Kilka słów o blogu + regulamin

Blog przedstawia moją wersję wydarzeń w anime Shaman King ("Król Szamanów") poczynając od trzeciej rundy.

Obecnie blog uznać można za zakończony. Oficjalne zakończenie ma miejsce w rozdziale 37. Pozostałe uznać można za dodatkowe. Nie mają one większego wpływu na fabułę.

poniedziałek, 24 września 2012

9. "And I hurt myself, by hurting you..."

Ohayo! 
Serdecznie witam po nieco dłuższej przerwie :)
Od razu na wstępie zaznaczę, że ten rozdział nie należy do najbardziej udanych... Pozostawiam Waszej ocenie.
Chcę też bardzo podziękować za wszystkie Wasze komentarze!
Hao: Ma po nich straszny zaciesz^^
Pod tym rozdziałem, zgodnie z wolą większości (przepraszam Spokoyoh), obrazki z Haosiem *.*
Nie wiem czy wiecie skąd pochodzi cytat, którego użyłam na tytuł rozdziału. I tu wielki pokłon w stronę mojej kochanej Karoliny za zarażenie mnie piosenką Christiny Aguilery "Hurt". Jest ona naprawdę piękna... A te słowa akurat przypasowały mi do notki :)
Dobra, nie zanudzam. Zapraszam do czytania!


9. "And I hurt myself, by hurting you..."

Pierwszą rzeczą, którą poczuł po odzyskaniu przytomności był ból w tylnej części głowy. Zaraz potem zaczęły dochodzić do niego inne szczegóły, na przykład to, że ktoś go niesie oraz, że na nadgarstkach i kostkach ciążą mu łańcuchy. Powoli otworzył oczęta, wydając przy tym pomruk charakterystyczny dla budzącej się osoby.
- No nareszcie śpiąca królewna się obudziła – usłyszał jakiś męski głos tuż obok swojego ucha.
- Przestań Larch. Jak go tak uderzyłeś, to musiał stracić przytomność – powiedziała idąca obok Meene.
- No co? Jak każą mi walić, to walę… Ale nie mam zamiaru dłużej go nosić – obruszył się Diarc, po czym upuścił nieprzygotowanego na upadek Yoh. Chłopak dość boleśnie przywitał się z podłogą.
- Idioto! Możesz przestać błaznować! Jak tak dalej pójdzie, to nie doniesiemy go w jednym kawałku! W dodatku jak on ma niby iść ze skutymi nogami?
- Cicho wy tam! – odezwał się nagle ktoś zza pleców kłócących się członków X-laws. – To nie czas na kłótnie. Marco kazał go zabrać do lochów, prawda?
- Masz na myśli piwnicę? – wolała się upewnić Meene.
            Cebin, gdyż to do niego należał ów głos, uniósł brwi z poirytowaniem. To znaczy… zapewne by uniósł, gdyby nie maska.
- Podnieś go Larch i idziemy. Kartkówka już jutro, a mi zostało jeszcze 530 stron do przeczytania… Nie mamy czasu!
- O nie! A ja jestem dopiero przy 134 powodzie, „X-laws to organizacja, w której każdy poczuje się jak w domu”.
- W domu? Autor miał chyba na myśli zadania domowe i lektury…
            Cała trójka zaśmiała się. Diarc znowu podniósł Yoh i skierowali się w stronę schodów prowadzących w dół.


