Kilka słów o blogu + regulamin

Blog przedstawia moją wersję wydarzeń w anime Shaman King ("Król Szamanów") poczynając od trzeciej rundy.

Obecnie blog uznać można za zakończony. Oficjalne zakończenie ma miejsce w rozdziale 37. Pozostałe uznać można za dodatkowe. Nie mają one większego wpływu na fabułę.

piątek, 21 września 2012

7. Zamek



Witam :)

Muszę powiedziećże jestem z siebie dumna :D [Ren: Jaka skromna...] No co? Moja pierwsza notka miała zaledwie 2 strony zeszytu (pisane linijka w linijkę), a ta tutaj ma sześć! To chyba jest jakiś powód do zadowolenia?
Nie wiem co prawda jak z jakością... Początkowo miało być 70% opisów, ale w końcu wyszło mniej więcej po równo z dialogami... No cóż, liczę że się spodoba. Dzisiaj pierwszy spamik obrazkami <zaciesz> Zgodnie z życzeniem Spokoyoh, będą to obrazki naszych kochanych bliźniaków <zacieszx2>
Zapraszam na notkę *.*




7. Zamek



Pojawili się gdzieś na obrzeżach Patch, tuż obok całkiem sporego, kamiennego budynku. Na starej, zniszczonej tabliczce zwisającej z płotu pod nieco dziwnym kątem, można było jeszcze dojrzeć wyblakłe litery układające się w napis:

