Kilka słów o blogu + regulamin

Blog przedstawia moją wersję wydarzeń w anime Shaman King ("Król Szamanów") poczynając od trzeciej rundy.

Obecnie blog uznać można za zakończony. Oficjalne zakończenie ma miejsce w rozdziale 37. Pozostałe uznać można za dodatkowe. Nie mają one większego wpływu na fabułę.

wtorek, 9 października 2012

13. Trudna rozmowa


Ohayo!
Witam wszystkich bardzo serdecznie w wyjątkowym dniu... Wiecie może dlaczego wyjątkowym? Dziś 9.10 czyli... urodziny Mikihisy! Wszystkiego najlepszego Miki! *wchodzą bliźniacy z wielkim tortem oraz Ren z butelką szampana... Picollo^^*
Chciałabym też złożyć nieco wcześniejsze życzonko Jun, która jutro obchodzić będzie swoją rocznicę :) Wszystkiego naj!
A teraz... Wielkie dzięki, dzięki, dzięki Kochani! Mój blog przekroczył dzisiaj 1000 wejść <zaciesz>. Nigdy nie spodziewałam się, że będę miała jakichkolwiek czytelników, a co dopiero takich jak Wy ^.^
Nie przedłużając, zapraszam na notkę. Tym razem dedykowaną... Akane :D Mam nadzieję, że Ci się spodoba ^.^

13. Trudna rozmowa

- H-h… H-Hao??? – wyjąkał zupełnie zdezorientowany Ren. Nadał stał tam niczym słup soli, zbyt zszokowany by wykonać jakikolwiek ruch.
         Ognisty szaman podniósł wzrok. W jego oczach widać było wyraźne niezadowolenie. Przez moment wpatrywali się w siebie bez słowa. W końcu długowłosy, widząc, że Chińczyk nie przejawia skłonności do ruchu, powoli wstał, przy okazji otrzepując z kurzu swoje ubranko^^. Młody Tao wystraszył się nieco tą „nagłą” zmianą pozycji i cofnął kilka kroków. Starszy z Asakurów westchnął tylko i, aczkolwiek niechętnie, wyszedł z cienia.
         Jego widok wprawił resztę w podobny szok. Choco jęknął cicho i drżąc ze strachu schował się za Horo. Faust mężnie zasłonił sobą Elizę, a Ryu wycofał się aż pod samą ścianę. Tylko Yoh stał nadal w miejscu z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie sposób domyślić się, co działo się w umyśle właściciela pomarańczowych słuchawek.
         Hao przeleciał wzrokiem po twarzach wszystkich współwięźniów. Niezadowolony założył ręce i spytał opryskliwie:
- Oczekujecie czegoś?
- Yyy… My…ten…tego… - Ryu chciał coś powiedzieć, lecz żadne słowo nie mogło mu przejść przez gardło.
         Nastała niezręczna cisza, którą dałoby się niemalże kroić nożem…
- Co ty tu robisz? – odważył się w końcu zapytać Ren.
         Ognisty szaman westchnął ponownie. Wiedział, że i tak nie uniknie tego pytania…

