Yohao: Ohayo
gozaimasu! Z tej strony Yohao i Kasumi ^.^
Kasumi: Witamy
serdeczne.
Yohao: Pewnie zastanawiacie się, co Kas robi na moim blogu.
Kasumi: Chciałyśmy zaprezentować Wam wyniki naszej, wspólnej pracy.
Yohao: Pracy? No, powiedzmy, że pracy. W każdym razie wspólnymi siłami napisałyśmy oneshota
Kasumi: Zapewne domyślacie się, co jest tematem tego oneshota.
Yohao: Bo znając, nas i nasze upodobania odpowiedź może być tylko jedna.
Kasumi: Otóż opowiada on o dobrze wszystkim znanych bliźniakach...
Yohao: Pewnie zastanawiacie się, co Kas robi na moim blogu.
Kasumi: Chciałyśmy zaprezentować Wam wyniki naszej, wspólnej pracy.
Yohao: Pracy? No, powiedzmy, że pracy. W każdym razie wspólnymi siłami napisałyśmy oneshota
Kasumi: Zapewne domyślacie się, co jest tematem tego oneshota.
Yohao: Bo znając, nas i nasze upodobania odpowiedź może być tylko jedna.
Kasumi: Otóż opowiada on o dobrze wszystkim znanych bliźniakach...
Yohao: Oraz o
jednym dniu z ich wielce "normalnego" i "zwyczajnego” życia.
Kasumi: Na koniec zostało nam tylko jedno.
Yohao: A mianowicie dedykacja...
Kasumi: Tak. Ten oneshot chciałyśmy zadedykować osobie, którą bardzo lubimy.
Yohao: Osobie, która zawsze poprawia nam humor.
Kasumi; I bez której, nie powstałoby tyle wspaniałych pomysłów.
Yohao: Naszej drogiej przyjaciółce, Natishy
Kasumi: I mamy nadzieję, że nie będziesz na nas zła.
Yohao: Oprócz tego dedykujemy to wszystkim, który kochają naszych bliźniaków.
Kasumi: Nie przedłużając już, zapraszamy serdecznie na oneshot i...
Kasumi: Na koniec zostało nam tylko jedno.
Yohao: A mianowicie dedykacja...
Kasumi: Tak. Ten oneshot chciałyśmy zadedykować osobie, którą bardzo lubimy.
Yohao: Osobie, która zawsze poprawia nam humor.
Kasumi; I bez której, nie powstałoby tyle wspaniałych pomysłów.
Yohao: Naszej drogiej przyjaciółce, Natishy
Kasumi: I mamy nadzieję, że nie będziesz na nas zła.
Yohao: Oprócz tego dedykujemy to wszystkim, który kochają naszych bliźniaków.
Kasumi: Nie przedłużając już, zapraszamy serdecznie na oneshot i...
Yohao: Miłego
czytania ^_^
O wodzie, ogniu i magicznym proszku, czyli dlaczego lepiej zostawić włoski Haosia w spokoju. - Oneshot
- Oddawaj moje słuchawki,
Hao! - krzyknął Yoh biegnąc za braciszkiem, który już od kilku dobrych minut
obnosił się ze swoją "zdobyczą". Właśnie przebiegali przez pokój, gdy
o mały włos nie przewrócili Anny idącej z kubkiem zielonej herbaty. Blondynka
na ich widok spokojnie odsunęła się na bok - perspektywa sprzeczających się
Asakurów nie była w tym domu specjalną nowością. Yoh krzyknął jedynie coś
przypominającego przeprosiny, po czym wybiegł na dwór za szeroko uśmiechającym
się bratem.
Tymczasem
ognisty szaman nadal biegł przed siebie, w pewnym momencie odwracając głowę, by
sprawdzić, w jakiej odległości znajduje się jego brat, przez co nie zauważył
pewnej przeszkody stojącej na jego drodze. A mianowicie rozłożystego drzewa,
które, jak mu się zdawało, wcześniej tam nie stało. Przeklinając w duchu
piękny, aczkolwiek nieco uciążliwy w tym przypadku wytwór natury, rozmasowywał
wielkiego guza, który wyrósł mu na czole. Siedząc tak w cieniu dębu i nadal
masując obolałą głowę, zapomniał o drobnym szczególe. Otóż o braciszku, nadal
niezbyt zadowolonym z odebrania mu jego ukochanych słuchawek.