URZĄD SPRAWIEDLIWOŚCI

         Jednak obiekt, który nosił to jakże zaszczytne miano, bardziej niż budowlę urzędową, przypominał XIX-wieczny zamek. Do głównego wejścia prowadziły dość wysokie schody, a przed samymi drzwiami dumnie stały dwie nieco porośnięte mchem, kolumny. Podtrzymywały one całkiem spory balkon ozdobiony nieco zdewastowaną marmurową balustradą, który przy okazji tworzył coś w rodzaju zadaszenia. Budynek ogrodzony był kamiennym murem. O dziwo, dookoła „zamku” rosła ładnie przystrzyżona  trawa, a nawet kilka różanych kląbów. Z tyłu, dało się dostrzec niewielki las, do którego można było przejść bezpośrednio z ogrodu. Ogólnie, miejsce to przypominało zabytek, który od niedawna jest odrestaurowywany.
- Witamy w siedzibie X-laws – rzekł cicho Marco, z nieukrywaną dumą.
         Hao spodziewał się, że wejdą głównym wejściem, jednak ku jego zdumieniu, szamani w białych mundurach skierowali swe kroki w kierunku wąskiej, wysypanej żwirem dróżki prowadzącej na tyły budynku. Okazało się, że znajduje się tam jeszcze jedno, mniejsze wejście. I właśnie przez nie, nasza grupka przeszła do wnętrza budynku.
         Znaleźli się w ciemnym, wąskim korytarzu. Po prawej znajdowały się jakieś drzwi, po lewej natomiast strome schody prowadzące do podziemi. „Raczej do lochów” – pomyślał długowłosy. Tak jak przypuszczał, ruszyli w dół. W tym miejscu, korytarz okazał się jeszcze mniej gościnny. Było tu brudno i wilgotno. Skąpe światło dostawało się do środka jedynie z niewielkich okienek tuż przy suficie.
         Poszli krętymi tunelami, co rusz skręcając. Ognisty szaman próbował zapamiętać trasę (prawo, lewo, lewo, prosto, prawo…), jednak przy dziesiątym rozwidleniu dał spokój. Razem z nim było tu tylko troje X-laws: Marco, Meene i John Denbat. Reszta… zapodziała się gdzieś po drodze. Nie odzywali się, jednak co jakiś czas rzucali w kierunku Hao krótkie spojrzenia. Szli już dosyć długo. Długowłosy zastanawiał się, czy przypadkiem nie kręcą się w kółko. Zwłaszcza, że zdarzało im się czasem cztery razy pod rząd skręcić w prawo… Podziemia tworzyły jeden wielki labirynt. Kiedy już stracił wszelką nadzieję, że kiedykolwiek dotrą do celu, Marco zatrzymał się. [Ren: No nareszcie! Te tunele to się chyba ciągną pod całym Patch] Nie Ren, nie ciągną… Tylko:
a)    Marco wpadł na „genialny pomysł” i długo kluczył, żeby zmylić Hao.
b)   Marco ze swoim fanatyzmem tak się rozmarzył o różnych sposobach torturowania Hao, że nawet nie patrzył gdzie idzie.
c)    Marco to idiota i zgubił się we własnej piwnicy.
{Choco: Wysyłajcie swoje odpowiedzi o treści A,B lub C sms’em na numer ½x√2 lub w komentarzach!} Cóż.. Zobaczymy co zwycięży w głosowaniu… Wracając do opowiadania…
         Znaleźli się w niewielkim, ciemnym pomieszczeniu, którego wyposażenie stanowiły: stare krzesło, lampa (o ile lampą można nazwać żarówkę przymocowaną do sufitu jakimś kabelkiem) i niewielka wnęka w ścianie.
         Zgodnie z domysłem Hao, klatka opadła na ziemię w wyżej wymienionym fragmencie pomieszczenia. Obecni w lochach członkowie X-laws odbyli krótką naradę, po której John z niezbyt zadowoloną miną usiadł na krześle. Meene skierowała się w stronę korytarza, którym tu przybyli. Po kilku krokach odwróciła się i pytająco spojrzała na okularnika.
- A ty nie idziesz?
- Zaraz do was dołączę. Chciałbym tylko… zamienić słówko z naszym gościem.
- Jak chcesz. Ale ja nie będę na ciebie czekać. Straszny tu zaduch. Spotkamy się w Białej Sali.
         Po tych słowach, zniknęła za zakrętem. Hao ze znudzona miną przypatrywał się, jak okularnik przykuca przy klatce. Ukazując swoją pogardę dla osób tego pokroju, rozsiadł się wygodniej, opierając plecami o pręty i zakładając nogę na nogę.
- Zakładam, że raczej nie zechcecie mnie wypuścić? – zaczął kpiąco długowłosy.
- Nie – zaśmiał się Marco. Hao westchnął.
- Co w takim razie planujecie?
- Mamy kilka propozycji… Tobie jednak radziłbym zachowywać się stosownie i nie próbować żadnych numerów.
- Och, doprawdy…?
- Owszem, gdyż od dzisiaj Cebin Mendel zostaje oficjalnym „cieniem” twojego braciszka…
         Oczy Hao rozszerzyły się. Czuł jak cała krew odpływa mu z twarzy.
- Cc..co.. Co chcesz przez to powiedzieć?
- Jeden numer, a Yoh pozna co znaczy słowo „cierpienie”. A ty będziesz tego świadkiem. Dowiesz się wreszcie, jak to jest, gdy cierpi ktoś bliski – odpowiedział Marco, po czym wyprostował się wybuchając fanatycznym śmiechem.
         Miał właśnie wyjść z pomieszczenia, gdy zatrzymał go głos Denbata.
- Serio muszę tu siedzieć przez cztery godziny?
- Tak. Potem ktoś cię zmieni – blondyn zamyślił się na moment. Zaraz potem wyciągnął coś z kieszeni i rzucił towarzyszowi. – Masz, poczytaj jak będziesz się nudzić.
         Po tych słowach ruszył w kierunku korytarza i zniknął za zakrętem. Hao usłyszał, jak John szeptem odczytuje tytuł książki:
- Marco Lasso, „1001 sposobów na pozbycie się największego zła świata”.

