Ohayo!
Witam wszystkich w dużo lepszym niż ostatnio humorze! :)
Co prawda choróbsko nadal mnie trzyma, ale i tak czuję
się już o niebo lepiej. A dzięki temu, że muszę siedzieć w łóżku, mam więcej
czasu na pisanie. I nie chce mi się czekać do jutra, więc rozdział wyjątkowo publikuję już dzisiaj!
Ten rozdział… Pisało się dość szybko, chociaż z góry
uprzedzam, że nie nadaję się do opisywania walk -.- Chcę również oświadczyć, że nie mam zamiaru
wysyłać bliźniaków do innego wymiaru. Nie jestem plagiatorem :)
Ten rozdzialik chciałabym zadedykować Kacha111, Kasumi
i Spokoyoh za przemiłe komentarze, które zostawiłyście pod postami. Nawet nie wiecie
jak to motywuje do dalszego pisania! Dzięki wielkie! Uwielbiam Was dziewczyny!
5. Pojedynek
Wiadomość o walce „Drużyny Asakury” z
„Drużyną Gwiazdy” rozniosła się po Patch z astronomiczną szybkością i wywołała
– delikatnie mówiąc – ogromną sensację. Natychmiast poszły w ruch pieniążki
obstawiane w zakładach. Nie było też chyba szamana, który oświadczyłby, że nie
chce oglądać tego pojedynku. Wszyscy mówili tylko o tym. Zastanawiali się jak
długo będzie trwać starcie, kto, z kim będzie walczył, jakich użyją ataków, a nawet,
w co będą ubrani. Wersji było, co niemiara. Dopiero teraz można było zobaczyć
jak wybujałą wyobraźnię mają niektóre osoby. Nie wiadomo, z jakiego powodu, Sharona
uznała, że Yoh będzie walczył w stroju od Armaniego, a Ryu ubierze się w
kostium Elvisa Presley’a. Co poniektórzy, o dziwo, byli skłonni w to uwierzyć…
Jedynymi
osobami, które zdawały się nie ekscytować walką byli X-laws. Ale kto tam wie,
co się dzieje w głowach takich fanatyków?
W
ciągu dwóch dni poprzedzających pojedynek, „Drużyna Asakury” prawie nie miała
chwili dla siebie. Szamani jeden po drugim przychodzili –a to, żeby życzyć
powodzenia, a to, żeby dać jakieś (głównie bezużyteczne) wskazówki. Zdarzali
się też goście składający kondolencje i informujący o sprawnie idących
przygotowaniach do stypy. Taak… Nie ma to jak dobre wsparcie… Ale i tak wizyty
składane były głównie po to, żeby mieć okazję dokładniej przyjrzeć się naszej
trójce… Okazy w zoo? No nie wydaje mi się… Annie najwidoczniej też nie…
„Przyjacielskie” odwiedziny skończyły się tuż po jej ingerencji (i ingerencji
Shikigami). Od tego czasu, do Yoh, Ryu i Fausta dostęp mieli tylko najbliżsi
przyjaciele. Raz nawet zjawił się Mikihisa. Jednak nawet on nie był w stanie
zmusić swojego syna do rozmowy. Szatyn, mimo że starał się zachowywać
normalnie, był wyraźnie w złym nastroju. Nie wychodził z domu (mieszkania?) i unikał
wspominania o czekającej ich walce. Anna, zmartwiona zachowaniem narzeczonego,
odpuściła ma wszystkie treningi, pod pretekstem „rozpoczęcie ćwiczeń
mentalnych”. Dobrze wiedziała, do czego zdolny jest Hao i była pewna, że to Yoh
będzie musiał się z nim zmierzyć. I że nie ma prawie żadnych szans…
♥♥♥
Wszystkie miejsca, co do jednego, były
zajęte. Niektórzy stali w przejściach lub za pomocą kontroli ducha unosili się
nad areną (niezbyt praktyczne, ale zawsze coś xD). Każdy podekscytowany mającą
się zaraz odbyć walką. Walką, od której mogą zależeć losy turnieju szamanów.