♥♥♥

            Hao spojrzał na godzinę na dzwonku wyroczni. Marco może tu wejść w każdej chwili. John z nieobecnym wzrokiem już od trzech minut wpatrywał się w to samo miejsce w książce. Długowłosy zamyślił się. Czy jest jakiś sposób na uratowanie Yoh?
            Jak na zawołanie, do pomieszczenia wszedł znany nam okularnik-psychopata. Ze złośliwą satysfakcją spojrzał na załamanego Hao. Zerknął też na wgapiającego się w śnieżnobiałe strony „2002 powodów…” kolegę.
- Podoba się lekturka? – spytał
- Co? Och, tak… Oczywiście… - odpowiedział niezbyt przytomnie strażnik.
- Dokończysz czytać na górze. A teraz zostaw nas samych.
- Znaczy koniec warty? – uśmiechnął się Denbat.
- Tak, tak. Idź stąd.
            X-laws nie dał sobie dwa razy tłumaczyć i natychmiast zerwał się z krzesła. Już prawie wyszedł, gdy usłyszał chłopięcy głos:
- Cześć John!
- Na razie Hao! – pomachał ognistemu szamanowi i zniknął.
            Marco wpatrywał się w tą scenę ze wzrokiem pod tytułem „czy-coś-mnie-ominęło?”. Zaraz jednak otrząsnął się z szoku i zbliżył do klatki, wyciągając z kieszeni… niewielki, śnieżnobiały  pistolecik. Hao spojrzał na niepozorny przedmiot ze zgrozą.
- To jest nasza najnowsza broń. Chciałbyś dowiedzieć się jak działa?
- Nie, dzięki… - odparł Hao starając się nie pokazywać, że to małe „coś” tak go przeraża.
- Oplata ona ofiarę czymś w rodzaju sznura zrobionego z Foryoku. Po pięciu sekundach… A zresztą, lepiej to zobaczyć! – zaśmiał się blondyn. – Larch, Cebin! Wprowadzić go!
            Przez jedną, krótką chwilę Hao miał nadzieję, że „nim” nie będzie jego bliźniak. Jednak pozytywna myśl prysła, gdy X-laws dosłownie „wrzucili” skutego łańcuchami Yoh do ciemnej Sali.
- Yoh! – krzyknął długowłosy. Jego głos pełen był bólu i żalu.
            Słuchawkowy szaman otrząsnął się z zamroczenia wywołanego upadkiem i spojrzał w stronę brata.
- Cześć Hao! – zawołał z rozbrajającym uśmiechem. – Przyszedłem cię uratować!
            Jednak uwięziony w klatce Asakura wcale nie podzielał jego optymizmu. Ze łzami w oczach wyszeptał:
- Przepraszam cię Yoh…
- No to teraz poczujesz, jak to jest, gdy cierpi ktoś bliski! – Marco uśmiechnął się ze mściwą satysfakcją. Zaraz potem uniósł pistolecik, wycelował i strzelił w skutego łańcuchami nastolatka. Z lufy wystrzelił niebieski promień i „owinął się” wokół szatyna.
            Przez krótką chwilę nic się nie działo. Wszyscy oczekiwali w napięciu. Nagle Yoh krzyknął głośno z bólu. Oczy zaszły mu mgłą, a chłopak zaczął bezwiednie rzucać się po podłodze. W miejscach, które dotykał promień, czuł potworne pieczenie połączone z uczuciem przypominającym pękanie skóry. Miał wrażenie, że w jego ciało wbijają się setki koszmarnie ostrych kolców.
- Dość! Dosyć! Błagam! – krzyknął Hao, nie mogąc znieść widoku cierpiącego bliźniaka. – Zrobię wszystko, tylko przestań!
            Marco spojrzał na długowłosego tak, jakby oceniał wynik jakiegoś eksperymentu naukowego. Widząc okropny ból na twarzy uwięzionego szamana, zaśmiał się fanatycznie i puścił spust. Yoh upadł bezwładnie na posadzkę wydając z siebie głuchy jęk.
- Yoh… - szepnął Hao, nawet nie starając się ukryć łez spływających po policzkach.
- Wrzucić tego tu do klatki! – rozkazał Marco.
            Cebin i Larch niechętnie podeszli do leżącego Yoh, który  zdawał się już odzyskiwać siły. Mendel rozkuł młodego Asakurę, a następnie razem z Diarciem przeniósł go w kierunku klatki.
            W głowie Hao natychmiast pojawił się mini-plan. Miał zamiar zaatakować, gdy tylko X-laws otworzą drzwiczki. Niestety, Marco najwidoczniej przewidział tę okoliczność, gdyż na wszelki wypadek ponownie wycelował pistolecikiem w Yoh. Tak więc „genialny” plan długowłosego szlag trafił. Drzwiczki otworzyły się, a Cebin i Larch wrzucili właściciela pomarańczowych słuchawek do środka. Zaraz potem zamknęli klatkę, (w której, nawiasem mówiąc, zrobiło się trochę ciasno ) i odsunęli się czekając na dalsze rozkazy. Marco polecił Diarcowi objąć straż, a sam razem z Mendelem i Meene wyszedł zadowolony z pomieszczenia. Jak się zapewne domyślacie, Larch usiadł na tym, jakże prześwietnym, krześle i zagłębił się w lekturze tej, jakże prześwietnej, książki.
            Tymczasem w klatce, Yoh otrząsnął się już całkowicie z chwilowej niemocy (przedtem był nieco otępiały i nie do końca wiedział, co się dookoła dzieje). Pierwszą „rzeczą”, którą zauważył był oczywiście Hao, siedzący w kącie, nadal załamany bólem, który niechcący zadał swojemu bliźniakowi. Niewiele myśląc, młodszy Asakura rzucił się braciszkowi na szyję.
- Hao… Tak długo na to czekałem…
            Długowłosy był nieco zaskoczony reakcją Yoh. Spodziewał się, że po tym, co musiał przeżyć, słuchawkowy szaman będzie na niego wściekły. A jednak tak się nie stało. Poczuł w sercu ogromną ulgę i, nieznane mu wcześniej, ciepło. Również przytulił się mocno do brata.
- Przepraszam cię Yoh… Obiecuję, że już nigdy więcej nie pozwolę Cię skrzywdzić… Kocham cię braciszku… Żałuję, że to się tak potoczyło… Byłem głupi…
            Nagle poczuł dość mocne uderzenie w policzek. Szatyn o nieco krótszych włosach  odsunął się od niego. Nadal miał uniesioną rękę. Zaskoczony Hao dotknął dłonią bolącego miejsca.
- Nikt nie będzie mówił, że mój brat jest głupi. Nawet on sam – powiedział słuchawkowy szaman z powagą. Zaraz potem wyszczerzył się – Tylko ja mam do tego prawo.
            Starszy Asakura uśmiechnął się lekko, po czym przyciągnął brata i zaczął przyjacielsko mierzwić mu włosy. Yoh nie pozostał mu dłużny. Po chwili obaj mieli na głowach perfekcyjną szopę. Głośny śmiech bliźniaków potoczył się echem po pomieszczeniu. Nawet Larch oderwał się od pasjonującej książki. Zastanowił się przez chwilę, czy sprowadzenie młodego Asakury na pewno było karą dla Hao. Jednak po kilku chwilach mózg członka X-laws prawdopodobnie uległ przegrzaniu, bo zrobił (znaczy członek, nie mózg) głupią minę i wrócił do lektury. Bracia natomiast usadowili się wygodniej, opierając o pręty (i o siebie nawzajem). Z racji, że była to już późna godzina, a niezwykłe zdolności Yoh są chyba wszystkim znane, nie minęło kilka minut, a chłopak spał już słodko z głową opartą o ramię braciszka. Chwilę później Hao dołączył do niego w krainie snów. I tak usnęli obaj, przytuleni do siebie, nie bojąc się już o przeciwności, które przyniesie przyszłość i wiedząc, że w razie czego, przejdą przez nie razem.

