No dobra... zobaczmy...
1. Laptop - jest √
2. Zeszyt z opowiadaniem - jest √
3. Coś do picia - jest √
4. Czekolada (ćśś... nie mówcie Haosiowi!) - jest √
Skoro mam wszystko, zabieramy się do kolejnego rozdziału :D
.....
Przepisane! ^.^ A co to oznacza? To, że dotrzymałam terminu! <zaciesz> :D Obiecałam, że będzie we wtorek i się wyrobiłam.
Nie będę się zbytnio rozpisywać, bo... szczerze mówiąc mi się nie chce xD Muszę jednak przeprosić za nieumieszczenie ankiety w poprzedniej notce... Gomen! W tym wypadku postanowiłam wstawić po prostu kilka uroczych obrazków z SK ;)
Ten rozdział... Może i nie jest najdłuższy, ale jeżeli ktoś ma moje konto gg, wie już, że będzie w nim Wielki Powrót Ząbka xD. Nie mogłam przecież tak zostawić tego szczura, nie? ^.^
Dobra, nie przynudzam! Rozdzialik dedykuję nowej czytelniczce - Yunie SK. Mam nadzieję, że się spodoba *.*
15. Wielki Powrót Ząbka oraz Haosia-swatki ciąg dalszy ;)
- I jak poszło z Meene? – zapytał Hao z wielce
wymownym uśmieszkiem xD. John przed chwilą przyszedł zmienić dotychczasowego
wartownika, Cebina, lecz nie do końca dało się wywnioskować, w jakim był
nastroju. Mimo, że początkowo ognisty szaman obiecywał sobie nie angażować się
zbytnio w rolę swatki, w głębi duszy interesował się, czy jego plan wypalił. Ku
jego wielkiemu zdumieniu, John zaczął uderzać się dłonią w czoło, powtarzając:
- Baka! Baka! Baka!! ... (tłum. Idiota, kretyn
itd.)
- Co się stało? – spytał zaniepokojony chłopak.
Jeśli jego plan się nie powiódł, może pożegnać się ze spełnieniem swojej
prośby… -.-
- Zrobiłem wszystko, co mówiłeś. Przyniosłem jej
rano kakao, usiadłem obok, udało mi się nawet porozmawiać! Ale przyszedł ten
#$%@!& inspektor…
- Bez takich słów, proszę…
- No i… - John nie przejmował się zupełnie uwagą
szatyna. – Ona mu się chyba spodobała… Bo jak… To on… No i… Za długo… - X-laws
nie potrafił się wysłowić. Hao, chcąc poznać tą najwyraźniej ciekawą historię,
postanowił wykorzystać reishi.
Było dość późne popołudnie. Denbat, Marco,
Lyserg i Meene stali przed budynkiem Urzędu Sprawiedliwości i żegnali się z
wysokim brunetem w charakterystycznym garniturze. Lasso miał dość nietęgą minę,
trochę jak uczeń, który za karę musi zostać po lekcjach. Diethel… ogólnie
wyglądał na nerwowego: rozglądał się niepewnie i bezwiednie miętolił w palcach
róg swojego płaszcza. Meene zdawała się być najbardziej opanowana, lecz
jasnowłosy zdawał sobie sprawę, że to tylko pozory.
Okularnik podał inspektorowi rękę i
mrucząc jakieś grzecznościowe formułki podziękował za wizytę. Zielonowłosy
niepewnie uścisnął wyciągniętą przez urzędnika dłoń. John, starając się nie
ukazywać swojego… zdenerwowania^^, szybko powiedział „Sayonara
Panie-BHP-to-moja-pasja” (oczywiście nie dosłownie xD), zaraz potem odsuwając
się na kilka kroków. W końcu przyszła kolej na Meene. Wąsaty podszedł do panny
Montgomery, ujął jej dłoń i pocałował, niczym dżentelmen z wiktoriańskiej
Anglii. No niedoczekanie! Jakiś Amerykanin-służbista od siedmiu boleści będzie
konkurował w dżentelmeństwie z nim, rodowitym Anglikiem?!
Sekundy mijały nieznośnie powoli, a
brunet jakoś nie puszczał ręki blondynki i wciąż patrzył jej w oczy. W Johnie
wzbierała coraz większa wściekłość. Gdy minęło pół minuty, nie wytrzymał.
Szybkim krokiem podszedł do inspektora i… po prostu zaserwował mu szybkie
spotkanie z świeżo obsianym trawą gruntem xD.