♥♥♥

         W obecnej chwili stał chyba najbliżej Hao. Nie miał pojęcia jak wybrnąć z niezręcznej sytuacji. Nie wiedział też, co planuje jego brat. Na razie więc tylko czekał.
         Och! Jakże by chciał móc powiedzieć o wszystkim przyjaciołom! Jednak… patrząc na ich obecną reakcję… Czy naprawdę uwierzyliby mu? Czy potrafiliby zaufać komuś, kogo uważają za mordercę?
         Nagle usłyszał w swojej głowie głos bliźniaka:
- Przepraszam Cię Yoh… Wiem, że może nie podobać ci się moje zachowanie. Na razie jednak jeszcze niczego im nie mówmy…
- Ale… Dlaczego?
- Zrozum Yoh, tu nie chodzi o jakieś moje widzimisię, ale o ich bezpieczeństwo. Jeśli X-laws się dowiedzą…
- Może i racja… To, co zrobimy? – krótkowłosy zrozumiał, że psychopaci mogliby wykorzystać taki stan rzeczy przeciwko nim. Czemu wszystko musi być takie trudne?
- Mam pewien…pomysł. Ale muszę coś wiedzieć…
- Tak?
- Czy mi ufasz? – głos ognistego szamana zadrżał.
- Hao! Oczywiście, że ci ufam! – odpowiedział natychmiast Yoh. – Przecież wiesz! Kocham cię braciszku!
         Po tych słowach poczuł nagle w swoim umyśle coś, jakby niewyobrażalne szczęście. Nie sądził, że te kilka słów było aż tak ważnych dla brata… Chciał podejść i przytulić Hao, poczochrać mu fryzurkę lub chociaż się uśmiechnąć… Niestety, nie było to możliwe… Zaraz potem doznał wrażenia, że obudził się ze snu. Jego bliźniak przestał używać reishi. Przedtem zdawało się, że byli z długowłosym w jakimś zupełnie innym miejscu. Teraz niestety ponownie znajdowali się w ciemnym wilgotnym lochu, pełnym szczurów (Ząbek xD) i innych, nieznanych nam nawet stworzeń.
- Jak sądzę nie dacie mi spokoju, dopóki wam nie powiem, co? – odezwał się Hao. Wyraźnie widać było, że nie ma ochoty na tę rozmowę.
         Eks-tajni agenci popatrzyli po sobie, po czym ostrożnie, prawie niezauważalnie pokiwali głowami.
- Ehh… Macie trzy pytania. Potem dacie mi spokój – powiedział Asakura tonem nieznoszącym sprzeciwu. Następnie podszedł nieco bliżej do chłopaków i usiadł na podłodze. Zdawał się być wielce znudzony i obecną sytuację traktować jak zło konieczne.
         Yoh podziwiał w tej chwili brata za jego wyluzowanie. Widząc, że żaden z przyjaciół nie kwapi się aby przysiąść obok Hao, postanowił zrobić dobry przykład i powoli zbliżył się do długowłosego. Wykorzystując wszystkie swoje umiejętności aktorskie, starał się wyglądać na śmiertelnie przerażonego. Drżąc lekko i błądząc wzrokiem po twarzach kolegów, przysiadł jakieś pół metra od bliźniaka. Uchwycił wzrokiem zaniepokojonych towarzyszy oraz krótkie spojrzenie rzucone w jego stronę przez władcę płomieni.
- Yoh… Czy ty się mnie boisz? – usłyszał pełen niedowierzania głos w swoim umyśle.
- Chciałbyś… Chyba śnisz, braciszku – odparł na to krótkowłosy.
- Jak nie zostaniesz królem szamanów, zawsze możesz zapisać się do szkoły aktorskiej.