„Drużyna Asakury” czekała już na
stadionie. Kilka metrów od nich stał sędzia, którym okazał się być Silva.
Na zegarze (powiedzmy, że jakiś zegar tam jest xD) wybiła trzynasta. W tym
samym momencie na środku areny pojawiły się płomienie. Gdy opadły, na ich
miejscu stali już członkowie „Drużyny Gwiazdy”. Grunt to dobre wejście!
- Proszę, aby członkowie obu drużyn ustawili się na
pozycjach do walki – rzekł Silva. – Za moment na ekranie pojawią się informacje
o szamanach, którzy zmierzą się w pierwszym pojedynku!
Wszyscy
zamarli. Kilkaset par oczu wpatrzonych było teraz w elektroniczną tablicę.
Wyświetlił się na niej komunikat.
- Jako pierwsi walkę stoczą Umemiya Ryunosuke i Opacho
– odczytał Silva, w razie gdyby ktoś miał problemy z czytaniem. -
Pozostałych członków drużyn prosimy o przejście pod brzeg areny. Jakiekolwiek
ingerencje w walkę ukarane zostaną natychmiastową dyskwalifikacją! A teraz……
Walczcie!
Ryu
natychmiast utworzył wielką kontrolę ducha. Opacho natomiast zamienił się w
owieczkę i z lekkim strachem przyglądał się wielkiej maszynie.
- Tokageroh! Yamata No Orochi! Atak rydwanu! – zawołał
wysoki szaman.
Murzynek
ledwo co uskoczył przed potężnymi, białymi mackami rzecznego potwora. Ryu ponowił atak. Tym
razem malec musiał ratować się rozpaczliwym skokiem w bok, Na zdawał sobie
jednak sprawy, że jego poprzedni unik dość mocno zbliżył go do brzegu areny. Z
tego powodu, zamiast gładko wylądować na ziemi, zaliczył bliskie spotkanie
trzeciego stopnia z barierką. Jego chwilowy brak koncentracji
wykorzystał czarnowłosy rywal. Zadał ostateczny cios, po którym wyparowała
resztka Foryoku murzynka. Opacho opadł na ziemię i ze łzami w oczach spojrzał w
kierunku swojej drużyny.
- Przepraszam mistrzu – załkał malec, po czym stracił
przytomność.
- Pierwszą walkę wygrywa „Drużyna Asakury”!
Tymczasem
do Opacho podbiegło kilku medyków. Po kilku oględzinach jeden z nich oświadczył:
- W porządku. Nic mu nie będzie. Jest tylko
nieprzytomny.
Zaraz
potem położyli murzynka na noszach i wynieśli go z areny.
- Następna walka! Na razie wygrywa „Drużyna Asakury”!
W tym pojedynku zmierzą się… Luchist Lasso i Faust VIII!
Dwójka wywołanych szamanów ustawiła się na
pozycjach. Każdy z nich miał jeden cel – zwyciężyć. Gdyby lekarz przegrał,
oznaczałoby to nieuniknioną walkę Yoh i Hao (a wszyscy wiemy czym to się może
skończyć). Jednak jeśliby to poplecznik starszego z bliźniaków przegrał, „Drużyna
Gwiazdy” odpadłaby z turnieju. A to wiązałoby się z wielkim gniewem ognistego
szamana… Stawka była więc wysoka. Bardzo wysoka.
- Start! – krzyknął Silva.
- Powstań Elizo! – rozkazał nekromanta i już kilka
sekund później znajdował się kilkanaście metrów nad ziemią. Luchist również
utworzył wielką kontrolę ducha i natychmiast zaatakował. Faust, nieprzygotowany
na tak szybkie uderzenie, dość mocno oberwał. Eliza zachwiała się, jednak zaraz
potem zadała przeciwnikowi potężny cios strzykawką w głowę. Pastor zablokował
jej natarcie i kontratakował. Tym razem jednak jego uderzenie zostało
sparowane. Zażarta walka trwała od dobrych kilku minut. Żaden z przeciwników
nie ustępował pola.