- Nie waż się
nigdy więcej podrywać mojej Meene! – zawołał do totalnie zaskoczonego i nieco^^
niezadowolonego inspektora. Zaraz potem zdał sobie sprawę, co zrobił. Spojrzał
jeszcze na zdezorientowanych Marco i Lyserga, a następnie na zdumioną
dziewczynę. O dziwo, na jej twarzy pojawił się ten uroczy rumieniec oraz
nieśmiały uśmiech.
Jednak, zanim ktokolwiek zdążył coś
powiedzieć, Denbat biegł już do budynku…
- Co ci powiedział Marco? I jaka była reakcja
inspektora? – zapytał Hao, gdyż nie chciał już więcej naruszać osobistych
wspomnień członka X-laws.
- Proszę? Skąd ty…? – jasnowłosy był zupełnie
zdezorientowany. Dopiero po chwili przypomniał sobie o niezwykłych
umiejętnościach władcy płomieni. – Noo… inspektor trochę się wkurzył i
nawrzeszczał na Marco, że jutro przyjdzie ponownie razem z całą ekipą… I, że
jak znajdzie jakiekolwiek niedociągnięcie, to nie będziemy już mogli się tu
zatrzymywać…
Asakura
poczuł nagle wielką nadzieję. Skoro wyrzucą X-laws, to nie będzie miejsca, w
którym mogliby ich więzić. Co oznaczałoby, że nie musiałby on wdrażać w życie
swojego planu… Niestety, jakiekolwiek pozytywne myśli zostały stłamszone przez
następną wypowiedź Johna.
- Wtedy Marco prawdopodobnie będzie musiał pozbyć
się więźniów… Wiesz chyba, co to oznacza?
Wiedział
aż za dobrze… Że też akurat teraz zachciało się Denbatowi walczyć o ukochaną…
Ale mimo wszystko Hao nie potrafił się na niego gniewać. Za miłość nie można
nikogo obwiniać, tak samo jak nie można potępiać za przyjaźń, czy… braterstwo…
- Ukarali cię jakoś? – spytał w końcu chłopak.
- Trochę na mnie nawrzeszczał… I mam teraz co drugą
wartę. Oprócz tego oliwienie żelaznej damy przez miesiąc… Chociaż właściwie i
tak zawsze to robię… A, no i skonfiskował mi wszystkie swoje książki – przy
ostatnim zdaniu na twarzy strażnika pojawił się chytry uśmieszek. Na ten widok,
Hao miał ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem. Jednak powstrzymał się i zadał
tylko następne pytanie.
- A co z Meene?
- Ona… Ja.. tego… Nie widziałem się z nią od
tamtego czasu…
John
zachowywał się jak typowy uczniak. Odwrócił głowę, aby ukryć zarumienioną twarz
oraz bezwiednie przeczesał palcami włosy. Szatyn miał zamiar jeszcze coś
powiedzieć, lecz wyczuł, że któryś z przyjaciół Yoh się obudził. Skwitował więc
całe zajście pobłażliwym uśmiechem i z powrotem przeszedł na swoje stałe
miejsce w kącie Sali. Na wszelki wypadek wysłał do Denbata myślową wiadomość:
- Nie chcę na
razie, aby przyjaciele mojego brata wiedzieli, że pogodziłem się z Yoh. Mogę
liczyć na twoją dyskrecję?
John
z nieobecnym wzrokiem pokiwał lekko głową.
- A co do mojego…
zamówienia…
- Przyniosę ci je
na następną wartę.
Usatysfakcjonowany
nastolatek uśmiechnął się jeszcze, a następnie poprawił pozycję na wygodniejszą
i nareszcie oddał się w ramiona snu…
♥♥♥
Pewien
uroczy szczurek ze swoją szarofuterkową rodzinką przemykał od śmietnika do
śmietnika w poszukiwaniu jakiegoś obiadu dla swojej piszczącej gromadki. A co
robił poza piwnicami Urzędu Sprawiedliwości? Cóż… Można powiedzieć, że szukał
nowego lokum, bo z powodu przybycia jakiegoś ludzia z wąsem w dziwnym
garniturze, te człowieki w białych mundurach zasmrodziły mu całą norkę środkiem
przeciw gryzoniom! No szczyt! Nie to, że ta dziwna mgiełka dusi czy zabija. Po
prostu cuchnie, a w takim otoczeniu nieprzyjemnie jest mieszkać nawet
szczurowi. Tak więc piszcząca rodzinka pomstując na nieprzychylny los, musiała
zebrać cały swój dobytek (czyt. Trochę jedzonka na czarną godzinę) i
wyprowadzić się w poszukiwaniu lepszego miejsca.