- Tak, ale najpierw przebiegnę maraton – zaśmiał się młodszy Asakura. Na tym jednak skończyła się ich rozmowa. Hao odezwał się, lecz tym razem już na głos:
- A wy co? – ognisty szaman zdawał się lekko denerwować. – Będziecie tu stać jak posągi? Czekacie na specjalne zaproszenie?
         Słowa te musiały wreszcie dotrzeć do naszej gromadki. Z niepewnymi minami zaczęli dosiadać się do Asakurów. Choco, któremu przypadło miejsce po drugiej stronie długowłosego, nie przestawał trząść się ze strachu (Siedzieli w kółeczku xD Jak to mówimy u nas w szkole – koło gospodyń wiejskich :D).
- To jak? Chcecie się czegoś dowiedzieć, czy mogę już sobie iść? – zniecierpliwił się władca płomieni. Dla większego efektu^^ sprawił, że niewielki stosik siana tuż obok jego dłoni zajął się ogniem. – A ty przestań się wreszcie trząść jak jakiś chichuachua od Paris Hilton!
         McDonnel, zaskoczony, że Asakura zwraca się bezpośrednio do niego, aż podskoczył. Hao, widząc, że prawdopodobnie nic już nie wskóra, przeciągnął dłonią po twarzy. Nie sądził, że wzbudza aż taki lęk…
         Ten gest musiał chyba jednak podziałać, bo w końcu Faust (dla Ciebie Akane *.*) odważył się zadać pierwsze pytanie:
- Jak to możliwe, że jesteś więźniem X-laws?
         Długowłosy spojrzał na niego spode łba. Przez moment zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Powiedzmy, że ich nie doceniłem…
         Ponownie zapanowała cisza. Ubrani w matrixowe stroje szamani rozglądali się po sobie, szukając kogoś, kto zada następne pytanie.
- Czy to, że mistrz Yoh, a teraz też my, zostaliśmy porwani, ma jakoś związek z tobą? – wypowiedział w końcu Ryu.
         Tym razem, władca płomieni zdawał się mieć problem z odpowiedzią. Spuścił na moment wzrok i zamyślił się. Po jakiejś minucie ponownie uniósł głowę i z wyraźnym zdenerwowaniem rzucił:
- A skąd mam wiedzieć, jakie są plany tych psycholi?! Jak tam wam zależy to sami spytajcie!
- W porządku. W takim razie ostatnie pytanie. Jak to możliwe, że pomimo spędzenia z tobą dość długiego czasu sam na sam, Yoh jeszcze żyje? – zapytał pewnie Ren. Już otrząsnął się z chwilowej niemocy i zaczęło go denerwować zachowanie starszego Asakury.
         Bliźniacy spojrzeli po sobie. Yoh z niepewnością, Hao z pewnym zaintrygowaniem (medal chłopaki za grę aktorską xD). Po krótkiej pauzie, ognisty szaman odwrócił się ponownie w kierunku zgromadzonych.
- Sam nie wiem. Miałem inne sprawy na głowie – powiedział przybierając obojętny ton.
- Jakie sprawy? – zainteresował się Horo, jednak właściciel (cudownej *.*) pelerynki nie odpowiedział.
- Miały być trzy pytania – rzekł tylko, a następnie wstał i powoli wrócił na swoje poprzednie miejsce w cieniu.
         Nie był zadowolony. Wcale nie chciał okłamywać przyjaciół Yoh, ale gdyby tego nie zrobił, naraziłby ich na niebezpieczeństwo. „Czemu to życie musi być tak skomplikowane?” – pomyślał jeszcze, a następnie przysiadł z powrotem w kącie, uważnie obserwując spoczywających opodal szamanów.