Krótkowłosy
widząc, że brat zaniechał ucieczki i siedzi odwrócony do niego tyłem, wpadł na
zaiste genialny pomysł. Rozejrzał się, sprawdzając czy nikt go nie widzi.
Chwycił stojące nieopodal wiadro z wodą, lecz po chwili odłożył je,
uświadamiając sobie, iż mógłby zniszczyć swoje ukochane słuchawki. Przypomniał
sobie jednak o pewnym produkcie, który ostatnio kupiła Jun na zabawę
halloweenową, czyli o proszku, który sprawiał, że włosy wyglądały gorzej niż po
czesaniu pod włos. Pobiegł do domu, by zabrać specyfik, a następnie wrócił i po
cichu podszedł w stronę brata.
Ten, nadal jeszcze nieco przymroczony po bliskim spotkaniu trzeciego stopnia z pniem, nie zwrócił na niego uwagi. Krótkowłosy zakradł się na palcach i z nieznaczącym nic dobrego uśmiechem, wysypał trochę proszku na głowę Hao.
Ten, nadal jeszcze nieco przymroczony po bliskim spotkaniu trzeciego stopnia z pniem, nie zwrócił na niego uwagi. Krótkowłosy zakradł się na palcach i z nieznaczącym nic dobrego uśmiechem, wysypał trochę proszku na głowę Hao.
Jako, że
substancja ta była bardzo lekka, władca płomieni nic nie poczuł, czego nie
można było powiedzieć o jego włosach... Kosmyki powykręcały się w wszystkie
strony, tworząc wszelakie wzory. Lecz, dopiero gdy grzywka sama z siebie
przemieściła się tuż przed nos długowłosego, Hao zdał sobie sprawę, że coś jest
nie tak. Dotknął swojej fryzury i przeraził się, po czym zerwał się na równe
nogi. Pierwszą "rzeczą", którą zobaczył był pękający ze śmiechu
braciszek.
- C-co ty zrobiłeś? - wyjąkał nie mogąc wyjść z szoku.
- C-co ty zrobiłeś? - wyjąkał nie mogąc wyjść z szoku.
- Nic -
wyszczerzył się Yoh - ale za to twoje włoski urządziły sobie imprezę - dodał,
przystawiając pod nos bliźniakowi niewielkie lusterko.
- Moje
włosy... - wyszeptał, po czym spojrzał na brata z rządzą śmierci w oczach. -
Zabiję cię - wysyczał i zaczął gonić szczerzącego się brata. Dopiero wówczas
wielbiciel cheeseburgerów zdał sobie sprawę, że przekroczył pewną granicę. Lecz
było już za późno na jakąkolwiek zmianę. Najgorsze było to, że Hao nadal
trzymał w jednej ręce pomarańczowe słuchawki brata, na drugiej, natomiast
pojawił się niewielki płomyczek. Gdy Yoh to zauważył, natychmiast zatrzymał się
i stanął przed swoim bliźniakiem.
- Hao... - powiedział powoli.
- Hao... - powiedział powoli.
- Taak? - spytał długowłosy
z złowróżbnym uśmieszkiem.
- Przepraszam. Ja nie
chciałem... -zaczął, po czym spojrzał z skruszoną minką na ognistego szamana.
Hao przez moment jeszcze przybliżał płomyczek do wypolerowanej powierzchni
słuchawek, jednak minka braciszka zbytnio go rozklejała.
- Ech... Tylko jeszcze raz
spróbuj zbliżyć się do moich włosów - ostrzegł, z trudem ukrywając uśmiech.
- To ja skoczę do Tamao po odżywkę do rozczesywania włosów! - zawołał jeszcze Yoh i ulotnił się z prędkością światła zostawiając w ogrodzie rozbawionego Hao. Gdy tylko młody Asakura zniknął z pola widzenia, długowłosy z lekkim uśmiechem usiadł pod drzewem i zaczął rozmyślać. Spostrzegł to niewielki ptaszek siedzący na gałęzi, który był akurat w trakcie poszukiwania materiału do wymoszczenia gniazdka.