No i  to by było na tyle :)
Wiem, dzisiaj mało Johna... Ale nie miałam serca się tak nad nim znęcać...
PS: Mia, Marco nadal nie wyszedł ze studni xD Yoh "przypadkowo" wlał tam płyn do mycia naczyń i zrobiła się tam lekka piana^^.

A teraz obiecane obrazki z Haosiem:






I jeszcze coś specjalnego:

Wiem, że obrazek smutny, ale bardzo mi
przypasował do dzisiejszej notki...

Buziaki :*
Yoh & Hao: Machają łapkami i szczerzą ząbki do czytelników, przed nimi znajduje się duża tablica z napisem "FREE HUGS"

A+

13 komentarzy:

  1. Notka fajna.
    Była połączeniem bólu i szczęścia.
    Z jednej strony pistolecik Marco, a z drugiej pojednanie bliźniaków.
    Jedno mnie ciekawi.
    Gdzie polazła Żelazna Puszka?
    Nic się jakoś nie odzywa. Dziwne...dziwne.
    Czekam na next.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że tak trochę to do siebie nie pasuje... Ale nie miałam serca tworzyć krótkiej notki z samym cierpieniem... W pierwotnej wersji tak na marginesie, to Yoh miał dostać chyba 100 batów (Auć)
      Co do Żelaznej Puszki (kocham Cię za tą nazwę xD)... Pojawi się, pojawi... Wkrótce...

      Usuń
    2. Żelazna puszka to kultowa nazwa.
      Zaczerpnięta z opowiadań Kenami.
      100 batów...biedne plecy.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Bloźniaki znowu razem. Choć niezbyt fajnej sceneri.No ale przynajmniej razem. Co do notki Fajnie napisana.^^ Haoś na 3 obrazku wygląda tak słodko niewinnie taki biedny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnia część była taka cudowna *_* Jak ja kocham tych bliźniaków *_* No, wiedzialaś jak mnie zadowolić. :D A Marco powinien ten pistolecik użyć na sobie, mogę mu pomóc, jeśli nie da rady. O tak! Z przyjemnością mu pomogę :D Rozdał mi się. podobał i czekam na next. Pozdrawiam. :)

    Kasumi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba się?
      Nie umiem pisać takich ckliwych scen.. Potrafię je sobie wyobrazić, ale nie napisać...
      Marco nie oddał mi jeszcze pistoletu. Nadal siedzi w studni xD Jeśli nie wiesz o co chodzi, to wystarczy przeczytać komentarze pod poprzednią notką ;D

      Usuń
  4. Też tak mam, mam w myślach opracowaną notkę, ale gdy chcę przelać swoje pomysły na papier (tudzież worda^^) nie wychodzi do końca, tak jakbym chciała.