♥♥♥

         Pomimo dość późnej pory (coś koło 23.00), niewiele osób w wielkiej rezydencji leżało już w swoich łóżeczkach. Właściwie to chyba tylko sama Iron Maiden Jeanne (o ile tą żelazną puszkę można nazwać łóżeczkiem^^). Jej podwładni mieli wciąż mnóstwo roboty z przywracaniem zamku do stanu używalności… Musieli przecież skończyć wszystkie prace przed przybyciem inspektora xD.
         Wąskim korytarzem z wiadrem w jednej oraz mopem w drugiej ręce szedł pewien blondyn o dość charakterystycznej fryzurze ^.^. Nie można powiedzieć, że był w dobrym humorze… Ale jak tu być wesołym po godzinie szorowania podłogi? Zwłaszcza, że ma się przed sobą perspektywę kolejnych dwóch godzin warty? I jak tu się, kurczak, wysypiać gdy między północą a drugą nad ranem trzeba siedzieć i pilnować słodko śpiących więźniów! A potem się wstaje z worami pod oczami… I dziwić się, że nie ma się szans u Meene?
- Ehh… - westchnął nieszczęśliwy romantyk. Wtem, jakiś chłopięcy głos wyrwał go z zamyślenia.
- John! Hej, John!
- Cześć Lyserg – Denbat przystanął, pozwalając zielonowłosemu zrównać się z nim. – Co u ciebie?
- Jakoś leci… Właśnie skończyłem myć okna na poddaszu…
- Mnie czeka jeszcze mycie podłogi w jadalni i Sali wykładowej… - westchnął dorosły X-laws.
- Poczekaj, pomogę ci z tym wiadrem – uśmiechnął się Diethel i wziął od towarzysza rzeczony obiekt.
- Dzięki.
         Przez chwilę szli w milczeniu. W końcu dotarli do drzwi prowadzących do jadalni.
         Było to dość duże pomieszczenie, którego główne wyposażenie stanowił długi, drewniany stół i kilkanaście stojących wokół niego krzeseł. Szare, kamienne ściany ozdabiały tylko dwa obrazy z jakimś górskim widoczkiem oraz całkiem spory arras tkany w kwiatowe wzory. Podłoga wykładana dębowymi deskami w niektórych miejscach pobrudzona była… lepiej nie wiedzieć, czym xD. Z sufitu zwisał ozdobny żyrandol, zupełnie niepasujący do dość surowego wnętrza.
         John, niezadowolony oparł o ścianę mop i usiadł na jednym z siedzisk. Po chwili obok przysiadł się Lyserg. Wydawał się być nieco zawstydzony, tak jakby chciał się o coś zapytać, a zarazem się tego bał.
- Co jest? – postanowił ułatwić mu zadanie Denbat.
- Wiesz… Tak się zastanawiałem…
- Tak?
- No… bo skoro złapaliśmy Hao… To co teraz z nim zrobimy? I co z Yoh i jego przyjaciółmi?
- O to możesz się zapytać tylko Marco. Ja wiem tyle, co ty. Czyli nic.
- Nieprawda! Ty miałeś już kilka razy wartę – zaprzeczył mu chłopak. – Powiedz mi proszę… Jaki on jest teraz? I co…
- Co go łączy z twoim kolegą, Yoh?
         Zielonowłosy był nieco zaskoczony. Nie spodziewał się, że towarzysz tak dobrze go zrozumie…
- No właśnie.
- Hao… Hmm… Z tego, co mi się wydaje, on wcale nie jest taki zły. Mam wrażenie, że bardzo się zmienił. A jest to ewidentnie zasługa jego brata – widząc zdziwione spojrzenie Diethla, dodał – Tak, ci dwaj Asakurowie bardzo się lubią.
- Ale… To znaczy…?
- Posłuchaj. To, co ci teraz powiem nie może trafić do niepowołanych uszu. Przyrzekasz, że nikomu nie powiesz?
         Z początku nastolatek uznał te słowa za żart, jednak widząc poważną i jakby lekko wystraszoną minę kolegi, pokiwał potakująco głową. John rozejrzał się, a następnie nachylił i szepnął:
- Moim zdaniem oni nie powinni być uwięzieni.
- Co?! – zawołał zaskoczony Lyserg. Denbat szybko go uciszył. – Ale… Przecież to Hao…
- To już nie jest ten sam Hao, co kiedyś. Słyszałam jak mówił, że bardzo żałuje tego, co zrobił…
         Zielonowłosy ze zdziwieniem patrzył na starszego X-laws, który wstał i powoli wyszedł z pomieszczenia. Zostawił młodego Anglika z mnóstwem pytań bez odpowiedzi oraz… podłogą do umycia xD

