Ohayo!
Witam wszystkich bardzo serdecznie w wyjątkowym dniu... Wiecie może dlaczego wyjątkowym? Dziś 9.10 czyli... urodziny Mikihisy! Wszystkiego najlepszego Miki! *wchodzą bliźniacy z wielkim tortem oraz Ren z butelką szampana... Picollo^^*
Chciałabym też złożyć nieco wcześniejsze życzonko Jun, która jutro obchodzić będzie swoją rocznicę :) Wszystkiego naj!
A teraz... Wielkie dzięki, dzięki, dzięki Kochani! Mój blog przekroczył dzisiaj 1000 wejść <zaciesz>. Nigdy nie spodziewałam się, że będę miała jakichkolwiek czytelników, a co dopiero takich jak Wy ^.^
Nie przedłużając, zapraszam na notkę. Tym razem dedykowaną... Akane :D Mam nadzieję, że Ci się spodoba ^.^
13. Trudna rozmowa
- H-h… H-Hao??? – wyjąkał zupełnie zdezorientowany
Ren. Nadał stał tam niczym słup soli, zbyt zszokowany by wykonać jakikolwiek
ruch.
Ognisty
szaman podniósł wzrok. W jego oczach widać było wyraźne niezadowolenie. Przez
moment wpatrywali się w siebie bez słowa. W końcu długowłosy, widząc, że
Chińczyk nie przejawia skłonności do ruchu, powoli wstał, przy okazji
otrzepując z kurzu swoje ubranko^^. Młody Tao wystraszył się nieco tą „nagłą”
zmianą pozycji i cofnął kilka kroków. Starszy z Asakurów westchnął tylko i,
aczkolwiek niechętnie, wyszedł z cienia.
Jego
widok wprawił resztę w podobny szok. Choco jęknął cicho i drżąc ze strachu
schował się za Horo. Faust mężnie zasłonił sobą Elizę, a Ryu wycofał się aż pod
samą ścianę. Tylko Yoh stał nadal w miejscu z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie
sposób domyślić się, co działo się w umyśle właściciela pomarańczowych
słuchawek.
Hao
przeleciał wzrokiem po twarzach wszystkich współwięźniów. Niezadowolony założył
ręce i spytał opryskliwie:
- Oczekujecie czegoś?
- Yyy… My…ten…tego… - Ryu chciał coś powiedzieć,
lecz żadne słowo nie mogło mu przejść przez gardło.
Nastała
niezręczna cisza, którą dałoby się niemalże kroić nożem…
- Co ty tu robisz? – odważył się w końcu zapytać
Ren.
Ognisty
szaman westchnął ponownie. Wiedział, że i tak nie uniknie tego pytania…
♥♥♥
W
obecnej chwili stał chyba najbliżej Hao. Nie miał pojęcia jak wybrnąć z
niezręcznej sytuacji. Nie wiedział też, co planuje jego brat. Na razie więc
tylko czekał.
Och!
Jakże by chciał móc powiedzieć o wszystkim przyjaciołom! Jednak… patrząc na ich
obecną reakcję… Czy naprawdę uwierzyliby mu? Czy potrafiliby zaufać komuś, kogo
uważają za mordercę?
Nagle
usłyszał w swojej głowie głos bliźniaka:
- Przepraszam Cię
Yoh… Wiem, że może nie podobać ci się moje zachowanie. Na razie jednak jeszcze
niczego im nie mówmy…
- Ale… Dlaczego?
- Zrozum Yoh, tu
nie chodzi o jakieś moje widzimisię, ale o ich bezpieczeństwo. Jeśli X-laws się
dowiedzą…
- Może i racja… To,
co zrobimy? – krótkowłosy zrozumiał,
że psychopaci mogliby wykorzystać taki stan rzeczy przeciwko nim. Czemu
wszystko musi być takie trudne?
- Mam pewien…pomysł.
Ale muszę coś wiedzieć…
- Tak?
- Czy mi ufasz? –
głos ognistego szamana zadrżał.
- Hao!
Oczywiście, że ci ufam! – odpowiedział natychmiast
Yoh. – Przecież wiesz! Kocham cię
braciszku!
