Kilka słów o blogu + regulamin

Blog przedstawia moją wersję wydarzeń w anime Shaman King ("Król Szamanów") poczynając od trzeciej rundy.

Obecnie blog uznać można za zakończony. Oficjalne zakończenie ma miejsce w rozdziale 37. Pozostałe uznać można za dodatkowe. Nie mają one większego wpływu na fabułę.

czwartek, 13 września 2012

3."U Karima", czyli błyskotliwy plan Horo i Rena

Hello, ohayo i bonjour!

Witam wszystkich, którym zechciało się wejść na bloga :D
Tym razem jak pewnie zauważyliście - po krótszej przerwie. Otóż jakoś tak ten rozdział mi się dobrze pisało i (o dziwo xD) jestem z niego całkiem dumna!
Chciałabym zadedykować go moim cudownym dziewczynom: Karolinie (za wspieranie mojego pisania), Monice  (za to że wytrzymuje moją fobię na punkcie bliźniaków) i Qnopersowi *.* (za to... że po prostu jest :D). 
Mam nadzieję, ,że rozdzialik się Wam spodoba :)

3. "U Karima", czyli błyskotliwy plan Horo i Rena.

Od przypadkowego spotkania Yoh i Hao minęły dwa dni. W tym czasie nie odbyły się żadne walki,  ani jakiekolwiek ciekawsze wydarzenia. Większość szamanów spędzała ten dzień na leniuchowaniu lub trenowaniu. Nasza wesoła gromadka siedziała na lunchu u Karima i zajadała się ryżem.
            Większość osóbek spożyła swój skromny obiadek w kilka sekund i siedziała teraz rozkoszując się czasem pozbawionym treningu. Tylko Yoh bardzo się ociągał i chwytał pałeczkami po jednym ziarenku ryżu.
- Mistrzu Yoh? Coś się stało? – spytał Ryu, jednak szatyn zdawał się tego nie słyszeć. Siedział z głową wspartą na lewej ręce i patrzył w przestrzeń nieobecnym wzrokiem.
- Yoh? – odezwał się Manta. I tym razem nie doczekali się odpowiedzi.
- Yoh! Kończ ten ryż i ruszał 100 okrążeń wokół Patch! – krzyknęła Anna. Jednak nawet teraz Yoh wymruczał coś niezrozumiałego, wciąż pozostając w zamyśleniu.
            W końcu przyjaciele się poddali. Najwidoczniej słuchawkowy szaman miał coś do przemyślenia. Jeśli będzie chciał, to powie im, co go gryzie. Powrócili więc do swoich zwykłych zajęć: Horo do wkurzania Rena, Ren do powstrzymywania Choco od dowcipów, Ryu do „inteligentnej” konwersacji z Mantą, dziewczyny do ploteczek, a Faust do wpatrywania się w Elizę równie nieobecnym wzrokiem co Yoh (ale u niego to raczej normalne xD).
            Nagle wesoły nastrój w knajpce prysł jak bańka mydlana. Ucichły wszystkie głosy. Tylko Yoh zdawał się nie zauważać tej nagłej zmiany.
- To grupa Hao! – szepnął Horo.
            Szatyn wybudził się momentalnie. Odwrócił się (bo siedział tyłem do wejścia) i spojrzał na nowo przybyłych. Ognisty szaman szedł pierwszy. Tuż obok dreptał mały Opacho. Za nimi można było zobaczyć między innymi ZanChinga, Luchista, Kanę, Mari i Mati. Usiedli przy kilku stolikach (gdy weszli zwolniło się bardzo dużo miejsc… Dziwne, nie?). Hao, bezwiednie usiadł tyłem do sali (podobnie jak jego bliźniak).
            Przez pierwsze kilka minut słychać było tylko Karima krzątającego się przy barze (chociaż nawet on zachowywał się ciszej). Dopiero po pewnym czasie szamani wrócili do rozmów. Yoh zdał sobie sprawę, że Ren i Horo dziwnie się zachowują (znaczy dziwniej niż zwykle). Siedzieli pochyleni do siebie i wyglądali jak spiskowcy. Po chwili wyprostowali się i odwrócili w kierunku Choco. Na ich twarzach malowały się promienne uśmiechy. A to nie wróżyło nic dobrego.
- Choco… - zaczął Horo. – Mamy dla ciebie propozycję.
- O co chodzi…? – zapytał niepewnie komik.
- Podejdź tu, to się dowiesz – powiedział Ren.
            McDonnel zawahał się. W końcu jednak ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem (a czego tu się spodziewać do Choco..xD). Podszedł do Rena i Horo, a ci zaczęli szeptem coś mu tłumaczyć.
- Noo… Nie wiem – powiedział nieco głośniej Choco.
- Boisz się? – zapytał niebieskowłosy z chytrym uśmieszkiem.
- Co? Nie… Ja się niczego nie boję! – odparł niezbyt przekonująco Amerykanin.
- No to powodzenia – rzekł Ren i rzucił coś do ciemnoskórego. Tym czymś okazały się być… nożyczki.
            McDonnel wstał i starając się wyglądać naturalnie, zaczął kierować się w stronę jednego ze stolików. Do stolika Hao.