Widzowie
uważnie śledzili jej bieg. Na początku, przy każdym błędzie Luchista,
wiwatowali, jednak wystarczyło jedno spojrzenie Hao, żeby zamilkli. Niektórzy
nawet zaczęli bić brawo, gdy Faust zaczął przegrywać. Spotkali się wtedy z dość
groźnym wzrokiem Anny. Tak więc na widowni panowała względna cisza.
Tymczasem,
po nieco słabszym ataku pastora, Eliza przygotowała się do potężnego kopniaka,
gotowego zmieść przeciwnika z powierzchni globu (no… przynajmniej z powierzchni
areny). Niestety, Luchist wykonał zręczny unik, przez co noga pielęgniarki
trafiła w powietrze, a jej właścicielka straciła równowagę. Ten moment
wykorzystał poplecznik Hao. Zadał potężny cios, który poskutkował utratą Foryoku
przez nekromantę.
- Zwyciężą Luchist Lasso z „Drużyny Gwiazdy” –
oznajmił Silva.
Teraz
wszystko zależało od Yoh. Jeśli nie wygra, na zawsze pożegnają się z turniejem
szamanów.
Ryu
podbiegł do leżącego Fausta.
- Wszystko gra? – zapytał.
- Może trochę boli, ale teraz powinniśmy się raczej
martwić o Yoh – odpowiedział lekarz, w tym samym czasie szukając czegoś w
kieszeni swojego kitla. Po chwili wyciągnął z niej strzykawkę i wstrzyknął
sobie jakąś substancję do żyły. – Uff.. Od razu lepiej…
- W ostatnim pojedynku zmierzą się Yoh i Hao Asakura! –
oznajmił Silva. – Zwycięzca tej walki zostanie również zwycięzcą całej rundy!
Yoh i
Hao powoli podeszli na środek areny. Obaj unikali swojego wzroku. Stanęli w
odległości zaledwie kilku metrów od siebie.
- Gotowi? Walczcie! – krzyknął Silva i pospiesznie
oddalił się do brzegu areny. Dobrze wiedział, CO może się wydarzyć podczas TEJ
walki.
Bliźniacy
przez chwilę stali w bezruchu. Kilka sekund później, które niektórym zdawały
się wiecznością, Yoh utworzył podwójne medium i nieco je zmniejszył. Jednak
nadal bał się spojrzeć na brata. Czekał tylko na pojawienie się wielkiego ducha
ognia. Wtem, stało się coś dziwnego. Spirit of fire, zamiast
urosnąć w formie kilkunastometrowej bestii, zmienił się w płonący szkarłatem
miecz.
Asakurowie
poprawili swoje bojowe pozycje. Wyprostowali się i unieśli głowy, gotowi do
walki. I właśnie wtedy, po raz pierwszy od tak długiego czasu, spojrzeli sobie
głęboko w oczy.
Najpierw planowałam umieścić walkę bliźniaków tutaj, jednak zdecydowałam się podzielić to na dwa posty. A niech sobie poczekają :)
PS: Co myślicie o nowym nagłówku? Może być?
PS: Co myślicie o nowym nagłówku? Może być?
Chcę też podziękować monializie za pewien obrazek (niezwiązany z SK). Oczywiście ja, jako ogromna fanka SK musiałam mieć skojarzenia...
Znacie Harry'ego z 1D? Mam nadzieję... Otóż nie wiem czy tylko mi się tak wydaje, ale jego koszulka... No po prostu... Patrzcie:
Podobne, nie???
Harry wstąpił do X-laws! Jak mogłeś Harry!!!
Hehe, buziaki i
Do następnej notki!
strasznie fajny blog xd pisz dalej bo chce wiedziec co bedzie pozniej xd :)
OdpowiedzUsuń:D Cieszę się, że weszłaś :)
UsuńWłaśnie słuchałam sobie Marukaite Chikyuu w wersji Japońskiej *.*
Następna notka jutro albo najlpóźniej pojutrze ^.^
Bardzo ci dzikuje ze polecasz mojego bloga .:* A marukaite jakie najbardziej lubisz ^^ ?