♥♥♥

         Tymczasem w niewielkim mieszkanku, które (dzięki ingerencji pewnej blondynki) i tak było większe niż większość domków w Patch, trwała zabawa na całego. Szamani imprezowali, zupełnie jakby już wygrali cały turniej. Picollo lało się strumieniami, głośna muzyka rozsadzała bębenki, a chipsy i inne niezdrowe jedzonko znikały z talerzy i misek w mgnieniu oka. Nikt o dziwo nie zauważył, że jeden z imprezowiczów wcale się dobrze nie bawi.
- Horo! Hej, Horo!! – Yoh próbował przekrzyczeć „śpiewającą” Jeniffer Lopez. – Możemy pogadać?!!
- Sorry stary, ale zaraz zacznie się konkurs „kto zje najwięcej pączków” i nie chcę go przegapić! Później pogadamy!
Szatyn podszedł do Choco, jednak, gdy spróbował coś do niego powiedzieć, o mały włos nie oberwał wielkim plackiem bananowym w twarz. Nie powiodła się też próba skontaktowania się z Renem, który ze względu na „święto” dostał od siostry zwolnienie z szlabanu na mleko i był zbyt zajęty nadrabianiem kilkudniowych zaległości, aby zdać sobie sprawę, że ktoś do niego mówi. Manta również był zbyt zajęty oczyszczaniem się z bananowego kremu (wiecie już, w kogo trafiło ów nieszczęsne ciasto). Faust, jak to Faust, świata nie widział poza Elizą i chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, że wokół niego trwa impreza.
Wtem, Yoh zderzył się z kimś. Gdy podniósł wzrok, zobaczył, że stoi twarzą w twarz ze znanym nam członkiem rady.
- Silva? – zdziwił się chłopak. – A, to wy nie szukacie Hao?
- Hao? A po co? Pewnie jak zawsze teleportował się gdzieś po walce – odparł sędzia nie patrząc na słuchawkowego. – Ryu już wszystko opowiedział. Dobrze się spisałeś.
- Co? Ryu wam opowiedział? Yyy.. tego.. dziękuję..
- Przepraszam cię na moment, ale widzę, że pojawiła się nowa dostawa bekonowych chipsów. Wolę pójść tam teraz, bo później zawsze zostają same szczypiorkowe. A tych, to ja nie trawię.
Yoh oszołomiony patrzył, jak Silva dzielnie przepycha się przez tłum (bo, żeby było jasne, było tam też mnóstwo innych szamanów. Chyba z pół stadionu…). Odprowadzając członka rady wzrokiem, Yoh nie zauważył biegnącego gdzieś Choco, przez co sam został zepchnięty na kanapę (a właściwie, to biedaczek przeleciał przez oparcie, głową lądując na kilku pokruszonych szczypiorkowych chipsach). Spędził kilka chwil w tej nietypowej pozycji, gdy nagle poczuł szarpnięcie. Minutę później został już wyciągnięty na dwór przez Annę. Zdziwił się nieco, widząc, że zaczęło się już ściemniać.
- Dzięki za pomoc – powiedział szatyn siadając na ganku.
- Nie ma sprawy – odparła blondynka sadowiąc się obok.
- Wiesz Anno… Myślę, że jest coś o czym…
- Nie musisz nic mówić. Wiedz, że jestem z ciebie bardzo dumna.
- Ale nie o tym…
- Ćśś… - dziewczyna położyła mu palec na ustach. – Na dziś miałeś już za dużo wrażeń. Lepiej wcześniej się połóż.
Zrezygnowany chłopak przestał już próbować i posłusznie wrócił do środka. Po drodze usłyszał kawałek rozmowy.
- …i wtedy mistrz Yoh sparował cios. Hao był zaskoczony i coraz bardziej zdenerwowany. Użył całego swojego Foryoku do ostatecznego ciosu. Na tę obronę mistrz również zużył resztę mocy i walka zakończyła się remisem. Zmęczony mistrz Yoh opadł na kolana, a wściekły Hao gdzieś się teleportował. Resztę historii już znacie - szatyn był nieco zszokowany, gdy rozpoznał, że głos mówiącego należał do Ryu.
- Wow… Znasz tę opowieść z takimi szczegółami… - odezwał się jakiś dziewczęcy głos.
- Musisz być bardzo bliskim przyjacielem Yoh… - dodała inna osóbka.
Yoh wyjrzał zza komody, która uprzednio posłużyła mu za osłonę przed wzrokiem podsłuchiwanych i zobaczył motocyklistę siedzącego na kanapie w towarzystwie dwóch uroczych szamanek wsłuchujących się w każde jego słowo. Na ten widok Yoh przewrócił tylko wzrokiem. Jednak usłyszana wypowiedź wysokiego przyjaciela, zasmuciła go i przypomniała o ogromnym bólu w sercu. Sam trochę się dziwił, że dotychczas nikt nie pytał go o walkę. Teraz już wiedział, że wszyscy za prawdziwą uznali historyjkę opowiadaną przez Ryu… Ale nawet, mimo to, nie był pewien, czy zapytany o pojedynek opowiedziałby prawdę. Jak na razie wiedział tylko jedno – gdzieś tam Hao jest więziony przez X-laws i tylko on, Yoh o tym wie i może go ocalić.
Starając się nie zwracać niczyjej uwagi, szatyn wślizgnął się do sypialni i wyciągnął małą karteczkę. Nabazgrał na niej kilka słów, by następnie przypiąć do pasa Harusame. Stanął na parapecie, obejrzał się jeszcze raz na pokój i leżącą na jego łóżku kartkę, po czym wyskoczył w ciemną noc.
- Idę po ciebie braciszku.


