na ciebie zawiodę. Dopiero co odzyskałeś brata, a tu zadajesz się z chłopakiem, o którym tak naprawę nic nie wiadomo...
Przeczuwam kłopoty...
Rozdział mi się podobał. Fajne były opisy walk. Lubię krwawe pojedynki :D
PS. Co do ankiety. Dajesz punkt ,,wasz wybór" i jak myślisz, co czytelnicy wybiorą? Ale ja jednak wybiorę B^^
Kasumi
Heeej! Nie wiem czy Ci napisałem czy to moja pamieć podsuwa mi sztuczne wspomnienia ale chyba obiecałem Ci że przeczytam Twojego bloga : ) Zacząłem go czytać ok. 22 a skończyłem o 3 :D
OdpowiedzUsuńTwój blog strasznie przypadł mi do gustu i byłbym wdzięczny za informowanie mnie pod moimi notkami :)
Dzięki wielkie za dedykację i wiedz że oszczędzę John'a i Meene (głównie dlatego że po Twoim blogu polubiłem ich) i bardzo chętnie ci pomogę w słówkach po hiszpańsku jak będziesz potrzebować : ) Tylko pisz na moje konto Google+ czy jak mu tam, będzie podane jako członek tej witryny, zdjęcie: ludzik emo :)
Co do ankiety to wybieram C i jeśli dobrze zrozumiałem to ja wybieram kogo chce? No więc przydałyby się zdjęcia Tamao : D
Pozdrawiam, hejka!
Ciebie nienawidzi Wordpress, mnie nienawidzi Google+ i Blogger, wcisnąłem opcje 'Anonimowy', a to mnie zalogowało : ( No cóż, przynajmniej wiesz jak się nazywam ^^. Pozdrawiam, Yochi
UsuńŚwietny rozdział był niesamowity.Jeśli chodzi o ankietę to B.
OdpowiedzUsuńBłagam, proszę się podpisywać... To tylko kilka literek...
Usuń;( biedny hao..nie polubię tego typka już raczej. Nowa drużyna? O-o no ciekawe kiedy kto z km będzie się bić tekst że Faust i Eliza hasają sobie po wyimaginowanych łączkach genialna xd
OdpowiedzUsuńświetne obrazki i tak jakby wybieram C i proszę o Fausta xd lub rena ^^
Właściwie nie nowa.. Już ich poznaliśmy w poprzednim rozdziale ^^
UsuńMeri kurismasu too! ^^ Święta w tym roku udane,jutro jade z moim nekromantą do kina na hobbita. Ahh,zazdroszcze słuchawek! Ja sobie zamówiłam mangi szamana..ahhh <3333
OdpowiedzUsuńJeszcze sylwester i dużo spania do 11 xD ahhh,życie jak Yoh xD
*z kamienną miną wyciąga spod biurka czarną kartkę, następnie bierze katanę, ucina Aku palec, macza pióro w jego krwi, po czym zapisuje jego imię na czarnej liście* *ucięty palec Aku rzuca kici do zabawy* *kicia bawi się chwilę palcem, a potem zanosi go do kuwety i zakopuje w żwirku* grzeczna Toffisia^^ *czule drapie kicię za uszkiem*
OdpowiedzUsuńczy muszę pisać, że nie lubię Aku?==
nie chce mi się wierzyć, że Yoh tak po prostu przedkłada tego... osobnika== nad swojego kochanego brata... ty... osobniku==, co zrobiłeś mojemu Yoh! jak śmiesz rozdzielać MOICH bliźniaków! może Hao powinien po prostu szczerze powiedzieć bratu o swoich obawach? nie, żebym się czepiała Haosia, ale czy czasem się już nie przekonał, że na szczerości wychodzi się najlepiej?;P
drużyna Euro naprawdę mnie niepokoi... ja rozumiem, że w każdej historii muszą być jakieś świry, ale czemu te świry muszą być takie niebezpieczne? i dlaczego zawsze musi im chodzić o władzę nad światem? nie mogliby, kurczak, pożądać czegoś skromniejszego? bo ja wiem... choćby ciasteczek...?
uwielbiam motyw FaustxEliza, wiesz?XD
ach... John...^o^ mnie też weź na strzelnicę^o^
rozdział jak zwykle świetny:D trochę już za późno na świąteczne życzenia^^', ale w takim razie życzę Ci udanego Sylwestra i wszystkiego dobrego w nowym roku:)
buziaczki i czekam na next:):)
a obrazki świetne;) jeśli chodzi o ankietę, to poproszę c) i tak jak Yochi - Tamao;D
Początek skojarzył mi się z Death Note ^^
UsuńMnie też, w końcu zapomniałem napisać że notka świetna :D Mam jeszcze pytanko, możesz mi wysłać katanę? Bo moja się stępiła a chce odciąć głowę Aku jednym płynnym ruchem ^^ Pozdrawiam, Yochi
Usuńza ostra to ona nie jest... ale pożyczyć mogę, przy tępej będzie dłużej cierpiał>)
UsuńNota jak zawsze świetna....Jestem tylko ciekawy czy ten zdrajca (aku) planuje coś przeciwko Hao. Ale mam nadzieje że w następnych notach pozbędziesz się go ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Heja! Wiem, że jestem naprawdę bardzo szybka jeśli chodzi o zorientowanie się że jest notka, no ale cóż... Lepiej późno niż wcale.
OdpowiedzUsuńPod koniec notki pogadaliśmy sobie troszkę z Toshiro. Okazało się, że jego znajomy kitsune Yuki, zna szamana Paula, który zna Sakurę, która zna Jacoba, który zna Luke'a - całkiem dobrego płatnego zabójcę. Niestety nie będzie mógł szybko pociachać Aku , bo nie mam kasy >.< Zbieram po znajomych i sąsiadach ("Jeśli pożyczycie mi kasę, to przestanę tak głośno śpiewać pod prysznicem itd."), ale trochę jeszcze mi zejdzie. A do tego czasu ludzie wypowiadający się powyżej będą go mogli zabić w każdy możliwy sposób... Life is brutal T_T Ale ja chciałam go tylko zabić T_T Czy to tak dużo? T_T XD No nic, trza se jakoś radzić.
Genki de,
Ashita.
Aha, i wybieram...*myśli*[T:Umiesz?] Zamknij się, Toshiro! Ech... Niech będzie c) - Tamao. I przepraszam za zniszczenie pięknej liczby 13 komentarzy... Kocham 13-stki i musiałam pozbyć się tej z wielkim bólem w sercu...
UsuńJa wiedziałam, że z tym blondasem jest coś nie tak. -.- Postawa Yoh mnie trochę zdenerwowała. To nie w jego stylu myśleć tylko o sobie. Zostawił Haoo~ ;_;
OdpowiedzUsuńOpisy walk są świetne. Jak widać, Euro 1 robi się nieco niebezpieczne. Ale to dobrze. Przecież przez cały czas nie może być sielankowo.
PS Już lubię tego, co się lubi znęcać! XD