Kilka słów o blogu + regulamin

Blog przedstawia moją wersję wydarzeń w anime Shaman King ("Król Szamanów") poczynając od trzeciej rundy.

Obecnie blog uznać można za zakończony. Oficjalne zakończenie ma miejsce w rozdziale 37. Pozostałe uznać można za dodatkowe. Nie mają one większego wpływu na fabułę.

wtorek, 16 października 2012

15. Wielki Powrót Ząbka oraz Haosia-swatki ciąg dalszy ;)


No dobra... zobaczmy...
1. Laptop - jest √
2. Zeszyt z opowiadaniem - jest √
3. Coś do picia - jest √
4. Czekolada (ćśś... nie mówcie Haosiowi!) - jest √
Skoro mam wszystko, zabieramy się do kolejnego rozdziału :D
.....
Przepisane! ^.^ A co to oznacza? To, że dotrzymałam terminu! <zaciesz> :D Obiecałam, że będzie we wtorek i się wyrobiłam. 
Nie będę się zbytnio rozpisywać, bo... szczerze mówiąc mi się nie chce xD Muszę jednak przeprosić za nieumieszczenie ankiety w poprzedniej notce... Gomen! W tym wypadku postanowiłam wstawić po prostu kilka uroczych obrazków z SK ;)
Ten rozdział... Może i nie jest najdłuższy, ale jeżeli ktoś ma moje konto gg, wie już, że będzie w nim Wielki Powrót Ząbka xD. Nie mogłam przecież tak zostawić tego szczura, nie? ^.^
Dobra, nie przynudzam! Rozdzialik dedykuję nowej czytelniczce - Yunie SK. Mam nadzieję, że się spodoba *.*