    I jak to nie umiesz pisać ,,ckliwych" scen? Mi się bardzo podobało, Spokoyoh z pewnością też się spodoba :D

    Trzeba będzie Marco jakoś wyciągnąć z tej studni. Tylko wodę zatruwa.
    Mia, jak myślisz, może naślemy na niego Sebę? A może Willa? Tak, Will bedzie lepszy.

    Nie zwracajcie na mnie uwagi, odbija mi XD Ale to przez to, że Dary Anioła. za bardzo spaczyły mi mózg. Dobra, ja może lepiej już zamilknę.

    Kasumi

    OdpowiedzUsuń
  5. *biegnie pędem, po czym rzuca się na bliźniaków i mocno się do nich przytula* taak, nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała okazji^^ no dobra, bez tej tabliczki i tak bym ich przytuliła;D
    jeej...*-* śliczna była ta scena z bliźniakami...*-* i jak się przytulili, i czochrali sobie czuprynki (ależ absolutnie nie widać na moich blogach, że uwielbiam motyw czochrania sobie czuprynekXD), i potem tak słodko zasnęli...*-* cud, miód i masło orzechowe^o^ naprawdę super Ci to wyszło:) teraz tylko czekać, aż połączonymi siłami skopią Marco tyłek>) ach, jak przyjemnie będzie się o tym czytało...XD
    mam nadzieję, że Marco w swoim jakże wielkim *khe, khe* rozgarnięciu zgubi ten głupi pistolecik, albo chociaż wybuchnie mu on w rękachXD, bo jeśli jeszcze raz zrobi nim krzywdę któremukolwiek z bliźniaków, to nawet mi go będzie szkoda po tym, co mu za to zrobię>< założę się, że lektura numer trzy to "3003 narzędzia przydatne w zwalczaniu szatańskiego nasienia w imię <<...nie robię tego, bo chcę, tak trzeba, w imię pokoju...>>" taa... kolejna kartkóweczka się szykujeXD biedni X-lawsi...XD
    rozdział bardzo się podobał, aczkolwiek odczuwam dotkliwy niedobór Johna;P
    buziaczki i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  6. a, jeszcze obrazki^^ Haoś też śliczny, nie powiem;D zapisałam sobie dwa obrazki, choć nie jestem pewna, czy ich czasem nie mam... człowiek się gubi przy takiej ilości^^'' i liczę, że następnym razem będzie Yohś;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porządku :) Obiecuję, że będzie Yohś *.*
      Yoh: *macha wesoło łapką do Spokoyoh*
      Strasznie się cieszę, że podobał się rozdzialik :)Nie jestem mistrzem ckliwych scenek... Jak już wyżej pisałam, lepiej wychodzą mi w głowie niż na papierze (tudzież w Wordzie).
      Nie musisz się martwić, w następnej notce postaram się wstawić Johna xD
      Nie obrazisz się, jeśli wykorzystam nazwę do książki? Od jakiegoś czasu się nad nią zastanawiałam, a Twoja jest rewelacyjna... :)
      Ja też uwielbiam to czochranie włosków :D Moim zdaniem jeden z najlepszych sposobów na wyrażanie sobie braterskiej miłości ^.^
      Buziaczki :*
      PS: Czekam z niecierpliwością na notki na Tw blogach :)

      Usuń
    2. ależ proszę bardzo, wykorzystaj:) będę zaszczycona;D
      yy... notki na moich blogach...?^^' jak skończę malować słuchawki na mandarynkowo, to może się wezmę za pisanie...XD

      Usuń
  7. Bardzo fajne ! i z tym policzkiem ałc..ale słodkie ;33333 jbc pojawiaja mi sie twoje notki ustawiłam sobie tego obserwatora xd

    OdpowiedzUsuń
  8. TO JEST ŚWIETNE, a zwłaszcza ten piękny szczur Ząbek to postać wyjątkowa tak ja te rysunki z internetu.
    Wszystko powoli zaczyna się dopełniać kawałek po kawałeczku co staje się coraz bardziej ciekawe i jednocześnie zajmujące.

    TO BE CONTINUED KOMENTS ( jutro )

    Pozdro od Moniki ;)>

    OdpowiedzUsuń

Zakaz używania wulgaryzmów!
Przyjmuję tylko konstruktywną krytykę! Komentarze typu "Żaal..." etc będą kasowane w trybie natychmiastowym.