- To ja skoczę do Tamao po odżywkę do rozczesywania włosów! - zawołał jeszcze Yoh i ulotnił się z prędkością światła zostawiając w ogrodzie rozbawionego Hao. Gdy tylko młody Asakura zniknął z pola widzenia, długowłosy z lekkim uśmiechem usiadł pod drzewem i zaczął rozmyślać. Spostrzegł to niewielki ptaszek siedzący na gałęzi, który był akurat w trakcie poszukiwania materiału do wymoszczenia gniazdka.
Przechylił
głowę na bok, przyglądając się chłopakowi, po czym ostrożnie podfrunął bliżej.
Poczochrane włoski Haosia same z siebie wyglądały jak gniazdko. Ptaszek
niezauważalnie podleciał do Hao, po czym delikatnie przystanął na jego włosach
i wkopał się w nie. Ognisty szaman poczuł jakieś drapanie w głowę, toteż
podniósł rękę, aby pozbyć się denerwującego obiektu. Skowronek widząc dłoń,
która chce go wypędzić, udziobał długowłosego w palec.
- Au! Co do..? - zdziwił się
ognisty szaman spoglądając na niewielką rankę na dłoni.
,,Masz za swoje’’ - zdawał mówić świergot stworzenia. Hao potrząsnął głową, chcąc strząsnąć ptaszka, jednak ten jak na złość uchwycił się maleńkimi szponkami jeszcze bardziej. Nie wiedząc co robić, chłopak wstał i pochylił głowę do przodu, w nadziei, że ptak znudzi się siedzeniem na jego głowie. Lecz opierzony maluch tylko zaćwierkał wesoło, rad z darmowej kolejki górskiej. Ognisty szaman zaczął desperacko potrząsać głową, chcąc zrzucić z włosów uporczywe stworzenie, lecz na nic zdały się jego starania. Yoh wracał właśnie z tubką odżywki, gdy zauważył biegającego po ogrodzie zdesperowanego brata. Ze zdezorientowaniem przyglądał się wyczynom swojego bliźniaka.
- Hao? – spytał. Wyglądało to trochę jak rytualny taniec Voodo połączony z uciekaniem przed żądną krwi osą. W końcu po dłuższej chwili wpatrywania się w brata, zauważył w jego włosach małe, pierzaste stworzenie. Z trudem powstrzymując się, aby nie wybuchnąć śmiechem spoglądał na bezradnie machającego rękami Hao, który kręcił się w kółko i biegał po całym ogrodzie krzycząc "Zostaw mnie! Zostaw mnie!".
,,Masz za swoje’’ - zdawał mówić świergot stworzenia. Hao potrząsnął głową, chcąc strząsnąć ptaszka, jednak ten jak na złość uchwycił się maleńkimi szponkami jeszcze bardziej. Nie wiedząc co robić, chłopak wstał i pochylił głowę do przodu, w nadziei, że ptak znudzi się siedzeniem na jego głowie. Lecz opierzony maluch tylko zaćwierkał wesoło, rad z darmowej kolejki górskiej. Ognisty szaman zaczął desperacko potrząsać głową, chcąc zrzucić z włosów uporczywe stworzenie, lecz na nic zdały się jego starania. Yoh wracał właśnie z tubką odżywki, gdy zauważył biegającego po ogrodzie zdesperowanego brata. Ze zdezorientowaniem przyglądał się wyczynom swojego bliźniaka.
- Hao? – spytał. Wyglądało to trochę jak rytualny taniec Voodo połączony z uciekaniem przed żądną krwi osą. W końcu po dłuższej chwili wpatrywania się w brata, zauważył w jego włosach małe, pierzaste stworzenie. Z trudem powstrzymując się, aby nie wybuchnąć śmiechem spoglądał na bezradnie machającego rękami Hao, który kręcił się w kółko i biegał po całym ogrodzie krzycząc "Zostaw mnie! Zostaw mnie!".
- Może być mi pomógł? -
krzyknął z pretensją Hao, widząc swojego brata, który pokłada się ze śmiechu.
- Yyy... Nie? - wyszczerzył się Yoh sadowiąc się wygodnie na trawie. Przyglądał się z uwagą zabawą brata, nie mogąc ukryć rozbawienia, lecz po dziesięciu minutach zlitował się nad długowłosym. Wygrzebał z kieszeni jakieś okruszki, które pozostały tam po jakimś dawno zapomnianym posiłku i rzucił je na bruk, ku zadowoleniu ptaszka.