OdpowiedzUsuńOoo... Duużo ich jest :)
UsuńNajbardziej lubię słuchać polskiej, japońskiej, szwajcarskiej (sama nie wiem czemu xD), Świętego Cesarstwa Rzymskiego i taką wspólną (trochę się tam przegadują, ale jest git :P) Mam je na i-podzie. Ogólnie to słuchałam wszystkich i wszystkie mi się podobają ;)
ano wredna jesteś, wredna;P ale za to rozdział był prędzej, więc wyjątkowo przymknę na to oko;P
OdpowiedzUsuńkurczak, tyle mam do powiedzenia, że nie wiem, od czego zacząć... dobra, spróbuję po kolei^^
wycieczki sobie, kurczak, urządzać do mojego Yohsia...== nie dziwię się, że Anna zareagowała, toż to człowiek potrzebuje spokoju i skupienia przed tak ważną walką, a tu banda jakichś nieznajomych idiotów zwala mu się na głowę... bo jego prywatna banda idiotów (czytaj: nasza wesoła gromadkaXD) to zupełnie inna sprawa;D
ee... Sharona to ma dziwne pomysły...^^'' to Ryu nie przypomina już Elvisa w wystarczający sposób?^^''
hahaXD oj biedni, zastraszeni szamani... z jednej strony wzrok Haosia, z drugiej strony wzrok AnnyXD i nie wiadomo, co gorszeXD
biedny, mały Opacho... tak bardzo się starał... aczkolwiek wynik tego pojedynku był raczej do przewidzenia. Faust też miał raczej małe szanse z Luchistem, więc nie mogło się skończyć inaczej, jak rozstrzygającym starciem między bliźniakami i przerwaniem rozdziału w najlepszym momencie;P i co będzie teraz? zaatakują się? któryś wygra? będzie remis? czy z jakiegoś powodu pojedynek zostanie przerwany? dziołcha, przez Ciebie zżera mnie teraz ciekawość... i karmi mną moją wyobraźnię;D
i ja wcale nie posądzam nikogo o plagiat! toż ja wiem, że różnym osobom mogą podobne pomysły wpaść równocześnie do głowy. Chodziło mi o to, że dla niektórych motywy z innym wymiarem są tak obeznane, że aż nudne, a ja na to, że mi to nie przeszkadza, bo przynajmniej mogę czytać o bliźniakach;D
nagłówek mi się bardzo podoba, lubię ten obrazek w środku^^ miałam go przez pewien czas na tapecie w telefonie;D (dopóki nie zmieniłam na następny, dla urozmaicenia^^)
rzeczonego Harry'ego nie znam, ale ta koszulka jest podejrzana;P X-lawsi werbują tajnych agentów!
no i, kurczak, w trudnej sytuacji mnie stawiasz... z jednej strony życzę Ci oczywiście szybkiego powrotu do zdrowia, lecz jeśli przez chorobe miałyby być częściej rozdziały... nie no, żartujęXD zdrowiej jak najprędzej;):*
buziaczki i czekam na next:)
Nawet nie wiesz jak lubię czytać Twoje komentarze *.*
OdpowiedzUsuńOd razu humor mi się po nich poprawia :D
Harry jest członkiem zespołu One Direction, znanego między innymi z piosenki "What makes you beautiful". :)
Właśnie zabieram się do przepisywania na komputer, więc notki można spodziewać się w ciągu najbliższej godziny.
Buziaki :*
Ps: Nie mogę się doczekać nowej notki na Twoich blogach ^.^
Jak mogłaś przerwać w takim momencie..??? Strasznie fajny blog i mam zamiar czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuńKochany Anonimie - bardzo się cieszę, że się podoba :D I tak, jestem taka wredna by przerywać w takim momencie :) Wolełabym jednak wiedzieć kim jesteś, bo lubię mimo wszystko znać imiona czytelników.
UsuńPozdrawiam i zapraszam do dalszego czytania ^^