            Dopiero wtedy Yoh zorientował się co jest grane. Ale było już za późno. Choco podkradł się do miejsca, gdzie siedział ognisty szaman. O dziwno, nikt z siedzących dookoła, go nie zauważył. Komik ostrożnie chwycił za kosmyk włosów Asakury, starając się, żeby ten nic nie poczuł. Z duszą na ramieniu i sercem w gardle zbliżył nożyczki do cienkiego pasemka. Przez kilka sekund można było mieć nadzieję, że plan Amerykanina się powiedzie. Jeszcze kilka milimetrów i te kilkanaście włosków na zawsze pożegna się z właścicielem.
            To, co wydarzyło się później, trwało tylko kilka setnych sekundy. Chyba tylko osoby oglądające to zdarzenie w zwolnionym tempie mogłyby zorientować się jak to wszystko przebiegało. Powiem krótko – przed momentem Choco był tak blisko celu, a zaledwie ułamek sekundy później stał już twarzą w twarz ze wściekłym Hao, który trzymał go za nadgarstki. W jednej dłoni komika nadal spoczywały nożyczki. Nieszczęsny kosmyk włosów ognistego szamana znajdował się już wśród swoich pobratymców.
            W restauracji zapanowała jeszcze większa cisza niż po przybyciu ognistego szamana. Wszyscy, bez wyjątku, wpatrywali się w dwóch szamanów. Nagle jakaś siła mocno popchnęła Choco na przeciwległą ścianę. Hao powoli podszedł do komika. Zatrzymał się zaledwie kilka centymetrów od niego. Po obu stronach Amerykanina pojawiły się płomienie. Chłopak nie miał dokąd uciec. Wtedy bliźniak Yoh szepnął:
- Nigdy. Więcej. Nie. Dotykaj. Moich. Włosów – powiedział cicho dokładnie akcentując każde słowo. Mimo iż w normalnych warunkach jego wypowiedź usłyszałby tylko Choco, przy takiej ciszy mógł ją usłyszeć każdy.
            Yoh z trwogą patrzył na rozgrywającą się niedaleko scenę. Nie spuszczał wzroku ze swojego brata. Wtem, Hao rzucił w jego stronę krótkie spojrzenie. Deja vu? Słuchawkowy szaman był prawie całkiem pewien, że to już się kiedyś zdarzyło. Przez ułamek sekundy dostrzegł w oczach bliźniaka…uśmiech? Cóż.. podobno to właśnie nasze paczadełka są zwierciadłem duszy…
            Nagle, płomienie zwiększyły się zakrywając zupełnie Hao i Choco. Nie trwało to jednak długo. Zaledwie po kilku sekundach ogień zniknął. A wraz z nim długowłosy. Na miejscu zdarzenia został jedynie McDonnel. Popatrzył ze zdumieniem na przyjaciół, po czym zemdlał. Faust natychmiast znalazł się przy „chorym”(oczywiście miał przy sobie swoją nieodłączną apteczkę).
- Spokojnie – oznajmił nekromanta. – Zemdlał z nadmiaru wrażeń.
            Rzeczywiście, emocji to im dzisiaj nie brakowało. Część siedzących w knajpce szamanów dopiero teraz zdawała sobie sprawę, że już po wszystkim. Drużyna Hao zapewne zastanawiała się, dokąd teleportował się ich mistrz. Nagle odezwał się Opacho:
- Mistrzu Hao…? – zapytał malec, a w jego oczkach pojawiły się łezki. Natychmiast podbiegły do niego Kana oraz Mari i zaczęły go pocieszać. Kto by pomyślał, że uczniowie ognistego szamana mają uczucia?
            W końcu atmosferę napięcia przerwała Anna:
- A wy, co się tak gapicie jak sroka na kość?! Zajmijcie się jedzeniem, chyba po to tu przyszliście, nie?!
            Goście restauracji od razu posłuchali (Kto by nie posłuchał Kyoyamy?). Ren i Horo natomiast jakoś tak dziwnie skulili się na siedzeniach, że znad stołu było widać tylko kępkę niebieskich włosów i „szczyt” fioletowego czuba.
- A wy nie myślcie, że się Wam upiecze! – wrzasnęła blondynka, co poskutkowało wyprostowaniem się na krzesłach wyżej wspomnianej dwójki. – Ode mnie dostajecie 20 okrążeń wokół Patch, pół godziny siedzącego psa i sto pompek.
            Ren i Horo spojrzeli na siebie zdziwieni. Cięższą karę dostali kiedyś za niedokładne umycie naczyń!
- Ale, żebyście nie myśleli, że na tym się skończy, przypominam, że osobami, do których należy ukaranie was, są Jun i Pilika – dodała Anna, a uśmiech szybko spełzł z twarzyczek szamanów.
            Spojrzeli niepewnie na swoje siostry. Obie wyglądały jak wielkie chmury burzowe (w sensie, że wściekłe i „trzaskające piorunami”, a nie, że mokre i takie tam ;P) Jedyne, co im pozostało, to przełknąć głośno ślinę i zacząć pisać testament.