15. Wielki Powrót Ząbka oraz Haosia-swatki ciąg dalszy ;)

- I jak poszło z Meene? – zapytał Hao z wielce wymownym uśmieszkiem xD. John przed chwilą przyszedł zmienić dotychczasowego wartownika, Cebina, lecz nie do końca dało się wywnioskować, w jakim był nastroju. Mimo, że początkowo ognisty szaman obiecywał sobie nie angażować się zbytnio w rolę swatki, w głębi duszy interesował się, czy jego plan wypalił. Ku jego wielkiemu zdumieniu, John zaczął uderzać się dłonią w czoło, powtarzając:
- Baka! Baka! Baka!! ... (tłum. Idiota, kretyn itd.)
- Co się stało? – spytał zaniepokojony chłopak. Jeśli jego plan się nie powiódł, może pożegnać się ze spełnieniem swojej prośby… -.-
- Zrobiłem wszystko, co mówiłeś. Przyniosłem jej rano kakao, usiadłem obok, udało mi się nawet porozmawiać! Ale przyszedł ten #$%@!& inspektor…
- Bez takich słów, proszę… 
- No i… - John nie przejmował się zupełnie uwagą szatyna. – Ona mu się chyba spodobała… Bo jak… To on… No i… Za długo… - X-laws nie potrafił się wysłowić. Hao, chcąc poznać tą najwyraźniej ciekawą historię, postanowił wykorzystać reishi.
         Było dość późne popołudnie. Denbat, Marco, Lyserg i Meene stali przed budynkiem Urzędu Sprawiedliwości i żegnali się z wysokim brunetem w charakterystycznym garniturze. Lasso miał dość nietęgą minę, trochę jak uczeń, który za karę musi zostać po lekcjach. Diethel… ogólnie wyglądał na nerwowego: rozglądał się niepewnie i bezwiednie miętolił w palcach róg swojego płaszcza. Meene zdawała się być najbardziej opanowana, lecz jasnowłosy zdawał sobie sprawę, że to tylko pozory.
         Okularnik podał inspektorowi rękę i mrucząc jakieś grzecznościowe formułki podziękował za wizytę. Zielonowłosy niepewnie uścisnął wyciągniętą przez urzędnika dłoń. John, starając się nie ukazywać swojego… zdenerwowania^^, szybko powiedział „Sayonara Panie-BHP-to-moja-pasja” (oczywiście nie dosłownie xD), zaraz potem odsuwając się na kilka kroków. W końcu przyszła kolej na Meene. Wąsaty podszedł do panny Montgomery, ujął jej dłoń i pocałował, niczym dżentelmen z wiktoriańskiej Anglii. No niedoczekanie! Jakiś Amerykanin-służbista od siedmiu boleści będzie konkurował w dżentelmeństwie z nim, rodowitym Anglikiem?!
         Sekundy mijały nieznośnie powoli, a brunet jakoś nie puszczał ręki blondynki i wciąż patrzył jej w oczy. W Johnie wzbierała coraz większa wściekłość. Gdy minęło pół minuty, nie wytrzymał. Szybkim krokiem podszedł do inspektora i… po prostu zaserwował mu szybkie spotkanie z świeżo obsianym trawą gruntem xD.
- Nie waż się nigdy więcej podrywać mojej Meene! – zawołał do totalnie zaskoczonego i nieco^^ niezadowolonego inspektora. Zaraz potem zdał sobie sprawę, co zrobił. Spojrzał jeszcze na zdezorientowanych Marco i Lyserga, a następnie na zdumioną dziewczynę. O dziwo, na jej twarzy pojawił się ten uroczy rumieniec oraz nieśmiały uśmiech.
         Jednak, zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, Denbat biegł już do budynku…
- Co ci powiedział Marco? I jaka była reakcja inspektora? – zapytał Hao, gdyż nie chciał już więcej naruszać osobistych wspomnień członka X-laws.
- Proszę? Skąd ty…? – jasnowłosy był zupełnie zdezorientowany. Dopiero po chwili przypomniał sobie o niezwykłych umiejętnościach władcy płomieni. – Noo… inspektor trochę się wkurzył i nawrzeszczał na Marco, że jutro przyjdzie ponownie razem z całą ekipą… I, że jak znajdzie jakiekolwiek niedociągnięcie, to nie będziemy już mogli się tu zatrzymywać…
         Asakura poczuł nagle wielką nadzieję. Skoro wyrzucą X-laws, to nie będzie miejsca, w którym mogliby ich więzić. Co oznaczałoby, że nie musiałby on wdrażać w życie swojego planu… Niestety, jakiekolwiek pozytywne myśli zostały stłamszone przez następną wypowiedź Johna.
- Wtedy Marco prawdopodobnie będzie musiał pozbyć się więźniów… Wiesz chyba, co to oznacza?
         Wiedział aż za dobrze… Że też akurat teraz zachciało się Denbatowi walczyć o ukochaną… Ale mimo wszystko Hao nie potrafił się na niego gniewać. Za miłość nie można nikogo obwiniać, tak samo jak nie można potępiać za przyjaźń, czy… braterstwo…
- Ukarali cię jakoś? – spytał w końcu chłopak.
- Trochę na mnie nawrzeszczał… I mam teraz co drugą wartę. Oprócz tego oliwienie żelaznej damy przez miesiąc… Chociaż właściwie i tak zawsze to robię… A, no i skonfiskował mi wszystkie swoje książki – przy ostatnim zdaniu na twarzy strażnika pojawił się chytry uśmieszek. Na ten widok, Hao miał ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem. Jednak powstrzymał się i zadał tylko następne pytanie.
- A co z Meene?
- Ona… Ja.. tego… Nie widziałem się z nią od tamtego czasu…
         John zachowywał się jak typowy uczniak. Odwrócił głowę, aby ukryć zarumienioną twarz oraz bezwiednie przeczesał palcami włosy. Szatyn miał zamiar jeszcze coś powiedzieć, lecz wyczuł, że któryś z przyjaciół Yoh się obudził. Skwitował więc całe zajście pobłażliwym uśmiechem i z powrotem przeszedł na swoje stałe miejsce w kącie Sali. Na wszelki wypadek wysłał do Denbata myślową wiadomość:
- Nie chcę na razie, aby przyjaciele mojego brata wiedzieli, że pogodziłem się z Yoh. Mogę liczyć na twoją dyskrecję?
         John z nieobecnym wzrokiem pokiwał lekko głową.
- A co do mojego… zamówienia…
- Przyniosę ci je na następną wartę.
         Usatysfakcjonowany nastolatek uśmiechnął się jeszcze, a następnie poprawił pozycję na wygodniejszą i nareszcie oddał się w ramiona snu…