Po
tych słowach poczuł nagle w swoim umyśle coś, jakby niewyobrażalne szczęście. Nie
sądził, że te kilka słów było aż tak ważnych dla brata… Chciał podejść i
przytulić Hao, poczochrać mu fryzurkę lub chociaż się uśmiechnąć… Niestety, nie
było to możliwe… Zaraz potem doznał wrażenia, że obudził się ze snu. Jego
bliźniak przestał używać reishi. Przedtem zdawało się, że byli z długowłosym w
jakimś zupełnie innym miejscu. Teraz niestety ponownie znajdowali się w ciemnym
wilgotnym lochu, pełnym szczurów (Ząbek xD) i innych, nieznanych nam nawet
stworzeń.
- Jak sądzę nie dacie mi spokoju, dopóki wam nie
powiem, co? – odezwał się Hao. Wyraźnie widać było, że nie ma ochoty na tę
rozmowę.
Eks-tajni
agenci popatrzyli po sobie, po czym ostrożnie, prawie niezauważalnie pokiwali
głowami.
- Ehh… Macie trzy pytania. Potem dacie mi spokój –
powiedział Asakura tonem nieznoszącym sprzeciwu. Następnie podszedł nieco
bliżej do chłopaków i usiadł na podłodze. Zdawał się być wielce znudzony i obecną
sytuację traktować jak zło konieczne.
Yoh podziwiał
w tej chwili brata za jego wyluzowanie. Widząc, że żaden z przyjaciół nie kwapi
się aby przysiąść obok Hao, postanowił zrobić dobry przykład i powoli zbliżył
się do długowłosego. Wykorzystując wszystkie swoje umiejętności aktorskie,
starał się wyglądać na śmiertelnie przerażonego. Drżąc lekko i błądząc wzrokiem
po twarzach kolegów, przysiadł jakieś pół metra od bliźniaka. Uchwycił wzrokiem
zaniepokojonych towarzyszy oraz krótkie spojrzenie rzucone w jego stronę przez
władcę płomieni.
- Yoh… Czy ty się
mnie boisz? – usłyszał pełen
niedowierzania głos w swoim umyśle.
- Chciałbyś…
Chyba śnisz, braciszku – odparł na to
krótkowłosy.
- Jak nie
zostaniesz królem szamanów, zawsze możesz zapisać się do szkoły aktorskiej.
- Tak, ale
najpierw przebiegnę maraton – zaśmiał
się młodszy Asakura. Na tym jednak skończyła się ich rozmowa. Hao odezwał się,
lecz tym razem już na głos:
- A wy co? – ognisty szaman zdawał się lekko
denerwować. – Będziecie tu stać jak posągi? Czekacie na specjalne zaproszenie?
Słowa
te musiały wreszcie dotrzeć do naszej gromadki. Z niepewnymi minami zaczęli
dosiadać się do Asakurów. Choco, któremu przypadło miejsce po drugiej stronie
długowłosego, nie przestawał trząść się ze strachu (Siedzieli w kółeczku xD Jak
to mówimy u nas w szkole – koło gospodyń wiejskich :D).
- To jak? Chcecie się czegoś dowiedzieć, czy mogę
już sobie iść? – zniecierpliwił się władca płomieni. Dla większego efektu^^
sprawił, że niewielki stosik siana tuż obok jego dłoni zajął się ogniem. – A ty
przestań się wreszcie trząść jak jakiś chichuachua od Paris Hilton!
McDonnel,
zaskoczony, że Asakura zwraca się bezpośrednio do niego, aż podskoczył. Hao,
widząc, że prawdopodobnie nic już nie wskóra, przeciągnął dłonią po twarzy. Nie
sądził, że wzbudza aż taki lęk…
Ten gest
musiał chyba jednak podziałać, bo w końcu Faust (dla Ciebie Akane *.*) odważył
się zadać pierwsze pytanie:
- Jak to możliwe, że jesteś więźniem X-laws?