- Yyy... Nie? - wyszczerzył się Yoh sadowiąc się wygodnie na trawie. Przyglądał się z uwagą zabawą brata, nie mogąc ukryć rozbawienia, lecz po dziesięciu minutach zlitował się nad długowłosym. Wygrzebał z kieszeni jakieś okruszki, które pozostały tam po jakimś dawno zapomnianym posiłku i rzucił je na bruk, ku zadowoleniu ptaszka.
Stworzonko
wychyliło łepek z burzy brązowych włosów, po czym niezbyt delikatnym ruchem
wyfrunęło w stronę miejsca, gdzie Yoh rzucił ptasie przysmaki. Hao spojrzał na
natręta z miną "jeszcze tego pożałujesz", po czym niezbyt delikatnie
wyrwał bratu z ręki odżywkę i zaczął rozprowadzać ja po poczochranych do granic
możliwości włosach. Mimo usilnych starań i wyczerpania całej tubki, nie udało
mu się uzyskać zadowalającego efektu.
- Jeśli moich włosów nie uda się odratować, przysięgam, że niezależnie, gdzie się schowasz, odnajdę cię i uduszę - wycedził Hao czując, że jego starania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów.
- Jeśli moich włosów nie uda się odratować, przysięgam, że niezależnie, gdzie się schowasz, odnajdę cię i uduszę - wycedził Hao czując, że jego starania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów.
- Najwyżej je skrócisz.
Wtedy przynajmniej nie będą mylić cię z dziewczyną - Yoh uśmiechnął się wesoło,
nic nie robiąc sobie z coraz bardziej zdenerwowanego brata.
- Już nie żyjesz -
powiedział Hao i skoczył w stronę bliźniaka z rządzą mordu w oczach. Ten zerwał
się na równe nogi, wiedząc co się szykuje i pognał w stronę małego jeziorka,
które znajdowało się niedaleko domu. I w samą porę, bo kilka sekund przed
zanurzeniem poczuł lekki swąd ze swoich włosów...Szybko zacisnął usta w obronie
przed panującą wokół wodą, następnie chciał wypłynąć, lecz poczuł na swoich
barkach czyjeś dłonie, które mocno naciskają. Z każdą chwilą czuł, jak ilość
powietrza w jego płucach maleje...W tym czasie Hao stał nad zanurzonym bratem i
przytrzymywał go pod powierzchnią, po chwili jednak rozluźnił uścisk, by młody
Asakura mógł wypłynąć, lecz to się nie stało. Złość w jednej chwili z niego
wyparowała "Boże, co ja zrobiłem..?". Desperacko chwycił swojego
bliźniaka i wyciągnął go ponad taflę jeziora, jednak Yoh nie dawał żadnych
oznak życia.
- Yoh! Błagam, odezwij się! Nie możesz umrzeć! Położył brata na brzegu i zaczął rozpaczliwie nim potrząsać.
- Hao... Przestań mną trząść, bo to wkurzające... – odparł z trudem. Hao toczył ze sobą wewnętrzną walkę - z jednej strony miał ochotę rzucić się bratu na szyję, z drugiej porządnie mu przyłożyć.
Jednak świadomość, że o mały włos, a łagodny płomień życia jego brata zgasłby na dobre, przewyższył szalę. Upewniając się, iż Yoh nic już nie zagraża, przytulił go mocno do siebie.
- Yoh! Błagam, odezwij się! Nie możesz umrzeć! Położył brata na brzegu i zaczął rozpaczliwie nim potrząsać.
- Hao... Przestań mną trząść, bo to wkurzające... – odparł z trudem. Hao toczył ze sobą wewnętrzną walkę - z jednej strony miał ochotę rzucić się bratu na szyję, z drugiej porządnie mu przyłożyć.
Jednak świadomość, że o mały włos, a łagodny płomień życia jego brata zgasłby na dobre, przewyższył szalę. Upewniając się, iż Yoh nic już nie zagraża, przytulił go mocno do siebie.
- Braciszku... Tak się
cieszę, że żyjesz... Gdyby coś Ci się stało...
- Nic mi nie jest - powiedział
krótkowłosy jeszcze ochrypłym głosem.
- Przepraszam...
Przesadziłem..
- Nie, to ja przepraszam.