Na dzisiaj tyle jeśli chodzi o opowiadanie :)
Ach tak, wszystkie osoby, które posiadają konto na bloggerze lub konto google i wchodzą na nie regularnie, polecam dodanie się do obserwujących -->
No dobra, to teraz parę obrazków (pewnie i tak wszystkie już widzieliście, ale może chociaż jednym Was zaskoczę...) ^.^


Ten jest po prostu przepiękny *.* Ale.. wie ktoś może kim jest ta osóbka na środku?












Mam nadzieję, że się podobało ^.^

W następnej notce obrazki z Renem :)
Pa!






18 komentarzy:

  1. Niech tylko spróbują skrzywdzić któregoś z bliźniaków, a nie przeżyją do wieczora!
    Co oni takiego planują? ==

    Zawiodłam się trochę na przyjaciołach Yoh, powinni go wysłuchać.
    Mam nadzieję, że Yohś uwolni braciszka i nic się im nie stanie, bo inaczej...dobra, i tak nic Ci nie zrobię :D

    Rozdział podobał się. czekam na kolejny. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Obrazki są śliczne *.*

      Usuń
    2. Dziękuję i zabieram się już do pisania kolejnej notki *.*
      (Mam taki zwyczaj, że zaczynam pisać po pierwszym komentarzu)
      Buziaki :*

      Usuń
  2. co to teściku... no ba, jasne, że odpowiedź C XD matko, jakie to są debile... toż to ludzkie pojęcie przechodziXD myślałam, że padnęXD "Serio muszę tu siedzieć przez cztery godziny?" - nie wiem, czemu, ale uwielbiam tą kwestięXD podobnie jak to z książką MarcoXD rany... ich głupoty naprawdę nie idzie objąć rozumiem...XD
    mniej natomiast podobała mi się wzmianka o Cebinie... niech on tylko spróbuje coś zrobić mojemu Yohsiowi...>< i w ogóle co oni planują zrobić Hao? aż strach pytać, patrząc na ich dotychczasowe pomysły...
    na imprezie totalny harmider, czyli jak zwykle w towarzystwie tych wariatów;) gdyby tylko Yoh też mógł się tam dobrze bawić, z bratem u boku... kurczak, ja rozumiem, że może się bać reakcji przyjaciół na pomysł ratowania Hao, ale i tak uważam, że pójście samemu jest ryzykowne... choć oczywiście nie ma szans, żeby X-laws mogli dać radę moim bliźniakom;D
    Silva z chrupkami był genialny, btw.XD
    obrazki z bliźniakami jak to obrazki z bliźniakami - cudne^o^ chociaż faktycznie wszystkie już widziałam;D
    rozdział się podobał^^ buziaczki i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się [Ren: Cieszy? Ona ma totalny zaciesz!] No.. właśnie *.*
      Tak więc mam zaciesz, że Ci się podoba. Nawet nie wiesz jak lubię się znęcać nad X-laws. A już zwłaszcza nad Marco *złośliwe iskierki w oczach*
      Godzinami mołabym pisać jakie to z nich debile :D
      Miło mi, że podobał się tekst o czterech godzinach. Tak samo książka. Nie wiem, co mnie naszło. Gdy to pisałam to był totalny spontan =)
      Pozdrawiam *.*

      Usuń
  3. Ty to masz tempo dodawania...
    To był bardzo fajny rozdzialik.
    Bardzo humorystyczny, i postawą Ryu się nie zdziwiłem.
    On zawsze próbuje oczarować jakieś laski.
    A jakbyś nie wiedziała kto komentuje to wczoraj wybierałem nick na stałe i wtedy był Misaki.
    Ten co teraz jest jest ostateczny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :D
      Tempo szybkie, ze względu na to, że jestem (no, właściwie to byłam) chora i musiałam cały tydzień siedzieć w domu :)
      W przyszłości, notki pewnie nie będą tak często, jednak postaram się, żeby liczba nie zeszła poniżej 1 na tydzień =)
      Buziaki i pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Bardzo fajne! a obrazki super moze to anna ta dziewczyna