Długowłosy
spojrzał na niego spode łba. Przez moment zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Powiedzmy, że ich nie doceniłem…
Ponownie
zapanowała cisza. Ubrani w matrixowe stroje szamani rozglądali się po sobie,
szukając kogoś, kto zada następne pytanie.
- Czy to, że mistrz Yoh, a teraz też my, zostaliśmy
porwani, ma jakoś związek z tobą? – wypowiedział w końcu Ryu.
Tym
razem, władca płomieni zdawał się mieć problem z odpowiedzią. Spuścił na moment
wzrok i zamyślił się. Po jakiejś minucie ponownie uniósł głowę i z wyraźnym
zdenerwowaniem rzucił:
- A skąd mam wiedzieć, jakie są plany tych
psycholi?! Jak tam wam zależy to sami spytajcie!
- W porządku. W takim razie ostatnie pytanie. Jak
to możliwe, że pomimo spędzenia z tobą dość długiego czasu sam na sam, Yoh
jeszcze żyje? – zapytał pewnie Ren. Już otrząsnął się z chwilowej niemocy i
zaczęło go denerwować zachowanie starszego Asakury.
Bliźniacy
spojrzeli po sobie. Yoh z niepewnością, Hao z pewnym zaintrygowaniem (medal
chłopaki za grę aktorską xD). Po krótkiej pauzie, ognisty szaman odwrócił się
ponownie w kierunku zgromadzonych.
- Sam nie wiem. Miałem inne sprawy na głowie –
powiedział przybierając obojętny ton.
- Jakie sprawy? – zainteresował się Horo, jednak
właściciel (cudownej *.*) pelerynki nie odpowiedział.
- Miały być trzy pytania – rzekł tylko, a następnie
wstał i powoli wrócił na swoje poprzednie miejsce w cieniu.
Nie
był zadowolony. Wcale nie chciał okłamywać przyjaciół Yoh, ale gdyby tego nie
zrobił, naraziłby ich na niebezpieczeństwo. „Czemu to życie musi być tak
skomplikowane?” – pomyślał jeszcze, a następnie przysiadł z powrotem w kącie,
uważnie obserwując spoczywających opodal szamanów.
♥♥♥
Pomimo
dość późnej pory (coś koło 23.00), niewiele osób w wielkiej rezydencji leżało
już w swoich łóżeczkach. Właściwie to chyba tylko sama Iron Maiden Jeanne (o
ile tą żelazną puszkę można nazwać łóżeczkiem^^). Jej podwładni mieli wciąż
mnóstwo roboty z przywracaniem zamku do stanu używalności… Musieli przecież
skończyć wszystkie prace przed przybyciem inspektora xD.
Wąskim
korytarzem z wiadrem w jednej oraz mopem w drugiej ręce szedł pewien blondyn o
dość charakterystycznej fryzurze ^.^. Nie można powiedzieć, że był w dobrym
humorze… Ale jak tu być wesołym po godzinie szorowania podłogi? Zwłaszcza, że
ma się przed sobą perspektywę kolejnych dwóch godzin warty? I jak tu się,
kurczak, wysypiać gdy między północą a drugą nad ranem trzeba siedzieć i
pilnować słodko śpiących więźniów! A potem się wstaje z worami pod oczami… I
dziwić się, że nie ma się szans u Meene?
- Ehh… - westchnął nieszczęśliwy romantyk. Wtem,
jakiś chłopięcy głos wyrwał go z zamyślenia.
- John! Hej, John!
- Cześć Lyserg – Denbat przystanął, pozwalając
zielonowłosemu zrównać się z nim. – Co u ciebie?
- Jakoś leci… Właśnie skończyłem myć okna na
poddaszu…
- Mnie czeka jeszcze mycie podłogi w jadalni i Sali
wykładowej… - westchnął dorosły X-laws.
- Poczekaj, pomogę ci z tym wiadrem – uśmiechnął się
Diethel i wziął od towarzysza rzeczony obiekt.
- Dzięki.
Przez
chwilę szli w milczeniu. W końcu dotarli do drzwi prowadzących do jadalni.