Nie powinienem był... - Opuścił ze wstydem wzrok, bojąc się spojrzeć swojemu
bliźniakowi w oczy. Hao chwycił w dłonie głowę Yoh i zmusił go, by ten popatrzył
mu w oczy. Przez chwilę wpatrywali się w swoje czarne tęczówki wyrażające te
uczucia, które kłębiły się w ich wnętrzach.
- Mówiłem ci już, że cię
kocham, braciszku? - spytał po pewnym czasie starszy z bliźniaków.
- Kilka razy - odparł z lekkim uśmiechem. - A ja tobie?
- Kilka razy - odparł z lekkim uśmiechem. - A ja tobie?
- Chyba coś wspominałeś -
wyszczerzył się władca płomieni i poczochrał bratu jego mokrą fryzurkę. Ten
zaśmiał się wesoło i również odwdzięczył się starszemu Asakurze za ten gest. I
naglę tą słodką chwilę przerwał dobrze znajomy, nieco przerażający głos.
- Co wy tu robicie?! - Anna
stała nieopodal chłopców z założonymi rękoma i wyczekiwaniem wymalowanym na
twarzy.
- Yyy.... - Bracia nie mieli
pojęcia, co odpowiedzieć, więc tylko wyszczerzyli się do niej niewinnie. Medium
pokręciła jedynie głową z politowaniem, po czym odwróciła się, by ukryć uśmiech
na twarzy.
- Za dziesięć minut obiad! - oznajmiła i zaczęła kierować swe kroki do domu. Bliźniacy wzruszyli tylko ramionami i pobiegli za nią. Po zjedzonym obiedzie i wieczornym treningu nadszedł czas, by odstresować się od dnia pełnego przygód. Chłopcy położyli się nad jeziorkiem i patrzyli wspólnie w gwiazdy, ciesząc się, że są tutaj razem i wiedząc dobrze, że dla obu życie bez tego drugiego straciłoby zupełnie sens. Yoh przysunął się do brata i oparł głowę o jego ramię, uśmiechając się delikatnie. Hao odwzajemnił gest, po pewnym czasie zapadając w sen.
- Za dziesięć minut obiad! - oznajmiła i zaczęła kierować swe kroki do domu. Bliźniacy wzruszyli tylko ramionami i pobiegli za nią. Po zjedzonym obiedzie i wieczornym treningu nadszedł czas, by odstresować się od dnia pełnego przygód. Chłopcy położyli się nad jeziorkiem i patrzyli wspólnie w gwiazdy, ciesząc się, że są tutaj razem i wiedząc dobrze, że dla obu życie bez tego drugiego straciłoby zupełnie sens. Yoh przysunął się do brata i oparł głowę o jego ramię, uśmiechając się delikatnie. Hao odwzajemnił gest, po pewnym czasie zapadając w sen.
Młodszy Asakura jeszcze
przez chwilę leżał tak, rozmyślając nad chwilami spędzonymi razem z bratem,
lecz w końcu uległ zmęczeniu i zasnął.
I tak oto skończył się
kolejny dzień pełen niespodziewanym przygód i wydarzeń, które zapisały się w
kartach historii braci i spowodowały, że ich wspólna więź splotła się jeszcze
bardziej- nićmi braterskiej miłości, zaufania i szczęścia ze wzajemnej obecności.
Yohao: Mam nadzieję, że się podobało ^^ Dziękujemy za przeczytanie :D
A, i jeszcze małe info ode mnie - jeśli ktoś nie przeczytał jeszcze rozdziału 26, to serdecznie zapraszam ^^
A, i jeszcze małe info ode mnie - jeśli ktoś nie przeczytał jeszcze rozdziału 26, to serdecznie zapraszam ^^
jeej...*-* *chlip* *ociera łezki* to było takie słooodkie!^o^ bliźniacy...*-* ja też chcę się przytulić... *tuli bliźniaków*
OdpowiedzUsuńkurczak no... aż mi słów zabrakło... wspominałam już, że to było słodkie?^o^
ptaszek też był słodki^^ ja bym go na miejscu Haosia nie przepędzała;D chociaż... gdyby moja kicia zobaczyła tego ptaszka, to szybko miałabym też na głowie ponad 4 kilo mruczących szkutów z pełnym kompletem pazurków^^' (chociaż ostatnio jej przycięłam;P) szkoda by było ptaszka^^'
co to za szatański proszek? ja i bez niego muszę się namęczyć z rozczesywaniem włosów^^' a odżywek nie lubię, włosy są po nich takie... dziwne...