♥♥♥

         Od czasu rozmowy z Hao, chłopaki próbowali kilka razy zacząć pogawędkę, jednak nic z tego nie wychodziło. Mijały sekundy, minuty. Kilka godzin. I właściwie nic konkretnego się nie działo -.-. Choco siedział i głaskał Mick’a, który oparł sobie głowę na jego kolanach. Ren cały czas uważnie obserwował ciemny kąt pomieszczenia, chwilami przerzucając spojrzenie na młodszego Asakurę, który nie ruszał się ani nie odzywał ani słowem. Z opuszczoną głową, zgarbiony, zupełnie nie przypominał tego tryskającego energią nastolatka. Widok ten przygnębiająco wpłynął na Ryu, Horo i Fausta. Z początku wysoki brunet próbował jakoś rozweselić przyjaciela, lecz Yoh był jakby nieobecny duchem. Po kilku nieudanych próbach zrezygnował i zajął się poprawianiem swojej nieco zniszczonej przez wilgoć fryzurki.
         Atmosfera poprawiła się nieco, gdy zmienili się wartownicy i miejsce strażnika objął… JOHN! (A któżby inny?) Co takiego się zdarzyło? Otóż, gdy nasz kochany Denbat przysiadł obok krat, z cienia wyszedł powoli milczący dotąd Hao. Zrobił kilka kroków, a następnie przycupnął zaledwie metr od strażnika.
- Cześć John – przywitał się ognisty szaman, wywołując totalny szok u przyjaciół brata.
- Cześć Haooo… - odpowiedział X-laws ziewając i zarazem wprawiając chłopaków z NWG w jeszcze większe osłupienie.
- Możecie z tym wreszcie skończyć?! Kiedy zrozumiecie, że na razie nie planuję zrobić wam krzywdy?! – zdenerwował się długowłosy.- Przecież widzę, że jesteście zmęczeni. Idźcie spać i dajcie mi spokój!
- A skąd mamy wiedzieć, że nie zabijesz nas, gdy zaśniemy? – spytał podejrzliwie Ren, na co Asakura przejechał dłonią po twarzy z miną w stylu „I don’t want to live on this planet anymore” (sorry, niektóre osoby mają na mnie zły wpływ xD).
- Mam wam to dać na piśmie, czy jak? – spytał nieco zdesperowany.
Najwyraźniej podziałało to na „tajnych agentów”, bo nastrój zdecydowanie się rozluźnił. Nie minęły dwie minuty, a Horo, Choco, Ryu i Faust, zmęczeni poszukiwaniami i ciągłym stresem, oddalili się do krainy Morfeusza. Ren, mimo iż starał się jak mógł nie zasnąć, po chwili też się poddał i pogrążył w sennych marzeniach (pełnych mleka^^). Yoh, po odczekaniu kilku minut dla pewności, czy koledzy usnęli, ostrożnie zbliżył się do brata. Jednak on również był bardzo senny. Ognisty szaman uśmiechnął się do bliźniaka, który ziewnął, położył się na ziemi z głową na kolanach braciszka i usnął. Długowłosy troskliwie pogłaskał go po włosach i odgarnął mu z czoła dokuczliwy kosmyk. Następnie rozejrzał się uważnie. Gdy miał pewność, że nikt go nie usłyszy, zwrócił się szeptem do Denbata:
- John… Czy mógłbyś coś dla mnie zrobić? 


Dzisiaj obiecane obrazki pt. "Za co kochamy bliźniaków", czyli urocze obrazki z Haosiem i Yohsiem *.*


Kocham minę Haosia na tym obrazku :D





I to by już było wszystko na dziś :D
Następne obrazki?
a) Faust
b) John xD
C) Yoh i Anna

Buziaki :) Czekam na Wasze cudowne komentarze ^.^

14 komentarzy:

  1. JOHN!!!!:D:D:D b)! b)! chcemy b)!XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej.. To chyba Twój najkrótszy komentarz :D