Było
to dość duże pomieszczenie, którego główne wyposażenie stanowił długi,
drewniany stół i kilkanaście stojących wokół niego krzeseł. Szare, kamienne
ściany ozdabiały tylko dwa obrazy z jakimś górskim widoczkiem oraz całkiem
spory arras tkany w kwiatowe wzory. Podłoga wykładana dębowymi deskami w
niektórych miejscach pobrudzona była… lepiej nie wiedzieć, czym xD. Z sufitu
zwisał ozdobny żyrandol, zupełnie niepasujący do dość surowego wnętrza.
John,
niezadowolony oparł o ścianę mop i usiadł na jednym z siedzisk. Po chwili obok
przysiadł się Lyserg. Wydawał się być nieco zawstydzony, tak jakby chciał się o
coś zapytać, a zarazem się tego bał.
- Co jest? – postanowił ułatwić mu zadanie Denbat.
- Wiesz… Tak się zastanawiałem…
- Tak?
- No… bo skoro złapaliśmy Hao… To co teraz z nim
zrobimy? I co z Yoh i jego przyjaciółmi?
- O to możesz się zapytać tylko Marco. Ja wiem
tyle, co ty. Czyli nic.
- Nieprawda! Ty miałeś już kilka razy wartę –
zaprzeczył mu chłopak. – Powiedz mi proszę… Jaki on jest teraz? I co…
- Co go łączy z twoim kolegą, Yoh?
Zielonowłosy
był nieco zaskoczony. Nie spodziewał się, że towarzysz tak dobrze go zrozumie…
- No właśnie.
- Hao… Hmm… Z tego, co mi się wydaje, on wcale nie
jest taki zły. Mam wrażenie, że bardzo się zmienił. A jest to ewidentnie
zasługa jego brata – widząc zdziwione spojrzenie Diethla, dodał – Tak, ci dwaj
Asakurowie bardzo się lubią.
- Ale… To znaczy…?
- Posłuchaj. To, co ci teraz powiem nie może trafić
do niepowołanych uszu. Przyrzekasz, że nikomu nie powiesz?
Z
początku nastolatek uznał te słowa za żart, jednak widząc poważną i jakby lekko
wystraszoną minę kolegi, pokiwał potakująco głową. John rozejrzał się, a
następnie nachylił i szepnął:
- Moim zdaniem oni nie powinni być uwięzieni.
- Co?! – zawołał zaskoczony Lyserg. Denbat szybko
go uciszył. – Ale… Przecież to Hao…
- To już nie jest ten sam Hao, co kiedyś. Słyszałam
jak mówił, że bardzo żałuje tego, co zrobił…
Zielonowłosy
ze zdziwieniem patrzył na starszego X-laws, który wstał i powoli wyszedł z
pomieszczenia. Zostawił młodego Anglika z mnóstwem pytań bez odpowiedzi oraz…
podłogą do umycia xD
♥♥♥
Od
czasu rozmowy z Hao, chłopaki próbowali kilka razy zacząć pogawędkę, jednak nic
z tego nie wychodziło. Mijały sekundy, minuty. Kilka godzin. I właściwie nic
konkretnego się nie działo -.-. Choco siedział i głaskał Mick’a, który oparł
sobie głowę na jego kolanach. Ren cały czas uważnie obserwował ciemny kąt
pomieszczenia, chwilami przerzucając spojrzenie na młodszego Asakurę, który nie
ruszał się ani nie odzywał ani słowem. Z opuszczoną głową, zgarbiony, zupełnie
nie przypominał tego tryskającego energią nastolatka. Widok ten przygnębiająco
wpłynął na Ryu, Horo i Fausta. Z początku wysoki brunet próbował jakoś
rozweselić przyjaciela, lecz Yoh był jakby nieobecny duchem. Po kilku
nieudanych próbach zrezygnował i zajął się poprawianiem swojej nieco
zniszczonej przez wilgoć fryzurki.
Atmosfera
poprawiła się nieco, gdy zmienili się wartownicy i miejsce strażnika objął…
JOHN! (A któżby inny?) Co takiego się zdarzyło? Otóż, gdy nasz kochany Denbat
przysiadł obok krat, z cienia wyszedł powoli milczący dotąd Hao. Zrobił kilka
kroków, a następnie przycupnął zaledwie metr od strażnika.