♥♥♥

         Pewien uroczy szczurek ze swoją szarofuterkową rodzinką przemykał od śmietnika do śmietnika w poszukiwaniu jakiegoś obiadu dla swojej piszczącej gromadki. A co robił poza piwnicami Urzędu Sprawiedliwości? Cóż… Można powiedzieć, że szukał nowego lokum, bo z powodu przybycia jakiegoś ludzia z wąsem w dziwnym garniturze, te człowieki w białych mundurach zasmrodziły mu całą norkę środkiem przeciw gryzoniom! No szczyt! Nie to, że ta dziwna mgiełka dusi czy zabija. Po prostu cuchnie, a w takim otoczeniu nieprzyjemnie jest mieszkać nawet szczurowi. Tak więc piszcząca rodzinka pomstując na nieprzychylny los, musiała zebrać cały swój dobytek (czyt. Trochę jedzonka na czarną godzinę) i wyprowadzić się w poszukiwaniu lepszego miejsca.
         Jak na złość wszystkie śmietniki były puste i Ząbek zaczął już tracić nadzieję na odnalezienie pożywienia. I tak jego delikatne uszka były mocno zmęczone pełnymi wyrzutu popiskiwaniami szczurzątek… Wtem, jego czarnym, przypominającym koraliki oczkom ukazał się cudowny widok, a do małego noska dotarł przyjemny zapaszek jedzonka. Przed średniej wielkości domkiem stał ewidentnie przepełniony kubeł na śmieci. Gryzonie szybko podreptały w jego stronę, gotując się już na nadchodzącą ucztę. Niestety, gdy były zaledwie dwa metry od śmietnika, poczuły silną woń szczypiorkowych chipsów. Po co w ogóle takie coś produkują? Skoro nawet szczurom nie smakuje… (Btw, ja nie mam nic do szczypiorkowych chipsów – po prostu wybrałam pierwszy smak, jaki mi przyszedł do głowy xD).
         Już futerkowcy mieli odejść zrezygnowani, gdy poczuli dużo przyjemniejszy aromat. Sernik z cynamonem <3 Mniam! Ząbek zostawił rodzinkę w pseudo-ogródku, a sam wspiął się po rynnie na kuchenny parapet. Wewnątrz pomieszczenia, zastał dwoje ludziów: bardzo niskiego chłopaka i różowowłosą dziewczynę. Jasnowłosy stał na jakimś stołeczku i robił coś dziwnego z wodą, talerzami i pachnącą cytrynami pianą („Czyli jak po szczurzemu opisać zmywanie” – dedyk dla Lenny_Lover <3). Jego koleżanka wyciągała właśnie z piekarnika blachę z ciastem. Ku zadowoleniu ukrytego pod firanką szczurka, położyła gorącą formę na stole pod oknem.
- Jak myślisz Tamao, czy Anna się denerwuje nieobecnością chłopaków? Bo mam wrażenie, że od ich wyjścia jest jakaś… spięta… - zapytał niewysoki człowiek.
- Nie wiem Manta… Ja sama zaczynam się martwić… Nie ma ich już tak długo… - nieśmiało odpowiedziała różowowłosa. – Ciekawe, czy znaleźli Yoh…
         Yoh? Czy aby gdzieś już tego nie słyszał? „Myśl szczurze, myśl! … Tak! Ten miły chłopak, który dał mi jedzonko zwracał się tak do swojego klona!” – nawet mnie zadziwia inteligencja tego gryzonia xD.
         Niestety, pogrążony w rozmyślaniach gryzoń, nieco się zapomniał i opuścił bezpieczną kryjówkę wystawiając się na „widok publiczny^^”.
- Aaa!! – pisnęła dziewczyna. – Szczur!!
- Spokojnie Tamao…
- Zje ciasto, które przygotowałam dla Yoh! – w przestrachu, panienka nie zdawała sobie nawet sprawy, co mówi. Zapewne, gdyby była bardziej opanowana, nie zawołałaby tego tak głośno… A nawet, jeśli, to zaraz jej twarz przybrałaby kolor dojrzałych malin… - Twoje niedoczekanie szczurze! Kohchi! Ponchi!
         Przed nieco zdezorientowanym szarofuterkowcem pojawiły się jakieś dwa zwierzaki o niezbyt przyjaznych intencjach. Oba rzuciły się na biednego szczurka z jakimś dziwnym, bojowym okrzykiem. Nie spodziewały się jednak, że ich przeciwnik nie jest tak bezbronny, na jakiego wygląda… <CENZURA – drastyczne sceny> Całe zajście skończyło się więc kilkunastoma rankami po ostrych ząbkach i pazurkach na ogonie Ponchiego i uszach Konchiego.
         Ząbek, mimo swojego chwalebnego zwycięstwa, postanowił wynieść się z tego niebezpiecznego domu. Zwłaszcza, że różowowłosa zdążyła się już zaopatrzyć w groźnie wyglądającą miotłę… Wygląda na to, że pozostało mu poszukać obiadku w postaci szczypiorkowych chipsów… No cóż… Jak to mówią – „Jak się nie ma, co się lubi…”