Jak
na złość wszystkie śmietniki były puste i Ząbek zaczął już tracić nadzieję na
odnalezienie pożywienia. I tak jego delikatne uszka były mocno zmęczone pełnymi
wyrzutu popiskiwaniami szczurzątek… Wtem, jego czarnym, przypominającym
koraliki oczkom ukazał się cudowny widok, a do małego noska dotarł przyjemny
zapaszek jedzonka. Przed średniej wielkości domkiem stał ewidentnie
przepełniony kubeł na śmieci. Gryzonie szybko podreptały w jego stronę, gotując
się już na nadchodzącą ucztę. Niestety, gdy były zaledwie dwa metry od
śmietnika, poczuły silną woń szczypiorkowych chipsów. Po co w ogóle takie coś
produkują? Skoro nawet szczurom nie smakuje… (Btw, ja nie mam nic do szczypiorkowych
chipsów – po prostu wybrałam pierwszy smak, jaki mi przyszedł do głowy xD).
Już
futerkowcy mieli odejść zrezygnowani, gdy poczuli dużo przyjemniejszy aromat.
Sernik z cynamonem <3 Mniam! Ząbek zostawił rodzinkę w pseudo-ogródku, a sam
wspiął się po rynnie na kuchenny parapet. Wewnątrz pomieszczenia, zastał dwoje
ludziów: bardzo niskiego chłopaka i różowowłosą dziewczynę. Jasnowłosy stał na
jakimś stołeczku i robił coś dziwnego z wodą, talerzami i pachnącą cytrynami
pianą („Czyli jak po szczurzemu opisać zmywanie” – dedyk dla Lenny_Lover
<3). Jego koleżanka wyciągała właśnie z piekarnika blachę z ciastem. Ku
zadowoleniu ukrytego pod firanką szczurka, położyła gorącą formę na stole pod
oknem.
- Jak myślisz Tamao, czy Anna się denerwuje
nieobecnością chłopaków? Bo mam wrażenie, że od ich wyjścia jest jakaś… spięta…
- zapytał niewysoki człowiek.
- Nie wiem Manta… Ja sama zaczynam się martwić… Nie
ma ich już tak długo… - nieśmiało odpowiedziała różowowłosa. – Ciekawe, czy
znaleźli Yoh…
Yoh?
Czy aby gdzieś już tego nie słyszał? „Myśl szczurze, myśl! … Tak! Ten miły
chłopak, który dał mi jedzonko zwracał się tak do swojego klona!” – nawet mnie
zadziwia inteligencja tego gryzonia xD.
Niestety,
pogrążony w rozmyślaniach gryzoń, nieco się zapomniał i opuścił bezpieczną
kryjówkę wystawiając się na „widok publiczny^^”.
- Aaa!! – pisnęła dziewczyna. – Szczur!!
- Spokojnie Tamao…
- Zje ciasto, które przygotowałam dla Yoh! – w
przestrachu, panienka nie zdawała sobie nawet sprawy, co mówi. Zapewne, gdyby
była bardziej opanowana, nie zawołałaby tego tak głośno… A nawet, jeśli, to
zaraz jej twarz przybrałaby kolor dojrzałych malin… - Twoje niedoczekanie
szczurze! Kohchi! Ponchi!
Przed
nieco zdezorientowanym szarofuterkowcem pojawiły się jakieś dwa zwierzaki o
niezbyt przyjaznych intencjach. Oba rzuciły się na biednego szczurka z jakimś
dziwnym, bojowym okrzykiem. Nie spodziewały się jednak, że ich przeciwnik nie
jest tak bezbronny, na jakiego wygląda… <CENZURA – drastyczne sceny> Całe
zajście skończyło się więc kilkunastoma rankami po ostrych ząbkach i pazurkach
na ogonie Ponchiego i uszach Konchiego.
Ząbek,
mimo swojego chwalebnego zwycięstwa, postanowił wynieść się z tego
niebezpiecznego domu. Zwłaszcza, że różowowłosa zdążyła się już zaopatrzyć w
groźnie wyglądającą miotłę… Wygląda na to, że pozostało mu poszukać obiadku w
postaci szczypiorkowych chipsów… No cóż… Jak to mówią – „Jak się nie ma, co się
lubi…”
♥♥♥
Minęło
kilka godzin… Przez ten czas strażnicy zdążyli się już dwukrotnie zmienić.