    OdpowiedzUsuń
  5. Siemka :) W Końcu wróciłam.
    No no trochę mam do nadrobienia. Ale spoko.
    Dobra, wielkie dzięki za wstawienie mojego obraza z lwim Hao.
    NIgdy bym się nie spodziewała takiego rozwoju wydarzeń.
    Hao ma rację dziewczyny mdleją gdy jest bez koszulki.
    Czekam na nową notkę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hao: Ha! Mówiłem?
      Marco: *mruczy coś pod nosem*
      Yohao: CO POWIEDZIAŁEŚ?!!!
      Marco: Nic, nic... Ja już spadam...
      Yohao: I bardzo dobrze
      Hao: Dziękuję Ci kochana ^.^ Buziaki!
      Yohao: Ja również załączam pozdrowienia i dla Ciebie postaram się wkrótce o obrazek Haosia bez koszulki *.*

      Usuń
  6. Zapraszam na nową notkę na hetalia poland love :) Mam nadzieję,że sie spodoba a jakby cos to informuj :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże twoje komentarze są jak światełko w tunelu ;D ja tez bardzo lubię japonie ale nie mogę pominąć tego ze no był zły xd potem bedze wszystko ok zobaczysz ale na razie to wojna jest xd a dziewczyna (sora) to jeszcze chyba za dwie notki przyjdzie :) dziękuje ze wchodzisz na mojego bloga Twój jest zarąbisty taki inny nie pomyślałabym ze można zrobić motyw kochający się braci to bardzo ciekawe :)
    PS
    to ze napisałas..ze notka jest patriotyczna no mam ochotę cie przytulic xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję *przytula* :)
      Nawet nie wiesz jaki mam zaciesz z tego, że mój Kiku Honda będzie dobry *tańczy i skacze z radości nucąc japońską wersję "Marukaite..."*
      Miło mi, że podoba Ci się mój blog, chociaż kochający się bracia są dostępni też na wieeelu innych blogach =) Ale o nich to można pisać godzinami ^.^
      Masz też pozdrowienia od Rena!
      Hao&Yoh - I od nas! *machają łapkami*
      Tak, od nich też xD
      Hao - jakbyś potrzebowała zgrillować Niemcy, to polecam się na przyszłość xD
      Dobra, ale się rozpisałam xD
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Wpadłam na Twojego bloga chyba u Raiona (wcześniej Patryka^^) i postanowiłam sprawdzić, o czym dokładnie piszesz. Cóż, bardzo mi się podoba i zostanę tu na dłużej XD Yhym, dobrze przeczytałaś. Masz kolejną czytelniczkę.
    Ekhem... Co do ABC :D To oczywiście, że odpowiedź C. X-Laws to idioci i nie ulega wątpliwości, że zgubią się nawet w takiej zwykłej, o czterech ścianach piwnicy na warzywa. A niech tylko spróbują skrzywdzić bliźniaków == Spotka ich kara. I to najgorsza ze wszystkich. >)
    Kurcze, ale już późno.
    Teraz dodam bloga tylko do obserwowanych, a jak się wyśpię - do linków. Jak jesteś zainteresowana moimi blogami (też SK XD) to mam je w profilu blogger :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy czytelnik
      Hao&Yoh: Urządzamy imprezę!!
      Strasznie się cieszę, że Ci się podoba :) Na pewno looknę na Twoje blogi i dodam do polecanych =)
      Pozdrawiam i dziękuję za poprawienie humorku z rana :D

      Usuń
    2. Teraz jeszcze popaczyłam na Twój opis i zauważyłam, że lubisz też HP. A co powiesz o Syriuszu dokładnie? Bo o nim bloga też piszę, więc w sumie także zapraszam.
      Impreza? Jak miło Yoh i Hao :D
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
    3. Lubię HP, nawet bardzo. Ale ostrzegam, że razem z pewnymi crazy dziewczynami (które niestety nie przepadają za anime T.T) jesteśmy 100% ślizgonkami ♥
      Syriusza lubię, jest to nawet jedna z moich ulubionych postaci ^.^. Chętnie odwiedzę Twoje blogi.
      A impreza trwa, jak chcesz to wbijaj! Tylko uważaj, bo Silva wyjada wszystkie bekonowe chipsy xD

      Usuń
    4. Cóż, ja tam jestem zdecydowanie gryfonką, ale ślizgonów tez lubię (np. Snape, Regulus, Lucek XD).
      Jasne, że wbiję na imprezę. :3 Bekonowe? Jak on śmie. Silva, zostaw mi kilka!

      Usuń

Zakaz używania wulgaryzmów!
Przyjmuję tylko konstruktywną krytykę! Komentarze typu "Żaal..." etc będą kasowane w trybie natychmiastowym.