♥♥♥

         Minęło kilka godzin… Przez ten czas strażnicy zdążyli się już dwukrotnie zmienić. Niedługo po zakończeniu rozmowy z Johnem, jego stanowisko objął Chris. Jednak jego warta nie trwała zbyt długo i ani się obejrzeć, a znów obok kraty siedział nasz ukochany romantyk =). Niestety, jak na złość Hao nie mógł do niego podejść, aby…ekhem…(jeszcze nie powiem xD)… odebrać zamówienie. Uznajmy jednak, że Yohao jest litościwa [Ren: Taa… jasne^^] i… *nagle Yoh i jego przyjaciele pogrążają się w głębokim śnie* [Ren: Zzzz…]. Od razu lepiej :D
         Ognisty szaman po raz, co najmniej –nasty (gomen, wiem że to monotonne -.-) po cichu przedostał się do swojego stałego miejsca spotkań z Johnem.
- Powiesz mi w końcu do czego potrzebne ci kartki i długopis? – spytał X-laws wręcz umierając z ciekawości. Początkowo, Hao miał zamiar nadal trzymać jasnowłosego w niepewności, lecz widząc jego rozbrajającą minkę w stylu „kot ze Shreka” (niewtajemniczeni – kilk!) zlitował się:
- Mam zamiar coś napisać – odparł z uśmiechem. Chyba nie liczyliście, że tak szybko powie, jaki ma plan? ^.^
- Serio? I po to były te wszystkie podchody i umowy? Żeby sobie pobazgrać po kartce?
- Bez przesady. Mam całkiem ładne pismo – szatyn udał focha na towarzysza, jednak po chwili uśmiechnął się jeszcze szerzej i wzruszył ramionami. Następnie powrócił na swoje stałe stanowisko, rozpalił niewielki płomyczek, żeby cokolwiek widzieć w ciemności i zaczął pisać.
         Tekst, który pomimo wielogodzinnych analiz, wciąż nie mógł przybrać właściwej formy. Kilka zdań, które zmienią wszystko…

No i to tyle na dziś :D 
Teraz pora na obrazki! (kliknij aby powiększyć :D)

Jeden z moich ulubionych grupowych obrazków =)


Tłumaczenie obrazka: Keiko właśnie dowiedziała się, że będzie mieć bliźnięta. Scena ta wydarzyła się jeszcze zanim dowiedziała się, że jednym z nich będzie Hao.


Uwielbiam te miny^^ Haoś! Zostaw tą biedną kurę!

To jest taakie kawaii^^


Ten obrazek pasowałby do 10 rozdziału :)

To by było na tyle :D Trochę losowych obrazków :) Mam nadzieję, że się podobają.
Tym razem nie zapomnę o ankiecie:
a) HoroHoro
b) Lyserg
c) Tamao
Postanowiłam dać mniej popularne kategorie ^^ A co mi tam!

Buziaki i do następnej notki! (przypuszczalnie piątek lub sobota)

15 komentarzy:

  1. haha, JohnXD uwielbiam Cię,chłopie, po prostu uwielbiam;D muahaha, dobrze tak inspektorowi>) niech sobie nie wyobraża za dużo, zresztą i tak nie ma szans z Johnem;P John...^o^
    hm, to teraz na gwałt sprzątanie i nawet Marco bierze się za mopa?XD jak chce może sobie do tego sprzątania włączyć audiobooka swoich książekXD (brr... mnie by chyba pokręciło...== heh, gdyby John wiedział, że "za karę" mu je odbiorą, to pewno już dawno by coś przeskrobał;P) tylko co w takim razie z naszą wesołą gromadką? kto wie, co tym psycholom do głowy przyjdzie... i cóż Haoś wymyślił z tą kartką?
    jak zwykle się podobał:) szczurki były rozkoszne^o^
    buziaczki i czekam na next:))
    a ten ostatni obrazek mam przyklejony na drzwiach, obok innych obrazków z SK;D
    i bardzo bym prosiła obrazki z Tamao^^ (chociaż nie sądzę, żebyś miała takie, których ja jeszcze nie mamXD za bardzo mam hopla na punkcie Tamao;D)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za dedykację~ ;_;
    Jeszcze nie przeczytałam wszystkich rozdziałów, ale już zaczynam rozkminiać. ^^
    Btw. rysunek, przedstawiający karmienie Hany przez Hao jest boski~ XDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że się podoba :)
      Ja też uwielbiam ten rysunek <3 Ten i wieeeele innych (btw, mam ich już ponad 1200!)
      :*

      Usuń
  3. btw... nienawidzę antySPAMu...==

    OdpowiedzUsuń

Zakaz używania wulgaryzmów!
Przyjmuję tylko konstruktywną krytykę! Komentarze typu "Żaal..." etc będą kasowane w trybie natychmiastowym.