No i to tyle na dziś :) Mam nadzieję, że się podobało. Zwłaszcza, że to dotychczas mój najdłuższy rozdział :D
Ach, prawie bym zapomniała! Znalazłam ostatnio pewien gif :) Sądzę, że pamiętacie tą scenę:
Szybkie tempo!  Szybkie tempo! Szybkie tempo!
Dobra, skończyłem.

Bye! :*



11 komentarzy:

  1. Po pierwsze. Chcieli pozbawić Hao jego włosów Tych Jego PIĘKNYCH włosów ?! To jest niedopuszczalne.
    PO drugie. Kto? Kto o zdrowych zmysłach ( No dobra Choco nie jest o zdrowych zmysłach) Podchodził by do Hao z nożyczkami? Ten gif niesamowity XD Szybko napisałaś nowy rozdział. Czytało się ga bardzo ciekawi. Choco przeżył starcie ze starszym Asakurą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Miło się czyta Twoje komentarze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Yohao: A ja preferuję ich przeróbkę - FRYTKI ♥♥
      Yoh: Ty możesz jeść fast foody, a ja nie??? Ja chcę cheeseburgera!
      Yohao: Biedactwo... *przytula*
      Yoh: Life is brutal.. T.T

      Usuń
  4. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie miałam czasu wcześniej.

    Mimo wszystko, Choco, Ren i Horo powinni mieć dość rozumu, żeby nie robić tego typu żartów, zwłaszcza, kiedy robi się je osobie, która jednym pstryknięciem może ich zabić. Teraz przynajmniej mają nauczkę...dobrze im tak, niech mają za swoją bezmyślność.

    Kurczak...nie mogę się doczekać, kiedy bliźniacy się pogodzą :D Przecież to widać, jak oni tego pragną. A może to tylko moja wyobraźnia? Mniejsza z tym. XD

    Pozdrawiam i czekam na next^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :) Ostatnio mam w planach publikowanie co 2-3 dni, ale jeszcze nie jestem pewna czy się wyrobię :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Dla ciebie http://kacha111.deviantart.com/art/Lion-Hao-327356343
    ( nie mam talentu ale chyba przypomina trochę Hao XD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super!! Bardzo Ci dziękuję!! :D Jest świetny!
      Opublikuję go w następnej notce :)

      Usuń
    2. Dzięki :) A jak by co nie będzie mnie od tego poniedziałku do piątku ( 17.09-21.09) Jadę na wyjazd integracyjny więc nie będę mogła komętować bloga T-T

      Usuń
    3. Dzięki za informację :) Obawiam się, że będziesz miała ze dwa (mam nadzieję) rozdziały do nadrobienia. :D

      Usuń

Zakaz używania wulgaryzmów!
Przyjmuję tylko konstruktywną krytykę! Komentarze typu "Żaal..." etc będą kasowane w trybie natychmiastowym.