Niedługo po zakończeniu rozmowy z Johnem, jego stanowisko objął Chris. Jednak
jego warta nie trwała zbyt długo i ani się obejrzeć, a znów obok kraty siedział
nasz ukochany romantyk =). Niestety, jak na złość Hao nie mógł do niego
podejść, aby…ekhem…(jeszcze nie powiem xD)… odebrać zamówienie. Uznajmy jednak,
że Yohao jest litościwa [Ren: Taa… jasne^^] i… *nagle Yoh i jego przyjaciele
pogrążają się w głębokim śnie* [Ren: Zzzz…]. Od razu lepiej :D
Ognisty
szaman po raz, co najmniej –nasty (gomen, wiem że to monotonne -.-) po cichu
przedostał się do swojego stałego miejsca spotkań z Johnem.
- Powiesz mi w końcu do czego potrzebne ci kartki i
długopis? – spytał X-laws wręcz umierając z ciekawości. Początkowo, Hao miał
zamiar nadal trzymać jasnowłosego w niepewności, lecz widząc jego rozbrajającą
minkę w stylu „kot ze Shreka” (niewtajemniczeni – kilk!) zlitował się:
- Mam zamiar coś napisać – odparł z uśmiechem.
Chyba nie liczyliście, że tak szybko powie, jaki ma plan? ^.^
- Serio? I po to były te wszystkie podchody i
umowy? Żeby sobie pobazgrać po kartce?
- Bez przesady. Mam całkiem ładne pismo – szatyn udał
focha na towarzysza, jednak po chwili uśmiechnął się jeszcze szerzej i wzruszył
ramionami. Następnie powrócił na swoje stałe stanowisko, rozpalił niewielki
płomyczek, żeby cokolwiek widzieć w ciemności i zaczął pisać.
Tekst,
który pomimo wielogodzinnych analiz, wciąż nie mógł przybrać właściwej formy.
Kilka zdań, które zmienią wszystko…
No i to tyle na dziś :D
Teraz pora na obrazki! (kliknij aby powiększyć :D)
Jeden z moich ulubionych grupowych obrazków =) |
Tłumaczenie obrazka: Keiko właśnie dowiedziała się, że będzie mieć bliźnięta. Scena ta wydarzyła się jeszcze zanim dowiedziała się, że jednym z nich będzie Hao. |
Uwielbiam te miny^^ Haoś! Zostaw tą biedną kurę! |
To jest taakie kawaii^^ |
Ten obrazek pasowałby do 10 rozdziału :) |
To by było na tyle :D Trochę losowych obrazków :) Mam nadzieję, że się podobają.
Tym razem nie zapomnę o ankiecie:
a) HoroHoro
b) Lyserg
c) Tamao
Postanowiłam dać mniej popularne kategorie ^^ A co mi tam!
Buziaki i do następnej notki! (przypuszczalnie piątek lub sobota)
haha, JohnXD uwielbiam Cię,chłopie, po prostu uwielbiam;D muahaha, dobrze tak inspektorowi>) niech sobie nie wyobraża za dużo, zresztą i tak nie ma szans z Johnem;P John...^o^
OdpowiedzUsuńhm, to teraz na gwałt sprzątanie i nawet Marco bierze się za mopa?XD jak chce może sobie do tego sprzątania włączyć audiobooka swoich książekXD (brr... mnie by chyba pokręciło...== heh, gdyby John wiedział, że "za karę" mu je odbiorą, to pewno już dawno by coś przeskrobał;P) tylko co w takim razie z naszą wesołą gromadką? kto wie, co tym psycholom do głowy przyjdzie... i cóż Haoś wymyślił z tą kartką?
jak zwykle się podobał:) szczurki były rozkoszne^o^
buziaczki i czekam na next:))
a ten ostatni obrazek mam przyklejony na drzwiach, obok innych obrazków z SK;D
i bardzo bym prosiła obrazki z Tamao^^ (chociaż nie sądzę, żebyś miała takie, których ja jeszcze nie mamXD za bardzo mam hopla na punkcie Tamao;D)
Dziękuję za dedykację~ ;_;
OdpowiedzUsuńJeszcze nie przeczytałam wszystkich rozdziałów, ale już zaczynam rozkminiać. ^^
Btw. rysunek, przedstawiający karmienie Hany przez Hao jest boski~ XDDDD
Miło mi, że się podoba :)
UsuńJa też uwielbiam ten rysunek <3 Ten i wieeeele innych (btw, mam ich już ponad 1200!)
:*
wcale
OdpowiedzUsuńnie
OdpowiedzUsuńma
OdpowiedzUsuńmało
OdpowiedzUsuńkomentarzy
OdpowiedzUsuń!
OdpowiedzUsuńnie
OdpowiedzUsuńmarudź
OdpowiedzUsuńi
OdpowiedzUsuńpublikuj
OdpowiedzUsuńrozdział
OdpowiedzUsuńbtw... nienawidzę antySPAMu...==
OdpowiedzUsuń