      Usuń
    2. dziołcha, daj mi się rozkręcić;P

      Usuń
    3. poza tym zaczęłam po prostu od najistotniejszej sprawyXD

      Usuń
  2. dziwisz się, że masz 1000 wejść? a wiesz, ile razy ja tu już dzisiaj byłam sprawdzając, czy jest wreszcie ten rozdział? no właśnie...;P
    hmm... z jednej strony rozumiem, że Hao może mieć obawy, w końcu po Marco można się spodziewać wszystkiego, aczkolwiek i tak uważam, że powinni wszystko wyjaśnić przyjaciołom Yoh... im szybciej zaczną współpracować, tym szybciej i efektywniej skopią psycholom tyłkiXD (oczywiście wyłączając Johna:d Johna mają wziąć ze sobą^o^) *tak btw... najpierw napisałam "jego mają wziąć...", ale potem doszłam do wniosku, że "John" jednak zbyt ładnie wyglądaXD niech diabli wezmą synonimy, John rulez!XD*
    czyżby w zielonej głowie coś zaczęło dojrzewać? i czyżby to coś było zalążkiem mózgu?XD ach, i wszystko dzięki Johnowi...;D (z tą podłogą to się John wycwaniłXD)
    oj no ale o co Hao chce prosić Johna? jak mogłaś przerwać w takim momencie? *foch*
    no nic, pozostaje czekać na nexta... i tak najwyższy czas wyłączyć komputer, a nie co chwilę sprawdzać, czy jest rozdział...^^'
    jak zwykle się podobało:) buziaczki i mam nadzieję, że do zobaczenia wkrótce;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :D
      Właśnie kończę przepisywać notkę, więc prawdopodobnie jeszcze dzisiaj opublikuję ^^
      Wiesz, weszłam sobie dzisiaj na Twojego czerwonego bloga i mogę powiedzieć tylko jedno - FOCH! Dlaczego John musiał przegrać w walce? Nie no, zaraz się chyba popłaczę T.T Zupełnie zapomniałam, że to on wtedy walczył T.T
      Dobra, odbija mi już xD Idę się najeść czekolady i pewnie mi przejdzie :D
      Hao: Podziel się ze mną!!
      No dobra... Ale nie mów Yoh!
      Yoh: Coś mnie ominęło? *rozbrajający uśmiech* O! Cześć Spokoyoh! Dzięki za komentarz *macha łapką, po chwili przyłączają się też Hao i Yohao*
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  3. Hejka :) Sorki za nieskomętowanie tamtej notki nie miałam kiedy. ( realia gimnazjum) Notke czytało się super. Nono ciężko jest chyba udawać ,że się nienawidzi. Biedni Yoh i Hao. John !! Ciekawa jestem o co poprosi Hao?

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczena spada xd genialny rozdział !! a i jeszcze :********* za to ze faust zadał to pytanie jako pierwszy :D :* dzieki :) gratuluje 1000 wejść! xd wiesz to znaczy ze piszesz naprawdę dobrze wiec nie przestawaj !! " Faust mężnie zasłonił sobą Elizę"
    :3333333333 zasłodzenie 3 stopnia ,ok czekam na nowa notkę , jestem ciekawa czy przestaną się bać Haoo ;3 a no i oczywiście za obrazkami z faustem jestem ( i love himmm)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :D
      Na razie nie było za bardzo jak wcisnąć Fausta, ale jak widzisz robiłam co mogłam :) Zasłodzenie 3-ego stopnia? Super wyrażenie :)
      Czy przestaną się bać? Nie, tego Ci nie powiem xD
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Witaj! :D

    Znalazłam czas, aby tu wpaść, więc jestem^^
    Rozdział był cudny, no i John się pojawił :D Wiesz, on ciągle mnie prześladuje, ale już Ci o tym pisałam. :P
    Nie mogę się doczekać, kiedy John...no wiesz...weźmie udział w pewnym przedsięwzięciu...Ty wiesz, o co mi chodzi.

    Bliźniacy! :D Kocham ich!! XD Odbija mi :D Wiesz, że ja uwielbiam takiego Hao, takiego zadziornego i w ogóle. Zresztą ja go zawsze lubię^^

    Dobra, muszę kończyć, bo zaraz matematyka, a potem idę do krwiodawstwa ^^

    A tak w ogóle...zgadzam się ze Spokoyoh. Jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! No wiesz?!

    Obrazki są przepiękne i następnym razem proszę o Johna(ale to chyba było do przewidzenia^^)
    Pozdrawiam i czekam na next:)
    PS. Nie wiem, kiedy będę na gg, bo teraz nie mam internetu, ale jak tylko będę, dam Ci znać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I gratuluję ze 1000 wejść. ^^ Ale nikt się nie dziwi takiego wyniku, bo ja osobiście wchodzę tu co najmniej raz dziennie ^^

      Usuń
    2. [Ren: Jeszcze kilka takich komentarzy, a Yohao nigdy się nie pozbędzie tego uśmiechu na twarzy...]
      Mi też zawsze odbija przy Johnie :D Uwielbiam o nim pisać xD
      Mam nadzieję, że niedługo znowu będziesz mogła wejść na gg :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Zakaz używania wulgaryzmów!
Przyjmuję tylko konstruktywną krytykę! Komentarze typu "Żaal..." etc będą kasowane w trybie natychmiastowym.