- Cześć John – przywitał się ognisty szaman,
wywołując totalny szok u przyjaciół brata.
- Cześć Haooo… - odpowiedział X-laws ziewając i
zarazem wprawiając chłopaków z NWG w jeszcze większe osłupienie.
- Możecie z tym wreszcie skończyć?! Kiedy
zrozumiecie, że na razie nie planuję zrobić wam krzywdy?! – zdenerwował się
długowłosy.- Przecież widzę, że jesteście zmęczeni. Idźcie spać i dajcie mi
spokój!
- A skąd mamy wiedzieć, że nie zabijesz nas, gdy
zaśniemy? – spytał podejrzliwie Ren, na co Asakura przejechał dłonią po twarzy
z miną w stylu „I don’t want to live on this planet anymore” (sorry, niektóre
osoby mają na mnie zły wpływ xD).
- Mam wam to dać na piśmie, czy jak? – spytał nieco
zdesperowany.
Najwyraźniej podziałało
to na „tajnych agentów”, bo nastrój zdecydowanie się rozluźnił. Nie minęły dwie
minuty, a Horo, Choco, Ryu i Faust, zmęczeni poszukiwaniami i ciągłym stresem,
oddalili się do krainy Morfeusza. Ren, mimo iż starał się jak mógł nie zasnąć,
po chwili też się poddał i pogrążył w sennych marzeniach (pełnych mleka^^).
Yoh, po odczekaniu kilku minut dla pewności, czy koledzy usnęli, ostrożnie
zbliżył się do brata. Jednak on również był bardzo senny. Ognisty szaman
uśmiechnął się do bliźniaka, który ziewnął, położył się na ziemi z głową na
kolanach braciszka i usnął. Długowłosy troskliwie pogłaskał go po włosach i
odgarnął mu z czoła dokuczliwy kosmyk. Następnie rozejrzał się uważnie. Gdy
miał pewność, że nikt go nie usłyszy, zwrócił się szeptem do Denbata:
- John… Czy mógłbyś coś dla mnie zrobić?
Dzisiaj obiecane obrazki pt. "Za co kochamy bliźniaków", czyli urocze obrazki z Haosiem i Yohsiem *.*
Kocham minę Haosia na tym obrazku :D |
I to by już było wszystko na dziś :D
Następne obrazki?
a) Faust
b) John xD
C) Yoh i Anna
Buziaki :) Czekam na Wasze cudowne komentarze ^.^
JOHN!!!!:D:D:D b)! b)! chcemy b)!XD
OdpowiedzUsuńJej.. To chyba Twój najkrótszy komentarz :D
Usuńdziołcha, daj mi się rozkręcić;P
Usuńpoza tym zaczęłam po prostu od najistotniejszej sprawyXD
Usuńdziwisz się, że masz 1000 wejść? a wiesz, ile razy ja tu już dzisiaj byłam sprawdzając, czy jest wreszcie ten rozdział? no właśnie...;P
OdpowiedzUsuńhmm... z jednej strony rozumiem, że Hao może mieć obawy, w końcu po Marco można się spodziewać wszystkiego, aczkolwiek i tak uważam, że powinni wszystko wyjaśnić przyjaciołom Yoh... im szybciej zaczną współpracować, tym szybciej i efektywniej skopią psycholom tyłkiXD (oczywiście wyłączając Johna:d Johna mają wziąć ze sobą^o^) *tak btw... najpierw napisałam "jego mają wziąć...", ale potem doszłam do wniosku, że "John" jednak zbyt ładnie wyglądaXD niech diabli wezmą synonimy, John rulez!XD*
czyżby w zielonej głowie coś zaczęło dojrzewać? i czyżby to coś było zalążkiem mózgu?XD ach, i wszystko dzięki Johnowi...;D (z tą podłogą to się John wycwaniłXD)
oj no ale o co Hao chce prosić Johna? jak mogłaś przerwać w takim momencie? *foch*
no nic, pozostaje czekać na nexta... i tak najwyższy czas wyłączyć komputer, a nie co chwilę sprawdzać, czy jest rozdział...^^'
jak zwykle się podobało:) buziaczki i mam nadzieję, że do zobaczenia wkrótce;)
Cieszę się, że się podoba :D
UsuńWłaśnie kończę przepisywać notkę, więc prawdopodobnie jeszcze dzisiaj opublikuję ^^
Wiesz, weszłam sobie dzisiaj na Twojego czerwonego bloga i mogę powiedzieć tylko jedno - FOCH! Dlaczego John musiał przegrać w walce? Nie no, zaraz się chyba popłaczę T.T Zupełnie zapomniałam, że to on wtedy walczył T.T
Dobra, odbija mi już xD Idę się najeść czekolady i pewnie mi przejdzie :D
Hao: Podziel się ze mną!!