Anna też była genialna, tak w ogóle;) zresztą jak tu inaczej reagować na takich rozkosznych wariatów;D
świetny oneshot^^ piszcie takich jak najwięcej;D
Nie no... Powiem tylko że to było świetne, śmieszne, a końcówka słodka :D A moje kochane włosy i bez takiego specyfiku się kręcą i są nie do rozczesania ^^ Dopiero jak kucyka sobie na 3 godziny zrobie to można z nimi coś zrobić ^^ Ja bym prosił więcej takich oneshot'ów :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next notkę :D
Boże dziękuje ci za Yohao!!!Jesteś niesamowita,cudowna.Dziękuje ci że tak szybko wstawiłaś następną notkę!!Dziękuje po 100 kroć
OdpowiedzUsuńBliźniacy Asakura...
OdpowiedzUsuńTo powyżej może być opisem moich uczuć podczas czytania tego one shot'a.
Przyznam się bez bicia, że dopiero przez święta nadrobiłem twoją historie.
Nie obrazisz się jeżeli dopiero od tej notki ponownie zacznę komentować. To co by tu na pisać jeszcze, chyba tylko, że czekam na kolejną część twojego opowiadania.
Pozdrawiam ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJasne!!! Ale po co tyle wykrzykników?!!!!
UsuńI sama wszystkich serdecznie zapraszaaam!!!
Nie wspominałam że to było takie zacne ^^. No to teraz Ci wspominam ;). Miałam w styczniu przeczytać, ale teraz dałam rade ^^. Czekam na nn. Paa! Ide robić placuszki ;D!!
OdpowiedzUsuńJakoś bardziej rozumiem Hao i nie jest mi szkoda Yoh. ^^ Sama mam długie włosy i nienawidzę, kiedy ktoś coś przy nich majstruje. Ja bym pewnie zareagowała tak samo. XDD
OdpowiedzUsuńUwaga, wściekły ptaszek może pokonać najsilniejszego szamana!Yeeey~ : D
Ogólnie rzecz biorąc duuużo fanservice'u, który bardzo lubię. Czekam na więcej one-shotów. :3
Jak można Hao pomylić z dziewczyną XD
OdpowiedzUsuńJakowoż ktoś kto by taką pomyłkę popełnił...
O nie chciała bym być na jego miejscu:)
A tak w ogóle to super notka i czekam na więcej takich
pozdrowienia Iruchi^^
Zaaaraz, zaraz, ale ja tu widzę niepełne informacje. xD I co z włoskami Hao?! Pomogła im ta odżywka czy nie, bo ja nie wiem... xD Wolę zakładać, że tak. ^^ A w ogóle... Yoh był bardzo zUy. :P Haoś mniej. No bo on wcale nie chciał utopić braciszka, tak trochę się zapędził... A Yoh z premedytacją mścił się za "pożyczenie" sobie jego słuchawek, nie nie można tak. :P
OdpowiedzUsuńPtaszek był świetny, powinien dostać jeszcze epizodyczną rolę w jakimś opowiadaniu. xD Skowronek lubiący kolejki górskie, tego jeszcze nie było... Jak coś, to ja się zgłaszam do opatrzenia dziobniętego paluszka Hao!
No i bliźniacy na koniec oczywiście byli słodcy, tego już chyba nie trzeba komentować. :)
Błędy... Nie zapisywałam na bieżąco i nie pamiętam za bardzo. Ale tu literki brakuje: "(...) perspektywa sprzeczających się Asakurów nie był[a] w tym domu specjalną nowością." A tak poza tym, to dość nagminne są braki spacji, szczególnie w otoczeniu znaków interpunkcyjnych. Być może przy kopiowaniu tekstu niektóre spacje się posklejały... Nie będę tego wypisywać, trzeba po prostu przejrzeć cały tekst i powstawać spacje po myślnikach, wielokropkach, czy gdzie ich tam jeszcze brakuje. :)
Noo, jak widać, moc ogromna tkwi w pracy grupowej! xD Gratuluję udanej współpracy. ^^
(Bezczelnie uprzedzam, że Kasumi dostanie ten sam komentarz. ;p)
Pozdrawiam~!