No dobra... Ale nie mów Yoh!
Yoh: Coś mnie ominęło? *rozbrajający uśmiech* O! Cześć Spokoyoh! Dzięki za komentarz *macha łapką, po chwili przyłączają się też Hao i Yohao*
Pozdrawiam :D
Hejka :) Sorki za nieskomętowanie tamtej notki nie miałam kiedy. ( realia gimnazjum) Notke czytało się super. Nono ciężko jest chyba udawać ,że się nienawidzi. Biedni Yoh i Hao. John !! Ciekawa jestem o co poprosi Hao?
OdpowiedzUsuńA i jeszcze głosuje na
UsuńA z Faustem
Szczena spada xd genialny rozdział !! a i jeszcze :********* za to ze faust zadał to pytanie jako pierwszy :D :* dzieki :) gratuluje 1000 wejść! xd wiesz to znaczy ze piszesz naprawdę dobrze wiec nie przestawaj !! " Faust mężnie zasłonił sobą Elizę"
OdpowiedzUsuń:3333333333 zasłodzenie 3 stopnia ,ok czekam na nowa notkę , jestem ciekawa czy przestaną się bać Haoo ;3 a no i oczywiście za obrazkami z faustem jestem ( i love himmm)
Cieszę się, że Ci się podoba :D
UsuńNa razie nie było za bardzo jak wcisnąć Fausta, ale jak widzisz robiłam co mogłam :) Zasłodzenie 3-ego stopnia? Super wyrażenie :)
Czy przestaną się bać? Nie, tego Ci nie powiem xD
Pozdrawiam :*
Witaj! :D
OdpowiedzUsuńZnalazłam czas, aby tu wpaść, więc jestem^^
Rozdział był cudny, no i John się pojawił :D Wiesz, on ciągle mnie prześladuje, ale już Ci o tym pisałam. :P
Nie mogę się doczekać, kiedy John...no wiesz...weźmie udział w pewnym przedsięwzięciu...Ty wiesz, o co mi chodzi.
Bliźniacy! :D Kocham ich!! XD Odbija mi :D Wiesz, że ja uwielbiam takiego Hao, takiego zadziornego i w ogóle. Zresztą ja go zawsze lubię^^
Dobra, muszę kończyć, bo zaraz matematyka, a potem idę do krwiodawstwa ^^
A tak w ogóle...zgadzam się ze Spokoyoh. Jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! No wiesz?!
Obrazki są przepiękne i następnym razem proszę o Johna(ale to chyba było do przewidzenia^^)
Pozdrawiam i czekam na next:)
PS. Nie wiem, kiedy będę na gg, bo teraz nie mam internetu, ale jak tylko będę, dam Ci znać.
I gratuluję ze 1000 wejść. ^^ Ale nikt się nie dziwi takiego wyniku, bo ja osobiście wchodzę tu co najmniej raz dziennie ^^
Usuń[Ren: Jeszcze kilka takich komentarzy, a Yohao nigdy się nie pozbędzie tego uśmiechu na twarzy...]
UsuńMi też zawsze odbija przy Johnie :D Uwielbiam o nim pisać xD
Mam nadzieję, że niedługo znowu będziesz mogła wejść na gg :)
Pozdrawiam :*
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń